2020 rok w literaturze. Pandemia, czyli czas pisania i lektur

Wbrew chorej atmosferze mijający rok w krajowej literaturze wyglądał dobrze, nie tylko w liczbach i rekordach sprzedaży.

Publikacja: 29.12.2020 21:00

Hanna Krall - SYNAPSY MARII H.- Wydawnictwo Literackie, 2020. Łukasz Najder - MOJA OSOBA - Wydawnict

Hanna Krall - SYNAPSY MARII H.- Wydawnictwo Literackie, 2020. Łukasz Najder - MOJA OSOBA - Wydawnictwo Czarne, 2020. Wojciech Mucha - MIASTO NOŻY - Wydawnictwo Cień Kształtu, 2019.

Foto: fot. mat.pras.

Cieszą zanotowane wzrosty sprzedaży książek papierowych i elektronicznych, gołym okiem także widać obfity wybór. Ponad sto tytułów, które warto było zauważyć – lepszych i gorszych, ale jednak bestsellerów.

Sporo literatury pięknej i jeszcze więcej prozy gatunkowej. Trochę mniej biografii i reportaży, co można tłumaczyć utrudnionymi warunkami do prowadzenia dokumentacji (zamknięte biblioteki i ograniczenia w podróżach).

Dużo było dobrej eseistyki, parę zajmujących powieści historycznych i kilka wartych uwagi debiutów. To wszystko daje co najmniej dwie lektury w tygodniu dla kogoś, kto chce i może te tysiące stron przeczytać. Nie wspominając już o poezji i przekładach.

Literatura i popkultura

Koronawirus zadziałał na rynek wydawniczy dwubiegunowo. Warunki do pisania dla autorów są raczej dobre. Pandemia to czas, kiedy można nadrobić przespane terminy. Jednocześnie liczba księgarni się kurczy i mniejsi wydawcy, jeśli przegapili moment, kiedy należało rozwijać strony internetowe oraz profile w mediach społecznościowych – dziś mogą być w trudnej sytuacji.

Polska literatura jest przy tym jak Empik, w którym książki są tak samo ważne jak filmy, gry, czasopisma, ale też mydło i powidło sprzedawane przy kasach. Dlatego głośniejszymi wydarzeniami od premiery niejednej książki były m.in. emisja serialu „Król” na podstawie powieści Szczepana Twardocha, doniesienia z planu zdjęciowego drugiego sezonu „Wiedźmina” czy też premiera gry „Cyberpunk 2077”, przy której prace scenarzystów nadzorował powieściopisarz Jakub Szamałek. Trzeba odnotować świetny czas Jacka Dukaja. Netflix zrealizował serial „Kierunek: Noc” inspirowany jego „Starością aksolotla”. Premierowo ukazało się też jego futurystyczno-historyczne „Imperium chmur”.

Dostaliśmy oczekiwane książki dwóch gigantek – ponoblowskie eseje „Czuły narrator” Olgi Tokarczuk oraz „Synapsy Marii H.” Hanny Krall. Były też inne nowe powieści gwiazd literatury pięknej: „Pokora” Szczepana Twardocha, „Saturnin” Jakuba Małeckiego, „Gorzko, gorzko” Joanny Bator, „Odrodzone królestwo” Elżbiety Cherezińskiej i „Faworyty” Manueli Gretkowskiej.

Przypomnieli o sobie świetni pretendenci do gwiazdorskiego statusu – Wit Szostak („Cudze słowa”), Tomasz Białkowski („Spica”), Zyta Rudzka („Tkanki miękkie”) i Waldemar Bawołek („Pomarli”).

Sama pandemia stała się tematem, choć dopiero w 2021 r. może nastąpić prawdziwy wysyp takich książek. Na razie była to głównie literatura faktu – „Pandemia. Raport z frontu” świetnego reportera Pawła Kapusty, „Niewidzialny front” napisany przez lekarza pod pseudonimem Tomasz Rezydent, „Nadzwyczajni” duetu Małgorzata Żmudka – Mariusz Wyrwał i wreszcie powieści „Lockdown” Roberta Ziębińskiego oraz „W piekle pandemii” Jolanty Kosowskiej. Poza reportażami Kapusty można sobie jednak te „koronaksiążki” odpuścić.

