Carlos Gardel, bohaterem komiksu duetu Munoz/Sampayo

Graficzna opowieść o Carlosie Gardelu, najsłynniejszym argentyńskim piosenkarzu międzywojnia

Aktualizacja: 17.07.2011 23:51 Publikacja: 15.07.2011 01:03

Carlos Gardel, bohaterem komiksu duetu Munoz/Sampayo

Foto: __Archiwum__

Śpiewa lepiej z każdym dniem, mówią o nim w Argentynie – choć zginął 76 lat temu! Ale w kraju, który uznał za własny, choć urodził się gdzie indziej, mit Carlosa Gardela jest  wiecznie żywy. W butonierkę jego pomnikowego wizerunku na cmentarzu w Buenos Aires zawsze ktoś wpina świeży kwiat, w dłonie wkłada żarzący się papieros. Fama głosi, że ogień w pecie piosenkarza gwarantuje spełnienie marzeń.

Taniec pełen słów

Wypromował tango, siebie i Argentynę w świecie. Skomponował około półtora tysiąca kawałków, łącząc melodię z aktorsko interpretowanym tekstem. Przed Gardelem tanga nie miały słów, były jedynie muzyką do słuchania i tańca. Niezwykły głos tego artysty przypomniało kilka głośnych filmów. Najnowszy to „Volver" Almodóvara: tytułowy przebój śpiewany przez Estrellę Morente pochodzi z repertuaru geniusza tanga. Natomiast w „Prawdziwych kłamstwach", „Zapachu kobiety" i „Liście Schindlera" słychać samego mistrza.

Głos, który smakuje

Enrico Caruso mówił o nim, że „ma łzy na strunach głosowych". Powiedziałabym – łzy wymieszane z miodem i piołunem. Jak wypracował unikalną słodko-gorzką barwę głosu? To jeden z sekretów Gardela – podobno miał swoje sposoby. O innych dowiedziałam się z poświęconego mu komiksu.

Autorzy tomu „Głos Argentyny" – grafik José Munoz i scenarzysta Carlos Sampayo – pochodzą z Buenos Aires, mieszkają w Europie i współpracują od lat 70. Obaj mają pod siedemdziesiątkę. Z emigracyjnego oddalenia podjęli temat argentyńskiej tożsamości narodowej, Gardel zaś stał się osią i materią tych rozważań.

W komiksie splatają się dwa wątki – sceny „tu i teraz" oraz migawki z życia Gardela; lata 30. przenikają się ze współczesnością. Dzięki temu mit bohatera i związane z tym problemy stają się aktualne.

Dynamika narracji idzie w parze z porywającą plastyką kadrów. Ekspresyjną kreskę dopełniają mocne, płaskie plamy czerni. Kontrasty czerni i bieli, partii jasnych i zacienionych, przywołują na myśl dawne kino, operujące sztucznym oświetleniem. Pojawiające się w dymkach teksty piosenek są pisane koślawymi wołami – co jest aluzją do słabego wykształcenia piosenkarza pochodzącego ze społecznych nizin. Munoz rozpracował fizjonomię Gardela, korzystając ze starych fotosów i filmów. Przystojniaczek o banalnej powierzchowności wykreował swój wizerunek wedle obowiązującej w międzywojniu elegancji: nienaganny garnitur i krawat, fryzura ulizana pomadą, biały szalik, kapelusz na bakier i nieco krzywy uśmiech (podobno ćwiczony przed lustrem, żeby linia warg wypadła równolegle do ronda). No i nieodzowny papieros.

Puenta z Peronem

Rok 2000. Do telewizyjnego studia przybywa dwóch apodyktycznych i antypatycznych staruchów: znawca losów piosenkarza i specjalista od tożsamości narodowej. Dyskutują na temat „Argentyńczyka idealnego", którego wzorcem ma być Gardel. Biorą pod lupę niejasności, pomówienia i fakty z życia propagatora tanga. Debata przeradza się w kłótnię, angażując telewidzów i internautów.

Był Argentyńczykiem, Urugwajczykiem czy Francuzem? Ideał szarmanckiego mężczyzny, a może chłop bez jaj? Zwodził narzeczoną czy stał się ofiarą jej rodziny? A matka –  żywił do niej należny szacunek czy niezdrowe uczucie? Zginął w katastrofie lotniczej albo w wyniku spisku amerykańskiej filmowej konkurencji? O ile naprawdę zginął – bo kolejna fama głosi, że przeżył i ukrył się gdzieś z powodu zniekształconej oparzeniami twarzy. Takich pytań pojawia się w trakcie programu coraz więcej; coraz więcej osób też czuje potrzebę dorzucenia swoich trzech groszy, niekoniecznie a propos. W ulicznym tłumie padają okrzyki: „Peron!", „Evita!", „Santa!" Zanosi się na burdę... I oto po 70 latach od odejścia w zaświaty Gardel rozpala zbiorowe emocje.

PS Jego polskim odpowiednikiem był Jan Kiepura – jeżeli chodzi o głos, rozgłos i epokę. Choć uwielbiały ich miliony, nie przewracało im się w głowach. Jeden i drugi potrafił zaśpiewać ot tak, z marszu – żeby wyrazić wdzięczność fryzjerowi, sprawić przyjemność garstce przyjaciół, umilić noc w kawiarni. A w ostatniej podróży na ziemi obu idolom towarzyszyły tysiące fanów. Ku chwale ich śpiewaczego kunsztu.

Podyskutuj z autorką m.malkowska@rp.pl

Śpiewa lepiej z każdym dniem, mówią o nim w Argentynie – choć zginął 76 lat temu! Ale w kraju, który uznał za własny, choć urodził się gdzie indziej, mit Carlosa Gardela jest  wiecznie żywy. W butonierkę jego pomnikowego wizerunku na cmentarzu w Buenos Aires zawsze ktoś wpina świeży kwiat, w dłonie wkłada żarzący się papieros. Fama głosi, że ogień w pecie piosenkarza gwarantuje spełnienie marzeń.

Taniec pełen słów

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski