Konwicki w jednym tomie

"Wiatr i pył" zawiera teksty, które wydrukowano w prasie. Książka ukaże się w styczniu nakładem Czytelnika

Publikacja: 17.11.2008 18:48

Mówi o sobie: "sprytny Litwin". Jest legendą. Jednym z najznakomitszych polskich prozaików. Nowatorskim reżyserem. Jego powieści, w których często sięgał po poetykę snu, kształtowały wrażliwość i wyobraźnię kilku pokoleń Polaków. Zarówno te, które błyskawicznie znikały z półek w księgarniach, jak i publikowane później w drugim obiegu.

Zabierały czytelnika na Kresy, do Wilna. Pokazywały, że wojna na zawsze trwa w tych, którzy ją przeżyli. Ujawniały groźne i groteskowe zarazem oblicze PRL. Kilkanaście lat temu odsunął się w cień, nie wydawał książek, nie kręcił filmów. Teraz przypomina o sobie tomem "Wiatr i pył".

[srodtytul]Prezent dla pielgrzyma [/srodtytul]

W zamykającym go znakomitym szkicu "Mickiewiczowie młodsi" czytamy: "Chyba u Ksawerego Pruszyńskiego wyczytałem mało znany epizodzik z życia Wieszcza, epizodzik, który skutecznie polonizuje Jego uniwersalny etos. Otóż Adam Mickiewicz odpływał statkiem (...) do Turcji, żeby tworzyć legion, który miał wyzwolić ojczyznę. Odjeżdżał, nie wiedząc, że płynie po śmierć. I w tym podniosłym momencie, kiedy żegnali Go na nabrzeżu portowym rozentuzjazmowani rodacy, kiedy statek podnosił kotwicę, wtedy właśnie nadbiegł jakiś zdyszany patriota i wręczył prezent na drogę naszemu Pielgrzymowi. A była to szczelnie owinięta paczka. Później, gdy statek wypływał już z portu, rozrzewniony Poeta rozpakował paczkę, w której znalazł kupę gówna. Może i mnie zdarzyło się w moim skromnym życiu przyjąć podobny prezent. Życiorysy nasze są często różne, ale nagrody takie same".

Książkę przygotowali prof. Tadeusz Lubelski i Przemysław Kaniecki, doktorant z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Obaj należą do miłośników prozy autora "Kroniki wypadków miłosnych". W latach 70., kiedy Konwicki był na cenzurowanym, Lubelski napisał pracę doktorską o poetyce jego powieści i filmów.

– Przeczytałem wtedy najważniejsze jego teksty nieopublikowane w książkach: debiutanckie opowiadanie "Kapral Koziołek i ja" czy felietony z lat 50. drukowane w cyklu "Z miejsc stojących" – wspomina Lubelski. – Czułem, że to istot- ny obszar twórczości pana Tadeusza, ale wówczas nie mogło być nawet mowy o ogłoszeniu tych tekstów w jednym tomie. Doszło do tego po 30 latach dzięki Przemysławowi Kanieckiemu. Dotarł do pozostałych opowiadań i artykułów Konwickiego, wymyślił też formułę książki.

Konwicki zaakceptował pomysł, życząc sobie chronologicznego układu tekstu. Postawił warunek: żadna z próz wybranych do tomu nie mogła wcześniej ukazać się w książce. Zastrzegł też, że przypisy trzeba ograniczyć do minimum. Literaturoznawcy na to przystali. – Gdy prześledzimy twórczość autora "Bohini", okaże się, że jest ona przejmującym, przez lata snutym wyznaniem, jest – by sięgnąć po określenie prof. Lubelskiego – artystycznym świadectwem, zapisem doświadczenia autora – wyjaśnia Kaniecki. – Bez znajomości publicystyki i mniejszych form prozatorskich obraz dzieła i samego autora dzieła będzie dalece niepełny. Powiem więcej: w pewnym sensie w tomie "Wiatr i pył" mamy całego Konwickiego!

[srodtytul]Czego nie wolno żonie[/srodtytul]

W książce są też niektóre teksty z przełomu lat 40. i 50., kiedy pisarz wspierał budowę Polski Ludowej.

– Pan Tadeusz nigdy nie wyparł się tego epizodu. We "Wschodach i zachodach księżyca" (1981) Tadeusz Konwicki pomieścił fragmenty z maszynopisu swej socrealistycznej powieści "Nowe dni"; na podobnej zasadzie do "Wiatru i pyłu" włożyliśmy np. opowiadanie "Tornister hutmistrza" – podkreśla Kaniecki. – O socrealistycznym etapie swojej twórczości pisał choćby w "Kalendarzu i klepsydrze".

