Problem z marzeniami z dzieciństwa polega na tym, że zwykle, gdy dorośniemy, zamiast je realizować, tłumaczymy sobie, dlaczego zrealizować ich się nie da. Ironia i oportunizm zajmują miejsce pasji i chęci poznania.
Kazimierz Nowak za wierność swoim marzeniom zapłacił cenę życia, ale umierając w 1937 roku w wieku 40 lat, odchodził jako człowiek, który wyśnił swój życiowy sen: „sen o dżungli, o pustyni, o wolności” jak napisał w niezwykłej książce „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd”. Zostawił po sobie ponad 3000 zdjęć z Afryki i prawie 400-stronicowy zapis jednej z najbardziej ekscentrycznych wędrówek naszych czasów. W latach 1931 – 1936 Nowak przemierzył Afrykę od wybrzeża Morza Śródziemnego do Kapsztadu i z powrotem – najpierw na rowerze, potem konno, czółnem, na wielbłądzie, na końcu znów rowerem. Całość trasy liczyła 40 tysięcy kilometrów. Podczas podróży Nowak robił zdjęcia i sporządzał notatki, które ukazały się w jego dziele wydanym niedawno w Polsce po raz trzeci.
Nieco groteskowo brzmi dziś oficjalny motyw jego podróży – podobno miał kłopoty finansowe, w związku z czym, aby wspomóc rodzinę, wsiadł na rower i pojechał na pięć lat do Afryki, by zarobić jako korespondent zagraniczny. Mężczyźni w pewnym wieku wymyślają różne powody, aby w którymś momencie wyjść na dłużej z domu, i powód Nowaka wydaje się jednym z bardziej wyszukanych, ale pomińmy banalne pytanie „po co?”. Są ludzie, którzy po prostu robią coś, a nie nic i Kazimierz Nowak właśnie do takich należał.
Jego książka jest wspaniałą pochwałą ludzkiej zuchwałości, wierności ideałom i dążenia do poznania prawdy o świecie. To równocześnie znakomita książka reportażowa, napisana przez wnikliwego, pozbawionego sentymentalizmu, krytycznego obserwatora rzeczywistości.
Nowak pisze prostym, pozbawionym uniesień językiem wyłącznie o tym, co widział i przeżył. Nie robi wykładów, nie feruje ogólnych ocen, zamiast tego dotyka konkretu. Jego opisy dżungli czy pustyni są jak ruchome obrazy: „Skwar taki, że tchu brak w piersi. Wicher upalny, niczym podmuch z pieca piekarskiego. Unoszony przez wiatr piasek na kształt płomieni spaceruje po skraju niebotycznej palmy. W rozkołysanym przez lejący się z nieba piekielny żar powietrzu wszelkie kształty łamią się i zacierają”.Ta książka to prowadzone równolegle dwa opowiadania. Jedno mówi o zmaganiach autora z własnymi słabościami, chorobami, tęsknotą za rodziną i ojczyzną, strachem przed potęgą przyrody. Drugie jest – zawsze życzliwym, choć niepozbawionym krytycyzmu – opisem Afryki lat 30., świata obcego, egzotycznego, czasem budzącego grozę.