Wnioski o dofinansowanie zainteresowani z siedmiu województw mogą składać od 5 grudnia. – Do 8 stycznia wpłynęły cztery aplikacje. Dwie z woj. małopolskiego i dwie z woj. podkarpackiego. Wnioskowane wsparcie wynosi 1,12 mln zł – informuje Wioletta Paprocka, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. To jedynie 1,7 proc. z ok. 65 mln przewidzianych do podziału.
Przyczyny niecodziennego zachowania przedsiębiorców trudno jednak zdiagnozować. – Ta sytuacja bardzo nas zaskoczyła. Planujemy przeprowadzać badania ankietowe, by się dowiedzieć, gdzie tkwi problem – mówi Stefan Kamiński, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. Jego zdaniem w grę może wchodzić kilka czynników.
– Może lokalnym operatorom postawiono zbyt surowe wymagania – zastanawia się Kamiński.
Dotacje są przeznaczone na budowę sieci na etapie ostatniej mili, gdzie to jest nieopłacalne na zasadach rynkowych. Unia finansuje do 70 proc. kosztów. W zamian operator lokalny musi zagwarantować, że sieć będzie sięgać do co najmniej 40 podmiotów, będzie przynosić dochody i zostanie utrzymana przez minimum trzy lata. To warunek trudny do spełnienia, zwłaszcza w obecnej sytuacji.
– Być może ze względu na trudne czasy przedsiębiorcy odkładają swoje inwestycje na przyszłość – zauważa Piotr Rutkowski, ekspert Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.