Rozmowa z szefem firmy umożliwiającej wydawcom pobieranie opłat w Internecie

Rozmowa z Tomášem Bella, prezesem i założycielem Piano Media, firmy oferującej wydawcom system wprowadzania płatności w sieci Chcemy działać w 55 krajach całego świata

Aktualizacja: 28.01.2012 12:40 Publikacja: 28.01.2012 08:45

Tomáš Bella, założyciel i prezes Piano Media

Tomáš Bella, założyciel i prezes Piano Media

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Rz: Na czym właściwie polega wasza działalność?

Tomáš Bella:

To tzw. narodowy system płatności, to system polegający na wprowadzeniu płatności w witrynach poszczególnych wydawców, nadawców itd. Płaci się raz i dostaje się jeden dostęp do całej palety takich stron. To taki model kablówki: płaci się raz, a dostaje się dostęp do zróżnicowanej oferty. Ruszyliśmy z projektem w 2011 roku na Słowacji, w tym miesiącu ruszamy na Słowenii, dokładnie w najbliższy wtorek. Według naszych badań to jest najbardziej optymalny model wprowadzanie płatności w sieci. Jest to też prostsze dla wydawców, którym łatwiej wtedy wytłumaczyć czytelnikom wspólnie, z czego wynika taki ruch.

Jak to się stało, że akurat na Słowacji udało się stworzyć taki program, a np. francuskie i hiszpańskie gazety w ogóle nie mogą ruszyć z płatnościami w sieci?

Uważamy, że uda się to i tam, choć na pewno nie w tym roku. Zaczęliśmy na Słowacji, bo stamtąd jesteśmy. Dodając do naszych rynków działania Słowenię pokazaliśmy, że nie chcemy działać tylko na rodzimym rynku. Słowacja nie była idealnym krajem do startu, bo jest dość pofragmentowana. Nawet polski rynek jest bardziej skonsolidowany. Żeby docierać do większości odbiorców w kraju potrzeba tu mniej mediów wśród biznesowych partnerów niż na Słowacji. W niektórych krajach, np. skandynawskich, są po dwie-trzy dominujące grupy medialne i dotarcie do dwóch z nich sprawia już, że nasz system mógłby działać. W Polsce użycie kart płatniczych jest natomiast bardzo podobne, jak na Słowacji. Korzysta tu z nich znacznie mniej ludzi niż w krajach Europy Zachodniej. Więc pojawiają się nowe problemy, które znamy z naszego rynku, gdzie ludzie dzwonią z małych miejscowości i pytają: jak mam za tę usługę zapłacić, czy mogę gotówką przez przekaz pocztowy? Można oczywiście płacić esemesem, ale u nas także telekomy pobierają za to spore opłaty – oddaje się im 21 proc. przychodów. Ten projekt ma jednak sens tylko wtedy, gdy udaje nam się nakłonienie ludzi, którzy nigdy nie płacili w sieci, żeby zaczęli to robić. Wciąż jest też na rynku sporo piractwa, ale to się też już powoli zmienia.

Z jakimi wydawcami rozmawiacie na temat współpracy w Polsce?

Tego nie mogę powiedzieć.

Ale kluczem jest podpisanie umowy ze wszystkimi największymi wydawcami?

Nie, właśnie nie. Na Słowacji dwóch dużych wydawców gazet jest poza naszym systemem. Nie chodzi o to, by dotrzeć z tym do wszystkich, ale o to, by stworzony pakiet treści miał sens. W Polsce mamy już podpisane listy intencyjne z kilkoma wydawcami.

A konkretnie z iloma?

Tego nie mogę powiedzieć. Nie macie tu aż tylu wydawców, wiec jeśli podam nazwę, od razu będzie wiadomo, z którymi. Rozmawiamy tu z kolejnymi wydawcami. Ja bym chętnie powiedział, o kogo chodzi, ale nasi klienci maja prawo zastrzec sobie poufność.

Kiedy taki projekt mógłby ruszyć w Polsce? W tym roku?

To możliwe. Rozmawiamy teraz z wieloma państwami  na temat rozbudowywania naszego projektu, w tym roku planujemy uruchamianie jednego nowego państwa co kwartał. Zaczęliśmy już: od Słowenii. Możliwe, że Polska będzie jednym z krajów, który dołączy tego roku.

To europejskie państwa?

Rozmawiamy także z wydawcami z poza Europy, ale w tym roku poza Europa raczej nigdzie nie ruszymy. Myślimy o zaistnieniu na rynkach Ameryki Południowej, Azji, Australii, Nowej Zelandii. Ale w tym roku skupiamy się na Europie.

Od czego najbardziej zależy powodzenie tego projektu? Od niskiej ceny?

