Muzułmanie,polityka,religa

Z Sherko Fatahem rozmawia Krzysztof Cieślik

Publikacja: 05.11.2010 17:34

Muzułmanie,polityka,religa

Foto: Wydawnictwo Czarne

Red

[b]Rz: Czy postrzega pan Zachód – jak bohaterowie „Czarnego statku” – jako bezduszną cywilizację pieniądza? Czy, jak Kerim, ma pan ciągle wrażenie, że jest tu jedynie gościem?[/b]

[b]Sherko Fatah:[/b] W „Czarnym statku” jest to bardzo przerysowane, ale duża część emigrantów postrzega Zachód właśnie w ten sposób. Chciałem tutaj przedstawić punkt widzenia zupełnie odmienny od mojego – punkt widzenia przybysza z innego świata.

[b]Czy da się normalnie żyć w Iraku, czyli kraju, w którym albo jest się po stronie reżimu, albo po stronie religijnych bojowników, albo wspiera się Amerykanów, czyli jest się zdrajcą?[/b]

Można spróbować. Społeczeństwo podzieliło się na kilka grup. Wiele osób nie angażuje się w ogóle, są też ludzie, którzy z interwencji amerykańskiej czerpią zyski, to m.in. szyici czy Kurdowie. Jednak niestabilność, duża przestępczość, porwania i ataki terrorystyczne psują nastrój, delikatnie rzecz ujmując. Większość ludzi jest bardzo zmęczona wojną i nie chce żyć w ciągłym strachu.

[b]Bohaterowie „Czarnego statku” nazywają Amerykanów „krzyżowcami, bezbożnikami i diabłami”. Co pan myśli o Amerykanach?[/b]

Takiego słownictwa używa Nauczyciel, który indoktrynuje islamistów i posługuje się pojęciami np. z historii wypraw krzyżowych. Dla mnie to przykład wojennej retoryki. Chciałem, aby czytelnik czuł siłę jej oddziaływania. Osobiście uważam, że taka retoryka pozbawiona jest sensu i w żaden sposób nie oddaje realiów.

[b]Jak pan ocenia reżim Saddama Husajna – czy przed jego obaleniem żyło się ludziom lepiej niż dziś?[/b]

Nie, choć za czasów Husajna panowała większa stabilizacja, jak to zwykle bywa w dyktaturach. Ale ta stabilizacja związana była z terrorem. Panowało bezprawie, ludzie znikali, byli torturowani. Inwazja Amerykanów była sprawą bardzo dyskusyjną, natomiast samo obalenie Husajna bezsprzecznie należy uznać za wydarzenie pozytywne. Problematyczne było to, co robił Bush, to, że zaczynał od kłamstw. Gdyby jednak reżim nie został obalony to – jak w Korei Północnej – doszłoby do intronizacji syna władcy. Inwazja temu zapobiegła.

[b]W jaki sposób odczuł pan zmianę w stosunku do muzułmanów po zamachach z 11 września 2001 roku?[/b]

Pierwszą reakcją wielu muzułmanów był strach, część z nich przestała nawet wychodzić z domu. Kilka osób zginęło, m.in. Hindus, który nie był muzułmaninem. Wydaje mi się, że to tragiczne wydarzenie miało też pozytywne skutki. Bliski Wschód stał się bardziej zauważalny. Prawdziwe zmiany zachodzą jednak dopiero teraz. Wreszcie dużo mówi się o integracji i dialogu, o islamie w Europie.

[b]Jak bardzo zmienił się w Niemczech stosunek do obcokrajowców od czasów pańskiego dzieciństwa?[/b]

Dzieciństwo spędziłem w NRD, gdzie nie było napięć między obcokrajowcami a Niemcami. Zresztą tych obcokrajowców było niewielu. To byli tylko studenci, a nie typowi gastarbeiterzy. W RFN z kolei mieszkało wielu Turków. Ludzie myśleli, że Turcy któregoś dnia wrócą po prostu do swoich domów i właściwie dopiero pod koniec lat 90. okazało się, że oni nie zamierzają wcale wracać. Dopiero wtedy zaczęła się debata. Zastanawiano się, jak pogodzić ze sobą dwie odmienne kultury i jak to zrobić, żeby mniejszość muzułmańska mogła w zasadniczo chrześcijańskim kraju spokojnie egzystować.

[b]Czy sukcesy wielokulturowej piłkarskiej reprezentacji Niemiec jakoś w takiej integracji pomagają?[/b]

To ważna kwestia. To jedna z niewielu multikulturowych drużyn w Niemczech, a jak wiadomo, futbol jest dla kraju sportem narodowym. Taka reprezentacja to ważny krok w stronę utworzenia zróżnicowanego kulturowo społeczeństwa. Niewątpliwie ma to także znaczenie dla obrazu Niemiec w świecie.

[b]Pańska proza jest bardzo europejska, choć dotyka problemów często Zachodowi obcych. Do jakiej kultury pan bardziej przynależy?[/b]

Rzeczywiście, najsilniejszy wpływ wywarła na mnie literatura europejska. Staram się jednak włączać do niej inne regiony jako tło. Takie, których Europejczycy nie znają albo nie zauważają. Coś podobnego miało miejsce w literaturze Ameryki Łacińskiej w latach 60. i 70. Oni starali się rzucić spojrzenie na świat z ich perspektywy. Dla przykładu takim pisarzem był Cortazar, którego „Gra w klasy” dotyczy Argentyńczyka mieszkającego w Paryżu.

