Mimo że część ekspertów rynku mediowego prognozuje w tym roku małą stabilizację, firmy z sektora mediów – Agora i TVN – nie chcą podawać szacunków dotyczących całego rynku. Tłumaczą się, że sytuacja w branży reklamowej wciąż jest mało przejrzysta. TVN podał tylko, że spodziewa się w tym roku jednocyfrowego wzrostu wpływów z reklamy telewizyjnej i graficznej w Internecie, a Agora enigmatycznie zakomunikowała, że nie spodziewa się istotnej poprawy sytuacji.
Odpytani niedawno przez „Rz” analitycy z domów maklerskich Ipopema Securities, DM IDM SA, ING Securities oraz KBC Securities spodziewają się w tym roku zmian wartości rynku reklamowego na poziomie od -1 proc. do 3 proc. Zdaniem Jakuba Bierzyńskiego, prezesa Omnicom Media Group, może być dużo lepiej. – Kiedy rok temu przygotowywałem się do oszacowania rynku reklamy, przyjmowałem stosowaną dotychczas zasadę, że przy ok. 2 proc. wzroście PKB, rynek reklamy nie maleje i nie rośnie – mówił Bierzyński na konferencji Impactory.
W ubiegłym roku te korelacje wskaźników przestały się jednak sprawdzać. – Choć wbrew wszelkim przewidywaniom odnotowaliśmy wzrost PKB o 1,7 proc., rynek reklamy spadł o 11 – 15 proc. – uważa Bierzyński. Jak zaznacza, jego klienci cięli w ubiegłym roku wydatki na promocję, nawet gdy ich sprzedaż rosła. – Robili to, choć absolutnie nie mieli do tego podstaw. Zadziałała histeria i gwałtowna zmiana kursu euro, która w dominujących także na naszym rynku międzynarodowych koncernach powoduje gwałtowną potrzebę wprowadzania oszczę- dności, niestety, także na rynkach rozwijających się. Polski rynek reklamy padł ofiarą takiego korporacyjnego myślenia – mówi Bierzyński.
Dlatego jego zdaniem nie da się obecnie trafnie przewidzieć trendów na rynku reklamy, na który mogą mieć wpływ np. zła sytuacja w strefie euro i to, co dzieje się teraz w Grecji.
– Jeśli w Europie wydarzy się katastrofa, będzie to miało natychmiastowe skutki dla polskiego rynku reklamy, nawet,jeśli polska gospodarka będzie w tym czasie rosła – uważa Bierzyński.