Cały rynek sprzedaży muzyki wzrósł w 2015 roku na świcie o 3,2 proc. i był wart już 15 mld dol. – podało IFPI w swoim corocznym raporcie.
– Po ponad dwóch dekadach odnotowywania spadków na rynku, po raz pierwszy odnotowujemy znowu jego wzrost – cieszyła się Frances Moore, prezes IFPI, podczas telekonferencji z dziennikarzami. Jak podkreślała, 45 proc. z tej kwoty (6,7 mld dol.) branża pozyskała ze sprzedaży muzyki cyfrowej, z której wpływy wciąż rosły szybciej niż cały rynek, bo o 10,2 proc.
– Możemy w końcu powiedzieć, że w końcu funkcjonujemy już w erze cyfrowej – po raz pierwszy wpływy z muzyki cyfrowej były wyższe od tych ze sprzedaży muzyki na fizycznych nośnikach . Te pierwsze stanowiły 45 proc. całego rynku, drugie: 39 proc. – komentowała Edgar Berger, odpowiedzialny za biznes międzynarodowy w Sony Music Entertainment.
To w dużej mierze zasługa ogromnych wzrostów przychodów z serwisów strumieniujących muzykę. W 2015 r. stanowiły już 2,7 mld dol., a z płatnych wersji serwisów w rodzaju Apple Music, Tidala, Spotify czy Deezera korzysta już 68 mln ludzi na świecie - o 66 proc. niż rok wcześniej.
To z korzystaniem z muzyki cyfrowej wiąże się jednak także najpoważniejsza oprócz piractwa bolączka muzycznej branży, czyli przepaść pomiędzy popularnością cyfrowej muzyki a wpływami z niej.