Reklama

Witamy w galerii życiowych porażek

Zasadniczo do urban fantasy podchodzę jak do pies do jeża, bo niby zawsze miało to być zderzenie czarnego kryminału z horrorem, a wychodził scenariusz głupawej gry komputerowej. Czysta akcja – zero treści.

Publikacja: 30.12.2012 15:00

Witamy w galerii życiowych porażek

Foto: ROL

Były wyjątki, pewnie. Fantasmagoryczne krajobrazy Neila Gaimana czy żonglujące mitologicznymi wątkami powieści Johna Crowleya to już klasyka, w dodatku zawsze z jakimś erudycyjnym podbiciem – ale tyleż dobra, co... stara. Kiedy więc wpadła mi w ręce nowa antologia opowiadań młodej miejskiej fantastyki, specjalnie podniecony nie byłem. Zaraz jednak przypomniałem sobie wydaną u nas kilka miesięcy temu „Zoo City" – książkę młodej pisarki Lauren Beukes, w której wprowadziła świat animistycznych wierzeń do slumsów Johannesburga, a dramat nielegalnych emigrantów czy lokalnych konfliktów w Afryce splotła z kryminalną intrygą – i zerknąłem na „Chodząc nędznymi ulicami" z większym zaciekawieniem.

I w pierwszym starciu poniosłem porażkę – Charlaine Harris, gwiazda tego tomu, spłodziła opowiadanie tak głupie, że głupsi od niego są chyba tylko jego bohaterowie: czereda wampirów, demonów i innych stworów, które nie robią zupełnie nic oprócz kopulacji i jedzenia. Później było może lepiej, ale tylko trochę. Na chwilę miło zaskoczył tekst o uroczym tytule „Lord John i plaga zombi" Diany Gabaldon,wciągało opowiadanko „Dama lubi krzyczeć" Conna Igguldena... I tyle.

Jest tu jednak opowiadanie, dla którego to ładnie wydane tomisko warto mieć. „Krwawiący cień" Joego R. Lansdale'a to naprawdę wysokiej próby literatura, mająca w sobie coś z odrealnionego klimatu południa Stanów Faulknera, ale jeszcze więcej z niedopowiedzianej niesamowitości Williama Hjortsberga – choć po prawdzie gdzieś na styku tych wpływów Lansdale buduje własny język. I nim właśnie opowiada o świecie nieświeżych spelunek Teksasu, w których czarny blues miesza się z oparami permanentnego przepicia ich bywalców – strzępków ludzi, przegranych, spłukanych, intelektualnie kalekich, a fizycznie bezwładnych od nadużywania...

W tej mrocznej stronie amerykańskiej prowincji wydarza się coś niezwykłego i złego zarazem. Co konkretnie? Tego autor wcale nie zamierza zdradzać – genialnie budując narastającą grozę. Tym straszniejszą, że niezrozumiałą i nienazwaną, choć koniec końców wcale nie jesteśmy pewni, czy jest ona rzeczywiście bardziej przerażająca niż codzienność tej galerii życiowych porażek, w jaką układają się bohaterowie Lansdale'a.

Reklama
Reklama

George R.R. Martin, Gardner Dozois (red.)


"Chodząc nędznymi ulicami"


Rebis

Były wyjątki, pewnie. Fantasmagoryczne krajobrazy Neila Gaimana czy żonglujące mitologicznymi wątkami powieści Johna Crowleya to już klasyka, w dodatku zawsze z jakimś erudycyjnym podbiciem – ale tyleż dobra, co... stara. Kiedy więc wpadła mi w ręce nowa antologia opowiadań młodej miejskiej fantastyki, specjalnie podniecony nie byłem. Zaraz jednak przypomniałem sobie wydaną u nas kilka miesięcy temu „Zoo City" – książkę młodej pisarki Lauren Beukes, w której wprowadziła świat animistycznych wierzeń do slumsów Johannesburga, a dramat nielegalnych emigrantów czy lokalnych konfliktów w Afryce splotła z kryminalną intrygą – i zerknąłem na „Chodząc nędznymi ulicami" z większym zaciekawieniem.

Reklama
Literatura
„Ogar” Krystiana Stolarza: kryminalny odmawia składania zeznań
Materiał Promocyjny
Sieci kampusowe – łączność skrojona dla firm
Literatura
„Tajemnica tajemnic", nowy thriller Dana Browna. Czy przebije „Kod Leonarda da Vinci”?
Literatura
Jedyna taka trylogia o Polsce XX w.
Literatura
Kalka z języka niemieckiego w komiksie o Kaczorze Donaldzie zirytowała polskich fanów
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Literatura
Neapol widziany od kulis: nie tylko Ferrante, Saviano i Maradona
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama