W książce Jolanty Dudek istotne zjawiska literatury polskiej i światowej XX wieku, rozpatrywane zwykle osobno, szczęśliwie się zrastają. Otóż badaczka dokonuje porównań kluczowych idei oraz form w dziełach ojców-założycieli modernizmu – T. S. Eliota oraz Ezry Pounda – z językiem artystycznym Herberta i Różewicza, wybitnych przedstawicieli „szkoły polskiej” w poezji po II wojnie światowej. Te punkty odniesienia wierszy polskich artystów słowa są niezwykle ważne i choć trochę już o wskazanych związkach wiedziano, to jednak w pracy Jolanty Dudek wielowątkowy dialog został po raz pierwszy przedstawiony w sposób tak szczegółowy i wnikliwy.
Znawczyni zagadnień modernizmu w swym wywodzie posługuje się precyzyjnie dobranymi argumentami, by uzasadnić swój wybór perspektywy lektury. Umieszcza poszukiwania Herberta i Różewicza w głównym nurcie poezji euroatlantyckiej, scala rozproszone i doraźne rozpoznania krytyki, weryfikuje przyjęte sądy, prostuje błędy poszczególnych odczytań. Nade wszystko liczą się jednak w tych rozważaniach frapujące interpretacje. Wspomniałem dotąd o dwóch rozbudowanych rozdziałach w omawianej książce, inaczej zresztą pomyślanych i skomponowanych.
O ile w rozważaniach o Herbercie i Eliocie podstawy porównań są zmienne, a zatem punktowo oświetlone zostają kolejne kwestie, bowiem uwaga czytającej przesuwa się od estetyki do aksjologii, od konstrukcji podmiotu ku doświadczeniom metafizycznym, od poetyki do zagadnień granic poznawczych poezji, o tyle w porównywaniu Różewicza i Pounda akcent pada na zestawianie poematu polskiego pisarza „Jestem nikt” (1983) z utworem poety amerykańskiego „Hugh Selwyn Mauberley” (1920), przy czym Jolanta Dudek wskazuje też inne literackie korespondencje – biograficzne, artystyczne, filozoficzne. Różewicz jako poeta „odczytujący” Pounda łączy przekonujący „ekwiwalent” jego poetyki z legendą osoby oraz biografią: niefortunnym flirtem poety z faszystowską historią w natarciu, z karą i cierpieniem (Jolanta Dudek wers po wersie komentuje gęste aluzyjne odniesienia do autora „Cantos”).
Natomiast szkice zatytułowane „Polska recepcja twórczości W.B. Yeatsa w latach 1898 – 2004” oraz „Główne wątki polskiej recepcji T.S. Eliota: od W. Borowego i Cz. Miłosza do Z. Herberta i T. Różewicza” lokują się w porządku historii odbioru. Jolanta Dudek ze znawstwem rzeczy pisze o polskich omówieniach krytycznych, przekładach, inspiracjach literackich oraz tekstowych dialogach. Autorka zna doskonale anglojęzyczne źródła, ze swobodą porusza się po obszarach pisarstwa Pounda, Eliota, Yeatsa – rewelatorów języka poezji, prawodawców nowych doktryn estetycznych, diagnostów dziejowej zmiany, uważnych analityków stanu świadomości ludzkiej. Wskazuje też ważne opracowania, które nie zostały udostępnione w przekładach polskich.
Pamiętając o ostrzeżeniu, że „porównanie to jeszcze nie dowód”, Jolanta Dudek odnotowuje różnice w rozumieniu pojęć, przesunięcia w czasie innowacyjnych rozwiązań, odmienność tradycji myślenia i kulturowych wyobrażeń. Postawienie sprawy jest ostrożne: wyeksponuje się mianowicie reguły analogii, translacji, transpozycji, współbrzmienia. To balansowanie między bliskością a oddaleniem idei najwyraźniej ujawnia się w rozbudowanym rozdziale „Zbigniew Herbert wobec T.S. Eliota”. Niekiedy tylko porównania mają charakter nieco arbitralnyWyobraźnia i obrazW omawianej książce wielość wątków wzbogacających odczytanie poezji Zbigniewa Herberta jednoczą kategorie wyobraźni oraz literackiego obrazu. Tak jak T.S. Eliot, którego polski poeta zalicza do