Reklama

Jedno oczu spojrzenie

Odnaleziony po 38 latach. Nieznany wiersz Czesława Miłosza z jego prywatnej antologii został przed laty podarowany młodemu poecie w Polsce. Wysłany pocztą jednak zaginął

Publikacja: 27.11.2008 04:19

Jedno oczu spojrzenie

Foto: Rzeczpospolita

W 1964 roku przebywający w Stanach Zjednoczonych Czesław Miłosz ofiarował młodemu poecie z Polski Markowi Skwarnickiemu „dość gruby – jak pisał przyszły noblista – zeszyt w czarnej oprawie wypełniony moimi wierszami”. Wysłany pocztą brulion zaginął, by odnaleźć się dopiero po 38 latach. Wtedy przekazany został adresatowi. Wśród kilkudziesięciu wierszy z lat 1938 – 1964 zapisanych ręką Miłosza znalazł się jeden całkowicie nieznany. Oto on, bez tytułu, opatrzony jedynie datą – 1948:

Czy to słuszne, że nie można

zapalić ziarenek kadzidła

przed obrazem Matki Boskiej

z Częstochowy czy Toledo

Reklama
Reklama

i prosić żeby wrócono

jeden uśmiech na tę ziemię

i jedno oczu spojrzenie

pełne spokojnej dobroci?

Czy to słuszne, że koniecznie

Trzeba w tę przepaść spadać

Reklama
Reklama

gdzie złote lampy cezarów

są najmniejszym incydentem?

W groby sprzed lat miliona,

w braterstwo z Neanderthalem

czy to słuszne żeby człowiek

na zawsze został strącony?

Reklama
Reklama

Z kolei inny utwór „Do Alberta Einsteina (fragmenty)” różni się od wersji znanej z „Dzieł zebranych” aż 19 dodatkowymi wersami. Spore różnice istnieją też w pozostałych tekstach poetyckich, wśród których są również tłumaczenia, a także francuski wiersz Oskara Miłosza „Le pont”. Dlaczego wybitny poeta postanowił obdarować młodszego od siebie o 19 lat adepta słowa tak osobistym darem, samodzielnie sporządzonym wyborem swoich wierszy? Poza innymi względami, o których Skwarnicki pisze we wstępie do obecnej edycji „dość grubego zeszytu”, wydanego jako „Wiersze i ćwiczenia” przez Świat Książki, zadecydował o tym opublikowany w 1957 r. w „Tygodniku Powszechnym” „List z Warszawy” kończący się zwrotką:

Za światło dzienne lat młodych,

za ocalenie w Warszawie,

za poezji swobodny oddech

dziękuję Panie Czesławie.

Reklama
Reklama

Skwarnicki, popularny Spodek z „TP”, akcentuje zmaganie się Miłosza z problemem religijnego sensu życia, co znalazło odbicie w tych wierszach, jak i dojmującą tęsknotą za Polską i samotnością „poety piszącego po polsku, a przez Polaków w Stanach bojkotowanego”. „W korespondencji – pisze Skwarnicki – i spotykając się z nim w Stanach, musiałem wciąż mu tłumaczyć, jak wielu ma czytelników w kraju”.

W 2002 roku, po powrocie z USA z pogrzebu żony Carol, z miejsca, gdzie jest też grób jego pierwszej żony – Janki, powiedzieć miał Miłosz Skwarnickiemu: „Nie wiem, jak mogłem wytrzymać 40 lat w tamtym kraju”.

[i]Czesław Miłosz, Wiersze i ćwiczenia, Do druku podał i wstępem opatrzył Marek Skwarnicki, Świat Książki, Warszawa 2008[/i]

W 1964 roku przebywający w Stanach Zjednoczonych Czesław Miłosz ofiarował młodemu poecie z Polski Markowi Skwarnickiemu „dość gruby – jak pisał przyszły noblista – zeszyt w czarnej oprawie wypełniony moimi wierszami”. Wysłany pocztą brulion zaginął, by odnaleźć się dopiero po 38 latach. Wtedy przekazany został adresatowi. Wśród kilkudziesięciu wierszy z lat 1938 – 1964 zapisanych ręką Miłosza znalazł się jeden całkowicie nieznany. Oto on, bez tytułu, opatrzony jedynie datą – 1948:

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Literatura
Technologia, która uzależnia – czy w świecie „Kaori” wciąż rządzi człowiek?
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Literatura
Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama