Fundacja Okularnicy, dbająca o spuściznę po Agnieszce Osieckiej, regularnie dostarcza wielbicielom poetki kolejnych atrakcji, nie pozwalając o niej zapomnieć. Wznawia starsze książki, wydaje płyty, organizuje koncerty, a przede wszystkim publikuje nieznane wcześniej teksty i korespondencje.
Wydarzeniem była premiera dziennika Osieckiej z lat 1945–1952, który ukazał się w paru tomach. Jeszcze wcześniej, w 2010 r., sensacją stały się „Listy na niewyczerpanym papierze", czyli korespondencja poetki z Jeremim Przyborą. Dowiedzieliśmy się z niej, że dwójkę artystów łączył gorący romans, który przez lata pozostawał tajemnicą nawet dla ludzi z tak zwanego środowiska. Z kolei teraz po raz pierwszy została opublikowana minipowieść zmarłej w 1997 r. Osieckiej pt. „Neponset".
Enigmatyczny tytuł książki to nazwa amerykańskiej rzeki, która w okolicach Bostonu wpada do Oceanu Atlantyckiego. W tej samej okolicy leży uniwersyteckie miasteczko Cambridge. Tam w połowie 1979 r. Osiecka przyjechała wraz z Danielem Passentem oraz ich córką Agatą na roczne stypendium, które Passent dostał od Uniwersytetu Har- varda.
Jednak już po kilku miesiącach Osiecka wyjechała. Wpierw do Nowego Jorku, a wkrótce z powrotem do Polski. Passent został w Stanach sam z sześcioletnią córką. Początkowo Osiecka próbowała utrzymać swój powrót do kraju w dyskrecji, głównie ze względu na matkę, która nie chciała rozpadu tego związku, ale przy towarzyskiej naturze pisarki niemożliwością było utrzymanie tajemnicy. Już wkrótce cała Warszawa szeptała o tym, że poetka zostawiła rodzinę i wróciła do kraju. Plotka była tym bardziej sensacyjna, że Osiecka wróciła do młodszego o 15 lat kochanka.
Opublikowana właśnie po raz pierwszy minipowieść „Neponset" stanowi owoc tego krótkiego pobytu Osieckiej na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Był to czas, kiedy w 42-letniej pisarce narastała samotność i wewnętrzne rozdarcie. Nie czuła się stworzona do prowadzenia domu i wychowywania dziecka. W Cambridge z każdym dniem dojrzewała w niej myśl o wyjeździe z Ameryki i powrocie do mężczyzny, w którym była nieszczęśliwie zakochana. Nieszczęśliwie, bo według różnych relacji on tak bardzo za nią nie tęsknił.