Trzeba umieć przekonać wydawców, żeby umieli przekonać klientów do płatności. Wydawcy powinni zacząć pobierać płatności, jeśli jeszcze nie zaczęli tego robić. I jeśli wydawca już do takiego rozwiązania dochodzi, to warto postawić na tak niską cenę, jak to możliwe oraz jak największą wygodę dla czytelnika. Na Słowacji zdecydowaliśmy się na miesięczną opłatę na poziomie 2,9 euro, na Słowenii: na 5 euro. Nie wiem, ile wynosiłaby analogiczna cena polska. Co do zasady, wydawcy chcą zawsze, żeby cena była jak najwyższa, a my musimy ich przekonać, by zdecydowali się na dostępną dla każdego. Cena pobierana wspólnie może być sporo niższa od nakładanej osobno przez każdego wydawcę.  W każdym kraju ustalenie ceny poprzedzamy badaniem, chodzi o ustalenie, gdzie jest psychologiczna granica w danym kraju, od której zaczyn asie poczucie, że usługa jest droga. Na razie mamy też tylko jeden rodzaj pakietu, być może w przyszłości będziemy je różnicować.

Do portalu można się logować z różnych urządzeń?

Tak. I jeśli zaloguje się raz, system zapamiętuje hasło, więc w czasie surfowania po sieci można ze strony jednego wydawcy, który należy do programu, wejść na inna i wszystkie treści będą już automatycznie odhasłowane. - Na Słowacji podaliście, że po jednym miesiącu działalności przychody z usługi wyniosły 40 tys. euro. Ile zarobiliście do dzisiaj? Po tym pierwszym miesiącu niektórzy wydawcy byli zaskoczeni, że to działa. Myślę, że kolejne wyniki podamy w maju. Natomiast rośnie nam ciągle liczba użytkowników. Trudno ich jakoś sumować, bo część abonuje nas w cyklu tygodniowym, część w miesięcznym, a część w rocznym, ale co nas cieszy, okazało się, że ponad połowa osób, które zarejestrowały się na samym początku naszej działalności na Słowacji, abonuje serwis do dzisiaj. To znaczy, że jeśli raz przekona się ich, żeby płacili, zyskują ten zwyczaj. Najchętniej płacą w trybie comiesięcznym.

Który model stosowany przez największych wydawców światowych najbardziej Pana przekonuje: zamkniecie wszystkich treści, jak zrobił „The Wall Street Journal" czy też celowo „dziurawy" model „New York Times"?

Nie mamy takiej odwagi, żeby robić, jak robi to „NYT", czyli mimo płatności umożliwić każdemu, kto chce to zrobić, wklejenie pełnej treści tekstu na Facebooku czy Twitterze. W naszej kulturze byłoby to ryzykowne, mówię tu o Słowacji, nie wiem, jak w Polsce. Z drugiej strony większość ludzi nie powinna płacić za newsy, skłonna to robić jest grupa 5-15 proc., czyli tzw. heavy userzy. Współpracujący z nami wydawcy zahasłowują do 60 proc. swoich treści.

Skąd pieniądze na wasze inwestycje?

Pozyskaliśmy jednego inwestora, teraz jesteśmy w rondzie rozmów na temat pozyskania drugiego inwestora, który zapewni nam wsparcie na poziomie milionów euro. Pozyskanie go umożliwiłoby nam rozwijanie się na Amerykę Południową Azję itd. Mamy taka mapę, na której zaznaczyliśmy 55 krajów, w których chcielibyśmy działać docelowo

Czemu wydawcy zaczęli korzystać z bramek tak późno?

Np. „El Pais" próbował tego już kilka lat temu i się wycofał. Każdy próbował. Ja próbowałem sześć lat temu i nic z tego nie wyszło. Ale dziś nie ma dla wydawców zbyt wielkiej nadziei na to, że reklama zapewni im odpowiednie wpływy on-line, żeby mogli w Internecie mogli nadrobić inne spadki. Wydawcy zrobiliby to pewnie wcześniej, gdyby nie ten lęk bycia pierwszym. W końcu pierwszy ruch wykonał Rupert Murdoch. Nie każdy wydawca mógł to zrobić pierwszy. Dziś wszyscy wydawcy podążają mniej więcej w tym samym kierunku.

W Polsce do projektu przyłączą się do projektu nadawcy?

Na Słowacji do programu należy telewizja. Jeśli któryś nadawca produkuje w sieci treści informacyjne, oczywiście jesteśmy otwarci na współpracę.

Ile na Słowacji trzeba by zapłacić za te gazety, które biorą udział w programie?

Oczywiście więcej niż za dostęp do naszego serwisu, ale wydawcy nie wszystkie treści zamieszczają on-line – są takie, które można znaleźć tylko w wersji papierowej. Tygodniki z kolei pojawiają się on-line cztery dni po debiucie na papierze

To nie ma wpływu na sprzedaż papierowych wydań?

Jak dotąd nie.

Czy wydawcy płacą wam na początku działalności jakąś wstępna opłatę?

Nie. Dzielą się z nami wpływami. 70 proc. otrzymują właściciele treści, 30 proc. – Piano Media.

CV

Tomáš Bella, prezes i założyciel firmy Piano Media, która od maja tego roku ma na Słowacji ma system pobierający opłaty od treści wydawców udostępnianych w Internecie. We wtorek rusza z takim systemem w Słowenii, możliwe, że w tym roku wystartuje też w Polsce. Bella zanim założył własną firmę, był wicedyrektorem portalu największego słowackiego dziennika „SME". Wcześniej był redaktorem naczelnym tego portalu oraz reporterem. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Komensky w Bratysławie.

Rz: Na czym właściwie polega wasza działalność?

Tomáš Bella:

Pozostało 99% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie