We wtorek przewodniczący Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) Tom Wheeler miał zgłosić propozycję, aby usługi związane z szybkimi łączami internetowymi traktować jak serwisy publiczne (utilities). Oznaczałoby, że dostarczyciele tych usług podlegaliby podobnym regulacjom lub ograniczeniom co spółki dostarczające do gospodarstw domowych i biznesów elektryczność, gaz, czy telewizję kablową. Dawałoby to też FCC dużo większe uprawnienia niż obecnie.
Jeśli propozycja FCC wejdzie w życie, może zmienić układ sił w toczącym się obecnie sporze w sprawie "neutralności" Internetu. Dostarczyciele są przeciwni proponowanym zmianom bo chcą, aby firmy zainteresowane przyspieszeniem transferu ich sygnału, takie jak Google, czy Netflix mogły to robić za dodatkową opłatą. FCC choć nie jest przeciwne zasadzie Internetu różnych szybkości, chce mieć pewność, że nie dochodzi do praktyk dyskryminacyjnych. Obecnie dostarczyciele szerokopasmowego Internetu mają prawo pobierać opłaty od firm oferujących bezpośredni dostęp do swoich sieci, za przyspieszenie przesyłu danych. Najczęściej zainteresowaną stroną jest spółka oferująca streaming programów wideo. FCC nie sprzeciwia się istnieniu takich szybkich łączy, ale nie chce, aby jednocześnie dochodziło do powstawania "wolnych" łączy internetowych dla ogółu internautów.