Wszystko, co polubimy na Facebooku, zostaje w historii. O lajki walczą firmy, zatrudniani przez nich marketingowcy muszą chwalić się nimi przed szefami, grafiki rączki z kciukiem w górę stanowią też ważny dowód dla naszych znajomych, że jesteśmy fajni. Lepsi od tych, którzy takich łapek mają na własnej stronie mniej. Mniej oznacza nudniej, gorzej i bardziej nie na czasie. Polubienie tego, co postujemy, oznacza automatycznie wyższą ocenę nas samych.
Jak najwięcej lajków
Taka pętla prowadzi do tego, że staramy się, by lajków było jak najwięcej. Od momentu, gdy Facebook wprowadził taką funkcjonalność (luty 2009 roku) do września ubiegłego roku zarejestrowano 1,13 bln lajków. Coraz większą popularnością tego przycisku zajął się Christian Rudder, jeden z twórców innego społecznościowego serwisu zajmującego się kojarzeniem par, OkCupid. W swojej najnowszej książce „Dataclysm" (gra słów, kataklizm powodowany przez dane, coś jak danepokalipsa) zastanawia się nad tym, jak lajki można wykorzystać do zbierania informacji o użytkownikach.
Według koncepcji proponowanej przez Ruddera zestawienie lajków może wkrótce zastąpić egzaminy na studia, stanowić bazę danych do tworzenia profilu psychologicznego danej osoby i być dla potencjalnego pracodawcy ciekawszym zbiorem informacji o pracowniku niż jego CV. W życiorysie można fakty przeinaczać, podkolorowywać, a lajki zbieramy z ogromnym poświęceniem i zaangażowaniem. One stanowią o naszej wartości w społeczności, musimy je pielęgnować o wiele bardziej niż pracę wykonywaną na co dzień.
Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii przez firmę analityczną pokazały, że już teraz na podstawie facebookowych lajków można z dużą dozą prawdopodobieństwa określić wiele cech użytkownika. Z 95 proc. dokładnością można stwierdzić, czy jest przedstawicielem rasy kaukaskiej czy afroamerykańskiej, 88 proc. dokładności osiąga się przy zgadywaniu orientacji seksualnej, a 65 proc. przy określaniu, czy dany użytkownik bierze narkotyki. Okazuje się, że to właśnie lajki pozwalają na określenie prawdziwej natury Facebookowicza, a nie zamieszczane przez niego w serwisie posty.
Lajki zamiast CV
Rudder zastanawia się, czy w takim razie na podstawie takiego profilu psychologicznego opartego na lajkach będzie można określać więcej parametrów naszego życia. Być może polubienia dadzą wskazówkę, czy będziemy podążać drogą własnych rodziców, czy grozi nam powielenie tego czy innego schematu. Można będzie też badać zmiany osobowości użytkowników wraz z wiekiem.