Ekspozycja odwołuje się do głównych inspiracji sztuki wybitnego Norwega, prekursora ekspresjonizmu i nowoczesnej sztuki. Szczególnie do mroków duszy i emocji, targających człowiekiem. Dzieła – obrazy, grafiki i rysunki Muncha o tej tematyce mają wymowę uniwersalną, a jednocześnie wiele wątków autobiograficznych.
Życie artysty obfitowało w rodzinne traumy i osobiste kryzysy. Jak zapisał w notatniku: „Choroby, szaleństwo i śmierć były aniołami ciemności, czuwającymi nad moją kołyską”. Gdy miał pięć lat, na gruźlicę zmarła jego matka. Dziesięć lat później na tę samą chorobę zmarła siostra Sophie. Druga siostra, Laura, cierpiała na schizofrenię i przebywała w zakładzie dla psychicznie chorych. Do tych przeżyć Munch wracał w malarstwie, m.in. w prezentowanym dziele „Chore dziecko”, przywołującym śmierć Sophie. Jednak kiedy obraz po raz pierwszy pokazał publicznie na Jesiennej Wystawie w 1886 r. w Christianii (jak nazywało się wówczas jego rodzinne Oslo), wywołał skandal – obraz malowany nerwowymi, nieostrymi pociągnięciami pędzla wyłamywał z obowiązującej akademickiej stylistyki. Kiedy kilka lat później pokazał go na indywidualnej wystawie w Berlinie wraz z innymi dziełami, nadal wielu krytyków twierdziło, że jego obrazy nie mają nic wspólnego ze sztuką. Docenił go jednak już wówczas Stanisław Przybyszewski. I tak Muncha, Przybyszewskiego i jego żonę Dagny Juel połączyła przyjaźń, która podobno miała wkrótce przemienić się w trójkąt miłosny.
Czytaj więcej
Bohaterami wystaw byli Canaletto, Witkacy, Łempicka oraz Fangor, a znakiem czasu – solidarność z Ukrainą.
Dziś o Munchu pamięta się przede wszystkim jako twórcy ikonicznych obrazów, takich jak „Krzyk”. W Paryżu nie mogło go zabraknąć, choć nie jest to najpopularniejsza wersja malarska, lecz późniejsza graficzna. Niemniej równie ekspresyjnie wyraża egzystencjalny strach i przerażenie.
Paryska wystawa umiejscawia arcydzieła w szerszym kontekście. Już tytuł wystawy „Edvard Munch. Poemat o życiu, miłości i śmierci” nawiązuje do cyklu „Fryz życia”, w którym artysta chciał pokazać życie ze wszystkimi radościami i smutkami. I równolegle nazywał „poematem o życiu, miłości i śmierci”, czerpiąc z filozofii Friedricha Nietzschego i Henri Bergsona.