Rz: Na czym właściwie polega wasza działalność?
Tomáš Bella:
To tzw. narodowy system płatności, to system polegający na wprowadzeniu płatności w witrynach poszczególnych wydawców, nadawców itd. Płaci się raz i dostaje się jeden dostęp do całej palety takich stron. To taki model kablówki: płaci się raz, a dostaje się dostęp do zróżnicowanej oferty. Ruszyliśmy z projektem w 2011 roku na Słowacji, w tym miesiącu ruszamy na Słowenii, dokładnie w najbliższy wtorek. Według naszych badań to jest najbardziej optymalny model wprowadzanie płatności w sieci. Jest to też prostsze dla wydawców, którym łatwiej wtedy wytłumaczyć czytelnikom wspólnie, z czego wynika taki ruch.
Jak to się stało, że akurat na Słowacji udało się stworzyć taki program, a np. francuskie i hiszpańskie gazety w ogóle nie mogą ruszyć z płatnościami w sieci?
Uważamy, że uda się to i tam, choć na pewno nie w tym roku. Zaczęliśmy na Słowacji, bo stamtąd jesteśmy. Dodając do naszych rynków działania Słowenię pokazaliśmy, że nie chcemy działać tylko na rodzimym rynku. Słowacja nie była idealnym krajem do startu, bo jest dość pofragmentowana. Nawet polski rynek jest bardziej skonsolidowany. Żeby docierać do większości odbiorców w kraju potrzeba tu mniej mediów wśród biznesowych partnerów niż na Słowacji. W niektórych krajach, np. skandynawskich, są po dwie-trzy dominujące grupy medialne i dotarcie do dwóch z nich sprawia już, że nasz system mógłby działać. W Polsce użycie kart płatniczych jest natomiast bardzo podobne, jak na Słowacji. Korzysta tu z nich znacznie mniej ludzi niż w krajach Europy Zachodniej. Więc pojawiają się nowe problemy, które znamy z naszego rynku, gdzie ludzie dzwonią z małych miejscowości i pytają: jak mam za tę usługę zapłacić, czy mogę gotówką przez przekaz pocztowy? Można oczywiście płacić esemesem, ale u nas także telekomy pobierają za to spore opłaty – oddaje się im 21 proc. przychodów. Ten projekt ma jednak sens tylko wtedy, gdy udaje nam się nakłonienie ludzi, którzy nigdy nie płacili w sieci, żeby zaczęli to robić. Wciąż jest też na rynku sporo piractwa, ale to się też już powoli zmienia.