[b]Którzy pisarze europejscy wywarli na pana największy wpływ?[/b]

Przeżywałem wiele fascynacji. Zaczęło się od Francuzów, ogromne wrażenie zrobił na mnie Camus. Wcześniej czytałem Kafkę, Józefa Rotha. Jeśli chodzi o Niemców, to mimo że moje pisarstwo jest zupełnie inne od ich twórczości, wywarli na mnie oczywiście spory wpływ. Ważne były dla mnie wczesne powieści Heinricha Bölla. Również Günter Grass mnie inspirował, choć w tym wypadku chodzi raczej o formę powieści łotrzykowskiej. Później, w okresie boomu latynoamerykańskiego, zaczytywałem się w Cortazarze i Llosie. Fascynowało mnie połączenie polityczności z niesamowitą, wysmakowaną narracją.

[b]

„Czarny statek” to powieść o dwóch odmiennych kulturach i ich konflikcie. Jaka jest najważniejsza i najbardziej brzemienna w skutki różnica między nimi?[/b]

Brzemienny w skutki jest fakt, że wahabici, niewielka część wszystkich muzułmanów, starają się zdominować cały świat islamu i rzucić cień na innych wyznawców tej religii. Na płaszczyźnie kulturowej zaś największa różnica kryje się w stosunku do rodziny. W Europie rodzina traci na znaczeniu, często najważniejszy jest indywidualizm. Wielu imigrantów ma z tym problem. Jednak z silną pozycją rodziny w kulturze islamskiej łączy się również pewne jej zacofanie, które dotyczy m.in. bardzo słabej pozycji kobiety w społeczeństwie.

[b]

Jak zmienić postrzeganie islamu w Europie? Czy da się uczynić z niego w świadomości człowieka Zachodu coś innego niż religię wojny?[/b]

Największy problem tkwi chyba w tym, że panuje przekonanie, iż islam nie dopuszcza demokracji. To jest problem muzułmanów, to oni muszą próbować zmienić postrzeganie swojej kultury na świecie i otworzyć się na dialog. Dotyczy to szczególnie przywódców religijnych. Demokratyzacja krajów muzułmańskich musi być widoczna. W Niemczech są z kolei silne ugrupowania związane z chrześcijaństwem, więc druga strona musi także dopuścić do siebie myśl, że Niemcy mogą być krajem, w którym współistnieją różne religie. Uważam, że największym błędem jest łączenie polityki z religią.

[b]Czy myśli pan, że w Iraku, cytując pańską książkę, „nastąpi jakiś przełom”? Jaka przyszłość czeka kraj pańskiego ojca?[/b]

Największe przemiany dzieją się właśnie teraz. Mamy parlament, mamy wolność słowa. Pytanie brzmi, czy uda się zachować polityczną spójność tego kraju. Czy różne ugrupowania religijne i polityczne nie doprowadzą do jego rozpadu? Taka groźba istnieje. Jednakże jeśli Irak będzie krajem względnie wolnym, to już będzie dobrze. Trudno się spodziewać od razu modelowej demokracji. Trzeba pamiętać także o tym, że wszystkie kraje muzułmańskie, które graniczą z Irakiem, to dyktatury. Na tym tle nie jest najgorzej.

Sherko Fatah (ur. 1964), niemiecki pisarz irackiego pochodzenia, autor powieści

„Czarny statek”, która w przekładzie Elżbiety Kalinowskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne.

[ramka][srodtytul]Tylko ONLINE[/srodtytul]

[b] [link=http://www.rp.pl/artykul/559902.html]Mariusz Cieślik - Takie piękne masakry[/link][/b]

Jarosław Marek Rymkiewicz realizuje w swoich esejach najważniejsze powołanie intelektualisty: stawia Polakom zasadnicze pytania i próbuje obalać stereotypy. W „Samuelu Zborowskim” uderza w mit polskiej tolerancji czasów złotego wieku, który jest dla niego jeszcze jedną historyczną bajką dla grzecznych dzieci, próbą gombrowiczowskiego upupiania dawnych Polaków. Utrzymuje, że szlachecka demokracja na granicy anarchii była najlepszą rzeczą jaka Polakom mogła się przydarzyć, bo nikt nie krępował wtedy ich ducha.

[b] [link=http://www.rp.pl/artykul/559903.html]Paweł Bravo - Pensjonat pod Amarcordem[/link][/b]

Spośród licznych książek Andrei Camilleriego poświęconych dziejom Sycylii, ta akurat jest szczególnie „filmowa”, najbardziej przemawia do wyobraźni. Zmieszajmy pod powiekami „Amarcord” i „Malenę”, dodajmy do tego bohatera będacego jakby młodszym bratem komisarza Montalbano – i mamy gotowy „Pensjonat »Ewa«”. Fellini przychodzi na myśl z powodu nasycenia serdeczną, ale nielukrowaną nostalgią za latami dojrzewania, Tornatore przez obrazy rozbujanego w pożądaniu południowego miasteczka czasów II wojny. Chyba właśnie słowo „południe” jest jednym z kluczy do zrozumienia, dlaczego Camilleriemu udaje się sztuka wydobycia z doświadczeń wojny, biedy, upodlenia ułamków historii dających radość i otuchę. [/ramka]

Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Wyjarzmiona” jak zbiorowy pozew za pańszczyznę
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne