Tradycyjne kina wygrywają z multipleksami

Mniejsi gracze nie spóźniają się już z premierami, reklamy mają krótkie, a bilety relatywnie tanie. Tradycyjne kina częściej wygrywają z multipleksami.

Publikacja: 14.08.2014 05:24

Koniunktura sprzyja kinom studyjnym takim jak Rialto w Katowicach

Koniunktura sprzyja kinom studyjnym takim jak Rialto w Katowicach

Foto: Jędrzejowski/Liboska/Materiały prasowe

Z 58,1 proc., do 55,2 proc., spadł w 2013 r. udział w widowni kinowej multipleksów – kin z ośmioma salami i więcej, podał Główny Urząd Statystyczny. Umocniły się minipleksy (trzy–siedmiosalowe) i kina najmniejsze (jedno–dwusalowe), których jest najwięcej. Te ostatnie zdobyły 14,8 proc. widzów, czyli o 100 tys. więcej  niż w 2012 r. Podział GUS-owski nie oddaje jednak podziału między trzy największe sieci (Cinema City, Multikino i Helios), lecz kina uznawane za tradycyjne. Bowiem wymienieni operatorzy, w tym firmy pośrednio notowane na warszawskiej giełdzie, także prowadzą minipleksy. Jednak jedno jest pewne: czas dominacji gigantów powoli się kończy. Coraz bardziej zaczynają się liczyć kina tradycyjne – z klimatem, ambitniejszym repertuarem, sięgające do archiwów i po obrazy artystyczne.

Nie tylko filmy

Mniejsze kina radzą sobie lepiej od dwóch–trzech lat. Ważna dla nich była cyfryzacja, dzięki której gros weszło do I ligi kin premierowych. Renata Pawłowska-Pyra z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który dotował cyfrowe projektory, wylicza kilka kin, które w tym czasie wznowiły działalność: Albatros (w Bytowie, przy tamtejszym centrum kultury), Delfin (prywatne, w Ustce), Świt (w Krakowie) czy Orzeł (w Bydgoszczy).

– Statystycznie w małych kinach na pewno coś drgnęło. Po kryzysie, gdy brakowało im środków na cyfryzację, a liczba kopii analogowych malała, mniej więcej od dwóch lat zwiększa się liczba kin scyfryzowanych głównie dzięki pieniądzom publicznym. Można przyjąć, że tendencja wzrostowa utrzyma się przez jakiś czas. Jest natomiast mało prawdopodobne, by liczba widzów małych kin radykalnie wzrosła – ocenia Karol Wittels, socjolog z Fundacji Obserwatorium, współautor raportu o małych kinach.

– Kino to nadal trudny biznes, zwłaszcza gdy nie jest się właścicielem budynku i skupia się wyłącznie na projekcjach filmowych. Ale jeśli przy kinie prowadzi się modny lokal, działania edukacyjne, animacyjne i jest możliwość wynajmowania przestrzeni innym podmiotom, to – posiadając projektor cyfrowy – można z takiej działalności żyć – uważa Wittels.

Samotność nie popłaca

– Kino jest bardzo trudnym biznesem – zgadza się Monika Graczyk prowadząca kino Delfin w Ustce. Jednosalowy obiekt reaktywowała jej rodzina: rodzice odkupili budynek od przyjaciół. Inaczej czekałaby go sprzedaż i prawdopodobnie zamknięcie. Obiekt wyremontowano, potem kupiono cyfrowy projektor, w którego sfinansowaniu pomogła Słowińska Grupa Rybacka. W sumie ta część reaktywacji kosztowała ok. 1 mln zł. Graczyk przyznaje jednak, że gdyby nie pensjonat W Starym Kinie (pokoje nawiązują wystrojem do świata filmu) i restauracja, nie byłoby tej inwestycji.

Tak jak w przypadku wielu innych prywatnych kin i obiektów samorządowych konkurencją Delfina jest multipleks (słupskie Multikino). Delfin wprowadził do menu popcorn i nie poddaje się.

– Chcemy stworzyć własny „multipleks" kulturalny: z ogrodem, kawiarnią. Myślimy o dobudowaniu wielofunkcyjnego obiektu z drugą salą kinową – wymienia Graczyk. Liczy też na wpływy z reklam, które dla małych kin zdobywa KinAds. Jej kino należy do najmniejszych: przyciąga rocznie ok. 12 tys. widzów. Najwięcej latem.

Lepiej niż małe kina prywatne mają się te utworzone przy instytucjach: domach kultury (Kryterium w Koszalinie odwiedza ok. 40 tys. osób rocznie), teatrach, muzeach. Najlepiej – te zadbane przez władze samorządowe: gminne czy wojewódzkie.

Inwestują nie tylko w cyfrowe projektory, ale również np. w systemy rezerwacji online. Od tygodnia taki system ma Sokół, instytucja marszałkowska i przez lata jedyne kino w Nowym Sączu. W 2013 r. sprzedało 143 tys. biletów. Repertuar komercyjny utrzymuje ten typu art house.