Nowe twarze

Działo się w literaturze kryminalnej. Nowe książki wydali Marek Krajewski, Wojciech Chmielarz, Zygmunt Miłoszewski, Katarzyna Bonda i Mariusz Czubaj (kolejność nieprzypadkowa).

Do tego zestawu warto dołożyć trzy nieopatrzone twarze – Jędrzeja Pasierskiego, tegorocznego laureata Nagrody Wielkiego Kalibru, który wydał w 2020 r. powieść „Czerwony świt”, a także Wojciecha Muchę, dziennikarza i publicystę, który w „Mieście noży” barwnie opisał świat krakowskich kibiców wymieszany z bandyterką w latach 90., nie szczędząc krytyki przemianom transformacyjnym w III RP.

Trzeci z autorów to Jakub Ćwiek, płodny prozaik, który coraz częściej wychodzi spoza quasikomiksowej niszy i śmiało szturmuje mainstream, czego przykładem była doceniona „Topiel” z powodzią z 1997 r. w tle. Odnotować należy, że solidny rok zaliczył poczytny stachanowiec Remigiusz Mróz – aż siedem nowych książek, nic tylko pozazdrościć pracowitości.

Na półkę z biografiami dołożyliśmy nowe prace m.in. o Hłasce, Tyrmandzie, Schulzu i Ginczance. Biografia Hłaski autorstwa Radosława Młynarczyka ważna jest dlatego, że choć odrobinę odbrązowiła zmitologizowaną postać tego pisarza. Druga biografia jest istotna z racji kończącego się roku Tyrmanda. Marcel Woźniak wykonał kawał dobrej biograficznej roboty. Dodajmy, że w 2021 r. będziemy mieli aż czterech patronów literatów: Lema, Norwida, Baczyńskiego i Różewicza.

W literaturoznawstwie żal za Marią Janion pomogły zmniejszyć lektury o literaturze innych świetnych autorów z profesorskimi tytułami – Marty Wyki („Tamten świat”) oraz Macieja Urbanowskiego („Paralele, korespondencje, dedykacje”), który czuwał też nad wydaniem pism zapomnianego prozaika Czesława Straszewicza (1904-1963).

O czeskiej Pradze błyskotliwą książeczkę napisał Mariusz Szczygieł, a Dorota Masłowska wydała zbiór felietonów, choć w eseistyce bezkonkurencyjny był Łukasz Najder. Teksty z „Mojej osoby” to nowy wzorzec pisarstwa z pogranicza eseju literackiego i publicystyki – żywe, szczere, bystre i przewrotne, a niekiedy bardzo zjadliwe.

Misja i debiuty

Znakomitą prozę wydał jeszcze w grudniu 2019 r. Piotr Wojciechowski – jego powieść i tom opowiadań w jednym „Przebierańcy i przechodnie” to triumf literackiej wyobraźni i niezwykły obraz Warszawy, miasta, gdzie przeszłość żyje we współczesności.

Tak jak w poprzednich latach świetną pracę wykonał Państwowy Instytut Wydawniczy. Książki Zbigniewa Dmitroca, Marty Zelwan i Łukasza Nicpana w serii polskiej prozy współczesnej to przykład, jak powinna wyglądać realizacja misji przez instytucje kultury. To wysokiej próby oryginalna literatura dla znudzonych konwencjonalną prozą.

Z debiutów nie wolno przede wszystkim przeoczyć boleśnie osobistego „Bezmatku” Miry Marcinów czy „Pustostanów” laureatki nagrody Conrada Doroty Kotas oraz opowiadań „Halny” Igora Jarka z Nowej Huty.

Ten rok udowodnił również, że pisarz, jeśli chce pozostawać w czołówce, musi wyszarpać sobie kawałek popkulturowego tortu. A ekranizacje i  scenariusze to lepsze paliwo niż awantury na Facebooku, które polscy pisarze kochają. Śledzenie tych „inb”, „beefów”, „oburzów” i „shitstormów” dostarcza niekiedy wypieków na twarzy, ale na dłuższą metę jest jałowe.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski