Wprowadzanie płatnego systemu dostępu do witryn to dla wydawców trudna decyzja. – Kiedy zdecydowaliśmy wprowadzić płatne bramki, nasz newsroom był przerażony – mówił Dirk Nolde, wydawca „Berliner Morgenpost" na Światowym Forum Wydawców w Wiedniu zorganizowanym przez Światowe Stowarzyszenie Gazet i Producentów Treści WAN-IFRA. System jednak działa. Jak podaje WAN-IFRA w swojej relacji z forum, od grudnia 2009 roku, gdy system został wdrożony, berlińska gazeta ma już 11 tys. płatnych subskrybentów w sieci (płacą po 4,90 euro miesięcznie za dostęp do informacji lokalnych i ekskluzywnych newsów sportowych). – Ważne jest, żeby tłumaczyć, że te treści mają dużą wartość, i podkreślić jednocześnie, że duża ich część nie została zahasłowana. Do części naszych treści wciąż można za darmo wejść przez Google'a czy przez portal społecznościowy – dodawał Nolde. Pozytywnym efektem jest dla redakcji to, że po zahasłowaniu części treści wcale nie spadła liczba wejść na stronę. W grudniu 2009 roku było ich 2,4 mln miesięcznie. We wrześniu rok później było to już 3,3 mln, a we wrześniu tego roku: 5,1 mln.
Redakcje przyzwyczajają czytelników do nowych zasad, dając prenumeratorom papierowych wersji darmowe hasła. W „Berliner Morgenpost" korzysta z nich 80 tys. prenumeratorów. – Moja rada dla wszystkich jest jedna: nie bójcie się wprowadzać płatności i eksperymentować. To jedyny sposób, który może nam pomóc. Wprowadziliśmy bramkę płatniczą w maju tego roku i wciąż modyfikujemy ten system, ale trzeba kiedyś zacząć i potem być elastycznym – przekonywał Matúš Kostolný, redaktor naczelny słowackiego dziennika „Sme", którego właściciel zahasłował dziewięć swoich witryn (w tym witrynę gazety, stacji telewizyjnej i radia). Ta redakcja także nie pobiera opłat za witrynę z podstawowymi newsami, ale za dostęp do wideo, grafik czy kolumn opiniowych każe płacić 2,90 euro miesięcznie (prenumeratorzy dostają darmowe hasła).
W przyszłości nie wyklucza, że rozszerzy płatne obszary. – Byliśmy przekonani, że stracimy część czytelników, ale nic takiego się nie stało – mówił Kostolný. Ruch na witrynie zwiększył się od tego czasu o 5 proc., choć redakcja nie ukrywa, że na początku w samych częściach płatnych potrafił być niższy nawet o 20 proc. Po pierwszym miesiącu wpływy z płatności w dziewięciu witrynach sięgnęły 40 tys. euro. – Nieźle, jak na naszą część świata – komentował Kostolný. Jak podaje WAN-IFRA, firma, w której pracuje, ma ogromne przełożenie na to, co dzieje się w mediach cyfrowych na Słowacji – jej witryny docierają do 70 proc. ludności.
Najgłośniejszym przykładem działającego systemu płatności jest ten stosowany przez „New York Times'a". Jak przyznaje Jim Roberts, jeden z wydawców gazety, na początku pomysł mu się nie podobał, bo bał się odpływu młodych czytelników. Katastrofy jednak nie było. Dziś „NYT" ma 224 tys. cyfrowych abonentów i 57 tys. prenumeratorów wydań elektronicznych. Kolejne 756 tys. czytelników dostaje hasła do płatnych stref w sieci za wykupienie papierowej prenumeraty. „NYT" także stosuje model „dziurawy" i nie zamyka dostępu do wszystkich treści. Polecenie płatności pojawia się tym internautom, którzy przeczytają w miesiącu w sieci 20 tekstów (miesięczna opłata to 35 dol.).