Do księgarń trafia właśnie wznowiona po ponad 40 latach biblia literatury o tematyce medycznej. „Pacjenci" Jürgena Thorwalda to prawie 500 stron porywającej, prawdziwej opowieści o pionierach transplantologii, przy czym najważniejszymi postaciami są ludzie chorzy, znoszący ból i porażki. Książkę po raz pierwszy opublikował u nas w 1971 r. PAX, teraz powraca w Wydawnictwie Literackim.
Wtedy był to tytuł gorący – niewiele wcześniej dokonały się przełomowe operacje przeszczepów serca, nerek, szpiku. Ale nawet dziś lektura jest silnym przeżyciem. Thorwald drobiazgowo odtworzył realia, w których toczyła się walka o życie. Od wyglądu i wyposażenia szpitali, przez osobiste dramaty pacjentów, po chemiczny skład leków i konstrukcję pierwszych, prymitywnych kolubryn do dializowania. Jeden z jego bohaterów, bostoński lekarz, notuje: „Okrutna zabawa z ludzkim życiem! (...). Ale kto nie chce przyjąć do wiadomości, że każdy prawdziwy, a nawet tylko przypuszczalny postęp w medycynie połączony jest z błędami, ofiarami, cierpieniem i okrucieństwem, ten jest romantycznym durniem".
„Pacjenci" to wyjątkowa pozycja w jego dorobku. Niemiec napisał wiele bestsellerów o przełomach w leczeniu operacyjnym, neurologicznym, kardiologicznym czy ginekologicznym, m.in. „Stulecie chirurgów" (Znak, 2009) czy „Ginekolodzy" (Marginesy, 2016).
W tomie o transplantologii nie poświęca uwagi wyłącznie ambicjom i wizjonerstwu lekarzy. Podkreśla, że rozwój medycyny zawdzięczamy odwadze pacjentów poddających się operacjom wcześniej niewykonywanym. Naświetla też dylematy moralne, które pozostają najtrudniejszym aspektem leczenia.
Mózg jest piękny
„Co na to pańska żona?" – pytano młodego Henry'ego Marsha, gdy w połowie lat 70. postanowił dołączyć do elitarnego, ledwie stuosobowego grona brytyjskich neurochirurgów. Ta specjalizacja to praca wewnątrz mózgu i rdzenia, a więc bez rutyny, w skrajnym ryzyku, często w wypadkach nagłych.