Od dzisiaj "Przekrój" udostępnia swoją aplikację na iPada w AppStore i pracuje nad alikacją na tablet Samsunga. Tygodniowy dostęp do treści przygotowywanych dla użytkowników iPada kosztuje 0,79 eurocenta tygodniowo lub 24,99 euro rocznie. W wersji na iPada oprócz codziennie odświeżanych treści społeczno-kulturalnych dostępne będą rysunki i - nowość - animacje Marka Raczkowskiego, skany archiwalnych wydań "Przekroju", filmy, interaktywna krzyżówka oraz produkowane dla "Przekroju" seriale, np. nowy serial "Tato, tato, tato" Bartka Kędzierskiego, autora "Włatcy móch".
Tytuł zamknął też swoje treści w Internecie. - Bez opłat można tam teraz obejrzeć tylko tytuły i leady, reszta jest płatna - mówi Artur Rumianek, redaktor naczelny "Przekroju" i miesięcznika "Sukces" należącego do tego samego właściciela. Jak dodaje 3,69 zł, jakie trzeba zapłacić za tygodniowy dostęp do "Przekroju" w sieci, nie jest zdaniem wydawcy wygórowaną sumą. Za kwartalny dostęp trzeba zapłacić 30,75 zł, a za roczny - 99 zł.
- Ktoś musi być pierwszy, to ruch, którzy w przyszłości wykonają wszyscy wydawcy, naszym zdaniem prasa papierowa będzie się w przyszłości ukazywać, ale będzie dobrem luksusowym - przekonuje Jan Godłowski, prezes Wydawnictwa "Przekrój".
Jednocześnie "Przekrój" papierowy mniejsza objętość, zmienia dzień ukazywania się (z wtorku na poniedziałek) oraz obniża cenę (z 5 zł do 3,99 zł). Właściciele papierowej prenumeraty nie będą dostawali darmowego dostępu do aplikacji i strony www, bo - zdaniem wydawcy - nie są to tożsame grupy ludzi.
Jak mówi Grzegorz Hajdarowicz, w ciągu najbliższego półtora roku "Przekrój" liczy, że każdego tygodnia za wstęp na stronę www pisma lub treści na iPada płacić będzie ok. 70 tys. osób. Zdaniem Artura Rumianka, po połowie tego czasu przedsięwzięcie zacznie się zwracać. - Kiedy po zakupie "Przekroju" pytano mnie, ile ma sprzedawać egzemplarzy ma sprzedawać "Przekrój", mówiłem, że mamy dla niego plan trzyletni i po tym okresie jego sprzedaż ma wynosić 120-180 tys. egz. Nikt mnie wtedy nie zapytał, w jakiej formie chcemy go sprzedawać. przy zakładanej sprzedaży papierowego wydania na poziomie 50 tys. egz. (w 2010 roku średnia sprzedaż tytułu wynosiła wg ZKDP 46,6 tys. egz.) i 70 tys. regularnych czytelników wersji cyfrowych każdego tygodnia to będzie właśnie 120 tys. - mówił Hajdarowicz. Inwestor, który biznes robi na innych przedsięwzięciach, jak produkcja filmowa, nieruchomości i restrukturyzowanie upadających spółek, nie chciał podać rzędu inwestycji w przedsięwzięcie. - Mógłbym do tego długo dopłacać, bo to nie są kwoty, które mnie dobijają, stać mnie na to - tłumaczył z rozbrajającym uśmiechem na konferencji prasowej.