Precedensowe orzeczenie w USA: koniec neutralności internetu?

Federalny sąd apelacyjny w Waszyngtonie zakwestionował federalne przepisy z 2010 roku, które miały chronić pełną otwartość przepływu danych w internecie. Orzeczenie może mieć bardzo poważne skutki nie tylko dla spółek z sektora zaawansowanej technologii, ale także dla zwykłych konsumentów.

Publikacja: 15.01.2014 17:36

Precedensowe orzeczenie w USA: koniec neutralności internetu?

Foto: Bloomberg

Orzeczenie sądu podważyło zasadę neutralności internetu w odniesieniu do dostawców sygnału szerokopasmowego. Przepisy Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) zobowiązywały firmy zajmujące się dostarczaniem usług internetowych do zapewnienia identycznej prędkości przepływu danych dla wszystkich użytkowników i nieblokowania dostępu do stron internetowych (pod warunkiem, że ich zawartość nie narusza prawa). Unieważnienie tych regulacji oznacza, że – przynajmniej w teorii – dostawca usługi internetowej może zażądać opłaty za przyspieszenie przepływu danych przez internet, np. pobierając od Google opłatę za ułatwienie oglądania filmów na YouTube.

Większość dostawców usług internetowych zapewniło swoich klientów, że mimo zakwestionowania przepisów na razie nie będzie uciekać się do podobnych praktyk. Jednak Verizon, który stał za powództwem sądowym ograniczył się jedynie do deklaracji, że nie będzie nikomu blokować dostępu do stron internetowych nie wspominając nic o jakości połączeń.

To jeszcze nie koniec prawnych batalii. David Sohn, główny doradca Center for Democracy and Technology uważa, że FCC sama związała sobie ręce klasyfikując dostawców szerokopasmowych łącz (ang. broadband providers) w innej kategorii niż w przypadku konwencjonalnego sygnału. Sąd apelacyjny orzekł, że władze regulacyjne mają co prawda prawo do regulowania kwestii neutralności, ale z własnej woli wyłączyły z tego całą kategorię broadband providers. Miało to m.in. związek z orzeczeniem Sądu Najwyższego z 2005 roku, który orzekł, że dostawcy usług szerokopasmowych nie są objęci prawem dotyczącym firm telekomunikacyjnych. FCC ma więc wciąż prawo do regulacji internetu oraz zredefiniowania pojęcia "dostawcy usług szerokopasmowych", tak aby objął ich nakaz neutralności – sugerują prawnicy.

Przewodniczący FCC Thomas Wheeler, który jest zwolennikiem utrzymania zasady neutralności, ma jeszcze w zanadrzu opcję odwołania się do Sądu Najwyższego. Zasada neutralności ma jednak swoich przeciwników politycznych. Sprzeciwia się jej – jako narzuconej z góry formie rządowej regulacji – większość republikańskich kongresmanów i senatorów.

Media w USA pełne są spekulacji na temat skutków unieważnienia zasady neutralności. Dla wielkich dostawców szerokopasmowego internetu, takich jak  Verizon, AT&T, Time Warner Cable, Comcast orzeczenie otwiera – przynajmniej teoretycznie – drogę do tworzenia nowych kategorii usług, np. za ułatwienie przepływu sygnału takim internetowym kolosom jak Google, Amazon, czy Netflix. Większość z tych firm będzie jednak chciała poczekać do ostatecznego rozstrzygnięcia prawnych sporów.

Zwolennicy zasady neutralności argumentują, że nowy model usług może oznaczać wyższe koszty operacyjne dla firm internetowych, które w końcowym efekcie zostaną przeniesione na konsumentów. Michael Beckerman prezes Internet Association, organizacji finansowanej przez wielkie spółki internetowe (m.in. Google i Facebook) uważa, że naruszenie zasady neutralności stanowi przede wszystkim zagrożenie dla innowacyjności w internecie. Utrudni bowiem konkurencję nowym spółkom internetowym startującym z zupełnie nowymi pomysłami.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

30Mb/s Internetu w każdym polskim domu

SAD

Orzeczenie sądu podważyło zasadę neutralności internetu w odniesieniu do dostawców sygnału szerokopasmowego. Przepisy Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) zobowiązywały firmy zajmujące się dostarczaniem usług internetowych do zapewnienia identycznej prędkości przepływu danych dla wszystkich użytkowników i nieblokowania dostępu do stron internetowych (pod warunkiem, że ich zawartość nie narusza prawa). Unieważnienie tych regulacji oznacza, że – przynajmniej w teorii – dostawca usługi internetowej może zażądać opłaty za przyspieszenie przepływu danych przez internet, np. pobierając od Google opłatę za ułatwienie oglądania filmów na YouTube.

Pozostało 80% artykułu
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Media
Solorz miał nosa kupując Interię. Najnowszy ranking polskich wydawców internetowych