Pisane na serio i żartem

Wiersze, notatki, rysunki, dedykacje od kolegów. Tak Tadeusz Różewicz ułożył swój nowy tom poezji – pisze Janusz Drzewucki

Aktualizacja: 10.12.2012 18:47 Publikacja: 10.12.2012 18:44

Tadeusz Różewicz przy tężni w Konstancinie, październik 2012 rok

Tadeusz Różewicz przy tężni w Konstancinie, październik 2012 rok

Foto: ROL, Jan Janusz Drzewucki

Red

Znajdziemy tu zarówno wiersze poważne, refleksyjne, ściskające czytelnika za gardło, jak i niepoważne, satyryczne, autoironiczne. W tych pierwszych pisarz rozprawia o tym, co dla niego ważne i najważniejsze. W wierszu „zawód: literat" objaśnia tajemnicę poezji: „czuję widzę myślę / i muszę to opisać / to jest natchnienie". Nie ma poezji bez natchnienia, twierdzi ten uchodzący za najbardziej racjonalnego spośród poetów.

Zobacz na Empik.rp.pl

W utworze „O jedną literę" na przykładzie słowa „bohater" zmusza do zastanowienia się nad sensem historii, naszej, polskiej historii, natomiast w liryku „bez tytułu" przypomina, że jesteśmy „kainowym plemieniem", niestety.

W tych drugich utworach kpi z kultury masowej, jaka zawładnęła naszą wyobraźnią, z języka prasy i telewizyjnych wiadomości, jakie mają zainteresować każdego, a nie interesują nikogo. Wreszcie z języka wszędobylskich reklam i natarczywych ogłoszeń. Stąd takie utwory jak „Światowy dzień teatru" czy pozbawiony tytułu wiersz zaczynającego się słowami „jestem molestowaną amazonką".

Czesław, kibice i papież

Specyfiką Różewicza wydaje się to, że oprócz wierszy pisanych w tonacji serio i pisanych w tonacji żartem podsuwa nam także wiersze pisane pół żartem, pół serio. Trzeba mieć się na baczności, aby nie wpaść w którąkolwiek z pułapek, jakie poeta zastawia w „na ty z Czesławem" – o tym, jak mimo 55 lat znajomości nigdy nie przeszedł na ty z Czesławem Miłoszem, czy w lirycznej notatce „13 marca 2006 r., poniedziałek" – o kibicach klubów piłkarskich Wisła i Cracovia, którzy „szlachtują się wzajemnie", a zaraz po śmierci Jana Pawła II przysięgali sobie zgodę: „przecież mieli się odmienić / pamiętam te modlitwy / na boisku-pobojowisku" – dodaje poeta nie bez szyderstwa, ale i nie bez goryczy.

Zbiorem „to i owo" Różewicz przypomina, że jest nie tylko poetą, ale także prozaikiem, dramaturgiem, eseistą i felietonistą. Przekonują o tym utwory tak odmienne jak „Hic liber mihi est" o zapomnianej dziś broszurce Kazimierza Nitscha „Urywki języka Ignacego Krasickiego według pierwszych druków" z 1938 roku oraz „Olimpiada" z wszystko mówiącym podtytułem „Producenci g... ". Krótkie utwory dramatyczne „Frak (nagroda nobla dla becketta)" oraz „Adaptacja i adopcja Szekspira" dowodzą zaś, że Różewicz ma wspaniały zmysł parodystyczny. W tym ostatnim tekście niemal jednocześnie mówią do siebie postaci z różnych sztuk: Julia, Gertruda, Król Lir, Otello, Hamlet, co daje komiczny efekt, tym bardziej że w puencie utworu autor zaprasza na „wesele Wyspiańskiego / i Rydla do Bronowic". A jakby tego było mało, dodatkowo „na akt przerywany... Tadzia R... ", żartując także z siebie samego.

Nie każdą aluzję młodszy czytelnik jest w stanie zidentyfikować, wypada więc podpowiedzieć, że „To lubię" to nawiązanie do Adama Mickiewicza, w wygłosie „O jedną literę" pojawia się cytat z Cypriana Kamila Norwida, ciągle „Nieznanego / wam poety naszego poety", a w „bez tytułu" Różewicz odwołuje się do Leopolda Staffa. Bohaterem „boję się bezsennych nocy" jest Józef Hen, że wreszcie pojawiający się w innym utworze Mietek, Witek i Roman to przyjaciele poety, pisarze: Porębski, Zalewski, Bratny, zaś Tadzio z zapisu „Z szuflady", karty z dziennika opatrzonej datą 2 listopada 2007 r., to rzecz jasna inny z jego przyjaciół – Konwicki.

Mucha na suficie

Ale to nie wszystko, co znajdziemy w „to i owo". W drugiej części książka przynosi rękopisy wybranych utworów, wraz ze skreśleniami, poprawkami, możemy zobaczyć, jak powstaje konkretny utwór, jego drogę od wersji odręcznej do drukowanej.

W części trzeciej oprócz rysunków Różewicza, takich jak „Kody (koty) genetyczne", projektu ławeczek „ku czci T.R. ", jaki to projekt poeta sporządził na wieść, że Wrocław chce postawić w jednym z parków okolicznościową ławeczkę-pomnik na jego cześć, znajdujemy fotokopie dedykacji, jakie wpisali do swoich, ofiarowanych Różewiczowi, książek m.in. Leopold Staff, Wisława Szymborska, Kazimierz Wyka, a także Tadeusz Borowski. Gwoli ścisłości, dedykacja autora „Pożegnania z Marią" nie jest skierowana do Różewicza, lecz do jego żony.

Na końcu książki, w części czwartej, pod tytułem „Ostatnia kartoteka", autor „Kartoteki" opublikował rysunek przedstawiający to, co widzi liczący dzisiaj 91 lat „Bohater" tego utworu, leżąc na tapczanie, sam na sam ze swoimi myślami: biały sufit, a na nim mucha. Nic więcej.

Tego, kto po lekturze „to i owo" Tadeusza Różewicza będzie odczuwał niedosyt, że owszem, to i owo zrozumiał, lecz nie wszystko, odsyłam do posłowia Jana Stolarczyka, od 30 lat redaktora wszystkich książek tego pisarza. Lektura błyskotliwego eseju uświadamia, że mówiąc tyle, ile mówi i nic więcej, poeta w gruncie rzeczy – jak to poeta – mówi więcej niż ktokolwiek.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski