Cieszą zanotowane wzrosty sprzedaży książek papierowych i elektronicznych, gołym okiem także widać obfity wybór. Ponad sto tytułów, które warto było zauważyć – lepszych i gorszych, ale jednak bestsellerów.
Sporo literatury pięknej i jeszcze więcej prozy gatunkowej. Trochę mniej biografii i reportaży, co można tłumaczyć utrudnionymi warunkami do prowadzenia dokumentacji (zamknięte biblioteki i ograniczenia w podróżach).
Dużo było dobrej eseistyki, parę zajmujących powieści historycznych i kilka wartych uwagi debiutów. To wszystko daje co najmniej dwie lektury w tygodniu dla kogoś, kto chce i może te tysiące stron przeczytać. Nie wspominając już o poezji i przekładach.
Literatura i popkultura
Koronawirus zadziałał na rynek wydawniczy dwubiegunowo. Warunki do pisania dla autorów są raczej dobre. Pandemia to czas, kiedy można nadrobić przespane terminy. Jednocześnie liczba księgarni się kurczy i mniejsi wydawcy, jeśli przegapili moment, kiedy należało rozwijać strony internetowe oraz profile w mediach społecznościowych – dziś mogą być w trudnej sytuacji.
Polska literatura jest przy tym jak Empik, w którym książki są tak samo ważne jak filmy, gry, czasopisma, ale też mydło i powidło sprzedawane przy kasach. Dlatego głośniejszymi wydarzeniami od premiery niejednej książki były m.in. emisja serialu „Król” na podstawie powieści Szczepana Twardocha, doniesienia z planu zdjęciowego drugiego sezonu „Wiedźmina” czy też premiera gry „Cyberpunk 2077”, przy której prace scenarzystów nadzorował powieściopisarz Jakub Szamałek. Trzeba odnotować świetny czas Jacka Dukaja. Netflix zrealizował serial „Kierunek: Noc” inspirowany jego „Starością aksolotla”. Premierowo ukazało się też jego futurystyczno-historyczne „Imperium chmur”.