Pod względem przychodów z reklam Internet systematycznie przeskakuje kolejne media. Wpierw prześcignął radio, teraz goni prasę, a zdaniem analityków firmy badawczej IDC już w 2012 r. powinien prześcignąć telewizję. I to na najbardziej rozwiniętym rynku reklamowym świata, czyli w USA.
Nie oznacza to jednak, że nadawcy telewizyjni nie zyskają na rozwoju sieci. – W wielu przypadkach Internet może się bowiem stać po prostu techonologią umożliwiającą dostęp do innych mediów, zwłaszcza do telewizji. Media są już dostępne przez Internet: mamy w sieci radio, gazety, ale przecież e-wydania to nie Internet, bo nie przestają być prasą – zauważa Rafał Oracz, dyrektor generalny CR Media Consulting.
Motorem reklamowej rewolucji za oceanem ma być zresztą produkt typowo telewizyjny – filmy na żądanie. Dołączane do nich obowiązkowe reklamy to nic innego jak wierna kopia modelu działania telewizji.
Według specjalistów, zanim będzie można mówić o zrównaniu się wydatków na reklamę internetową i telewizyjną na jakimkolwiek rynku, branża musi odpowiedzieć na pytanie, czym w ogóle jest reklama internetowa. – Już pojawiają się pytania, czy jeśli ktoś się reklamuje w TVN24.pl, to reklamuje się w Internecie czy w telewizji, albo czy kiedy ktoś podłączy sobie tuner telewizyjny do komputera, to ogląda telewizję czy korzysta z Internetu? – pyta retorycznie Tomasz Chełmecki, dyrektor zarządzający Starlinka.
– W Polsce reklama telewizyjna nie przegra z internetową – przynajmniej dopóki penetracja Internetu nie urośnie do 70 proc. i nie poprawi się jakość naszych łączy z siecią. Internet nie wyprze telewizji, ona się jednak bardzo zmieni – stanie się telewizją głównie na żądanie. Z drugiej strony jeszcze przez długi czas będzie oferowała niedostępną w Internecie lepszą jakość obrazu, np. w wysokiej rozdzielczości – mówi Jarosław Sosiński, interactive media director w Zed Digital.