Hopkin nie lubi spełniać marketingowych powinności towarzyszących promocji książki. Nie robił tego w Wielkiej Brytanii, gdzie „Zatopioną zimę” wydano w 2007 r. Powitał ją chór aprobaty krytyków najważniejszych dzienników: „The Times”, „The Independent”, „The Guardian” i „The Observer”.
Wspinając się po schodach na antresolę W Biegu Cafe, Hopkin ma minę skazańca wstępującego na szafot. Na szczęście to tylko zmęczenie. Bardzo mu zależy na dobrym odbiorze powieści przez polskich czytelników. Ma nadzieję, że jego debiutancka proza nie utraciła niuansów w przekładzie. Zwłaszcza listów ukochanej Marty, zamężnej Polki, dla której jego bohater, Joseph, przyjeżdża do Polski.
– Celowo pisałem je trochę inną, akademicką angielszczyzną, żeby podkreślić różnicę między nimi – mówi Hopkin, próbując się zrewitalizować, sącząc colę.
[srodtytul]Rozmowa z żywiołami[/srodtytul]
Joseph i Marta prowadzą dwie odrębne narracje w powieści. – Dla polskiego czytelnika jej listy mogą być męczące, gdyż spełniają rolę informacyjną – tłumaczy James. Marta przybliża kochankowi historię jej kraju. Przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej mieszkańcy Zachodu nic o niej nie wiedzieli. Kojarzyli nazwiska Jaruzelskiego, Wałęsy, Jana Pawła II, słyszeli o „Solidarności”.