W wywiadzie rzece "Pamiętam, że było gorąco" mówił: "Pochodziłem z Wileńszczyzny, nie chwaląc się – byłem w partyzantce antyniemieckiej i partyzantce antyradzieckiej. Nie byłem też dzieckiem, dużo wiedziałem. Jednak podstawowe hasła socjalizmu, które żyją jeszcze od czasów Chrystusa, wydawały mi się racjonalne".

O felietonach powiada się, że po tygodniu trudno je zrozumieć, a po miesiącu są kompletnie nieczytelne. Teksty Konwickiego temu przeczą. Wystarczy sięgnąć po pochodzący z 1955 r. felieton "Wykaz pewnych osób po raz pierwszy publikowany". Autor przedstawia "rozszerzoną listę osób, które nie powinny wypowiadać się kategorycznie na temat literatury". Znajdziemy tu żony i konkubiny intelektualistów, tych co w cudzych książkach i artykułach wykreślają niestosowne zdania, paniusie pisujące listy do przystojnych autorów i osobników wzruszających się majestatem architektury MDM.

Nie wszystkie teksty są równie znakomite literacko – niektóre zamieszczono, by przypomnieć atmosferę epoki.

[srodtytul]Pożegnanie z prozą [/srodtytul]

Redaktorzy dorzucili recenzje książek Tyrmanda, Słonimskiego i Faulknera, wstępy do "Almanachu Młodych", albumów Alfreda Lenicy i Zofii Nasierowskiej czy wspomnienie o Zbigniewie Cybulskim.

– Szczególnie piękne są eseje o Januszu Korczaku i o Aleksandrze Ściborze-Rylskim – uważa Lubelski. – Z pewnością ucieszą wyposzczonych czytelników Konwickiego.

Autor "Kroniki wypadków miłosnych" od lat zastrzega, że nie napisze już żadnej książki. Powiada, że skoro wszyscy teraz wydają, to on nie musi.

– Pamiętam moją pierwszą rozmowę z panem Tadeuszem – mówi Lubelski. – Był 1980 rok, pierwszy powiew wolności. Pojawiła się wreszcie szansa na opublikowanie wywiadu z artystą. Spytałem wtedy Konwickiego, czy nakręci jeszcze kiedyś film. Odparł, że raczej nie. Chwilę potem rozpoczął pracę nad "Doliną Issy", a kilka lat później "Lawą". Więc jest nadzieja, że i teraz zmieni zdanie.

[ramka][b]Tadeusz Konwicki [/b](ur. 1926) – pisarz, scenarzysta, reżyser. Wydał powieści: „Rojsty" (1956), „Sennik współczesny" (1963), „Mała Apokalipsa" (1979), „Nowy Świat i okolice" (1986). Razem z Jerzym Kawalerowiczem jest współautorem scenariuszy do filmów „Matka Joanna od Aniołów" (1960) i „Faraon" (1965). Wyreżyserował „Ostatni dzień lata" (1958), „Salto" (1965), „Jak daleko stąd, jak blisko" (1971) i „Lawę" (1990). Zapytany kiedyś przez „Rz", jakie wrażenia towarzyszyły mu przy lekturze własnych tekstów sprzed lat, odparł: "Jako stary, doświadczony autor powinienem powiedzieć, że czytałem z zachwytem, podziwiając stylistykę, głębię myśli i temperament. Ale to nie ja. Z pewnym mozołem czytam swoje teksty, nie jestem do nich przywiązany". [/ramka]

Mówi o sobie: "sprytny Litwin". Jest legendą. Jednym z najznakomitszych polskich prozaików. Nowatorskim reżyserem. Jego powieści, w których często sięgał po poetykę snu, kształtowały wrażliwość i wyobraźnię kilku pokoleń Polaków. Zarówno te, które błyskawicznie znikały z półek w księgarniach, jak i publikowane później w drugim obiegu.

Zabierały czytelnika na Kresy, do Wilna. Pokazywały, że wojna na zawsze trwa w tych, którzy ją przeżyli. Ujawniały groźne i groteskowe zarazem oblicze PRL. Kilkanaście lat temu odsunął się w cień, nie wydawał książek, nie kręcił filmów. Teraz przypomina o sobie tomem "Wiatr i pył".

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski