Zaostrza się rywalizacja gigantów na internetowym rynku muzycznym. W poniedziałek Apple zaprezentował nową wersję serwisu muzycznego iTunes, a wraz z nią usługę iTunes Match, która dopasowuje propozycje utworów ze sklepu Apple'a do biblioteki użytkownika. Tej premiery fani firmy spodziewali się już przed dwoma tygodniami, atmosfera była więc gorąca – w takim stopniu, że kilka godzin po uruchomieniu usługi padły serwery Apple i koncern musiał czasowo zawiesić działalność. Odpowiedzi Google'a można spodziewać się już w środę, kiedy to światło dzienne ma ujrzeć wyczekiwany serwis Google Music. Obie usługi działają w obrębie informatycznej chmury, czyli cloud computingu.
iTunes Match to rozszerzenie iCloud, usługi pozwalającej na wymianę kontaktów, kalendarzy, poczty czy programów pomiędzy wszystkimi urządzeniami Apple'a. Tym razem firma z logo jabłka postanowiła wyręczyć swoich klientów w poszukiwaniu ulubionych nagrań: iTunes Match skanuje twardy dysk komputera użytkownika pod kątem zgromadzonej tam muzyki i wynajduje te utwory, które nie zostały pobrane ze sklepu iTunes. Jeśli widnieją one w zasobach Apple'a, firma udostępni je klientowi w dobrej jakościowo wersji, w ramach rocznego abonamentu wynoszącego 24,99 dol. W ten sposób można napompować swoją muzyczną bibliotekę do objętości 25 tys. pozycji. Z usługi tej mogą na razie korzystać tylko mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. Apple nie ujawnił, kiedy i na jakich zasadach zamierza udostępnić iTunes Match w innych krajach.
Sceptycy uważają, że jest to dobry sposób na legalizację ton piracko ściągniętej z Internetu muzyki. Znawcy rynku zachodzą zaś w głowę, czy i w jaki sposób Apple'owi udało się nakłonić wytwórnie muzyczne do udzielenia zgody na takie działania.
Z podobnymi problemami boryka się Google. Podczas gdy w poniedziałek klienci szturmowali serwery iTunes, do Internetu wyciekły screenshoty nowego e-sklepu muzycznego Google Music, od dawna wyczekiwanego przez internautów. Eksperci spodziewają się, że firma ogłosi jego otwarcie podczas konferencji, która ma się odbyć w środę 16 listopada. Od maja trwają testy serwisu Music Beta by Google, który umożliwia darmowe przetrzymywanie w chmurze do 20 tys. utworów z własnej kolekcji. Muzykę tę można odtwarzać na własnym komputerze lub urządzeniach działających w oparciu o system Android, będący również produktem Google'a. Eksperci przypuszczają, że wykorzystanie wszystkich możliwości nowego systemu będzie możliwe tylko za pośrednictwem urządzeń z Androidem, co jest zrozumiałym zabiegiem ze strony firmy. W oficjalnej wersji Google Music prawdopodobnie zostanie udostępnione kupowanie i pobieranie piosenek w formacie MP3. Usługi te będą ściśle zintegrowane z serwisem społecznościowym Google+.
A co z prawami autorskimi do dystrybuowanych utworów? Według serwisu CNET gigantowi udało się porozumieć na ten temat z Universal Music Group, największą na świecie wytwórnią nagraniową. Nie wiadomo jeszcze, czym skończą się rozmowy z Sony Music Entertainment i Warner Music Group. Według nieoficjalnych informacji negocjacje z tym ostatnim przeciągają się, bo wytwórnia zażądała od każdego z użytkowników serwisu Google Music po 30 dol. rocznych opłat, a tymczasem gigant internetowy chce udostępnić część utworów za darmo.