Wpływy ze sprzedaży całej muzyki w 2011 roku w porównaniu z 2010 rokiem lekko (o 4 proc.) spadły. Branżę cieszy jednak to, że spadki wpływów ze sprzedaży muzyki na fizycznych nośnikach zaczynają powoli kompensować przychody z handlu legalną muzyką w Internecie. – Spadek przychodów ze sprzedaży muzyki na nośnikach wyniósł 6,6 proc., a sprzedaż muzyki cyfrowej wzrosła aż o 60 proc. – mówi „Rz" Piotr Kabaj, prezes firmy fonograficznej EMI Music Poland i wiceprzewodniczący zarządu Związku Producentów Audio Video. Jak dodaje, duża w tym zasługa startu internetowego sklepu iTunesStore (ruszył w Polsce od października ubiegłego roku): wpływy z pobrań plików z muzyką z sieci rok do roku wzrosły bowiem aż ponadczterokrotnie. O połowę zwiększyły się przychody z opłat za serwisy subskrypcyjne.
Według wyliczeń EMI Music Poland wpływy ze sprzedaży muzyki na płytach wynosiły w 2011 roku 358 mln zł i były niższe niż rok wcześniej m.in. dlatego, że mniej kolekcji książkowo-płytowych niż rok wcześniej wprowadziła na rynek Agora. – Na znaczącego gracza wyrósł natomiast Sonic Records, który ma w Polsce na wyłączność licencję na wydawanie brytyjskiej wokalistki Adele – mówi Piotr Kabaj.
Jak podaje, sama zdolność zakupowa Polaków, jeśli chodzi o płyty, mocno wzrosła. W 2000 roku za jedno średnie wynagrodzenie można było kupić 44 polskie płyty z muzyką (lub 27 zagranicznych), a obecnie jest to 90 polskich albumów lub 60 zagranicznych.
Nadzieją dla branży są jednak nie takie przeliczniki, ale rosnące przychody z cyfrowej muzyki, które w poprzednich latach branża szacowała na ok. 5 proc. całego rynku muzyki (czyli maksymalnie na 20 mln zł), w ubiegłym roku wyniosły 31 mln zł, czyli wygenerowały 8 proc. całego rynku i dalej będą rosły.
Na świecie, jak policzyło Międzynarodowe Stowarzyszenie Branży Fonograficznej (IFPI), cyfrowe wpływy w ubiegłym roku wygenerowały już 5,2 mld dol. – prawie jedną trzecią (32 proc.) wszystkich przychodów firm fonograficznych.