– Od 2013 r. mamy konkurencję w postaci Heliosa, ale nie czujemy się pozostawieni przez widzów, czego oczywiście obawialiśmy się do pewnego stopnia – mówi Diana Kamykowska-Gacek, kierowniczka kina. Prowadzi ono Akademię Przedszkolaka Filminek z filmami Studia Miniatur Filmowych w Warszawie czy Studia Filmów Rysunkowych Bielsko-Biała. Młodzieżowa Akademia Filmowca przyciąga natomiast uczniów szkół podstawowych, średnich i gimnazjów.  – Od lat nie podnosimy cen biletów. Należą do najtańszych w Polsce – mówi Kamykowska-Gacek.

Na europejski repertuar stawia Instytucja Filmowa Silesia Film. Przy niej afiliowanych jest pięć kin: katowickie Komos, Światowid i Rialto, żywiecki Janosik i raciborski Bałtyk. W sumie sprzedały w ub.r. 174 tys. biletów. – Wszystkie katowickie kina studyjne od trzech lat mają coraz wyższą frekwencję. Bywają w nich widzowie z całej aglomeracji śląskiej, a nawet przyjeżdżają z Krakowa – mówi Mariusz Wróbel, dyrektor Silesii Filmu. Jego zdaniem małe kina mogłyby zarabiać, ale przeszkodą są m.in. praktyki dystrybutorów filmów, którzy lepiej traktują multipleksy.

Giganci też mają problemy. Wytykają kinom samorządowym niekomercyjne warunki działania.

- Zjawisko jest jednoznaczne. Z jednej strony samorządy gminne i wojewódzkie wspierają własne kina, z drugiej cyfryzacja samorządowych i prywatnych obiektów prowadzona przy współudziale PISF sprawiła, że kilkaset kin przeszło do kategorii kin premierowych z grupy kin drugiego i trzeciego rzutu, wyświetlających wcześniej filmy z miesięcznym opóźnieniem w stosunku do daty premiery.  Kina te pojawiły się w ostatnich latach, jak grzyby po deszczu. To wszystko oznacza jedno: nie zmienia się widz i jego przyzwyczajenia, ale zmieniła się podaż kinowego rynku - przekonuje Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa.

- Ciągle nie wszystko, co oferuje multipleks daje kino tradycyjne. Na pewno konkurowałoby się multipleksom łatwiej, gdyby wszystkie podmioty uwzględniały rynkowe zasady i prowadziły racjonalną politykę cenową, a w ich budżetach przewidziane byłyby jakiekolwiek zyski - dodaje.

Helios z końcem września zamknie warszawską Feminę. W walce na czynsz przebiła go Biedronka. - Planujemy, że weekend, w którym na ekrany wejdzie „Miasto '44" (19-21 sierpnia) będzie ostatnim weekendem działania Feminy - mówi Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa.

 

Opinia:

Kinga Dołęga-Lesińska, prezes KinAds

Działamy od pięciu lat, oferując powierzchnię reklamową ponad 240 tradycyjnych kin i widzimy, jak bardzo zmienił się ich rynek. Gdy zaczynaliśmy, stanowił 10 proc. całości. Dziś szacuję, że w zależności od miesiąca sięga 25 proc. I spodziewam się, że będzie jeszcze się powiększał. To kwestia kilku czynników. Z jednej strony ogromny wpływ miały dotacje PISF, które pozwoliły na cyfryzację, modernizację  i rozbudowę kin. Z drugiej, zmieniają się zachowania konsumentów. Dzięki powstaniu sieci małych sklepów dyskontowych rzadziej łączymy zakupy z odwiedzinami w kinie. Z trzeciej, w kinach tradycyjnych reklamy trwają krótko, a bilety zwykle są tańsze. W końcu, bywanie w kinie tradycyjnym, o ambitniejszym repertuarze, stało się po prostu modne. Świadczy o poziomie edukacji widza. Nie bez znaczenia jest zmiana podejścia dystrybutorów, dla których scyfryzowane małe kina stały się ważną grupą odbiorców.

Z 58,1 proc., do 55,2 proc., spadł w 2013 r. udział w widowni kinowej multipleksów – kin z ośmioma salami i więcej, podał Główny Urząd Statystyczny. Umocniły się minipleksy (trzy–siedmiosalowe) i kina najmniejsze (jedno–dwusalowe), których jest najwięcej. Te ostatnie zdobyły 14,8 proc. widzów, czyli o 100 tys. więcej  niż w 2012 r. Podział GUS-owski nie oddaje jednak podziału między trzy największe sieci (Cinema City, Multikino i Helios), lecz kina uznawane za tradycyjne. Bowiem wymienieni operatorzy, w tym firmy pośrednio notowane na warszawskiej giełdzie, także prowadzą minipleksy. Jednak jedno jest pewne: czas dominacji gigantów powoli się kończy. Coraz bardziej zaczynają się liczyć kina tradycyjne – z klimatem, ambitniejszym repertuarem, sięgające do archiwów i po obrazy artystyczne.

Pozostało 89% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie