Reklama

Zasady Ich Szatańskich Mości

Śladami C. S. Lewisa

Publikacja: 06.02.2009 15:28

Ponad pół wieku temu C.S. Lewis opublikował fragmenty swoich, słynnych później, „Listów starego diabła do młodego”. Nie minęło wiele czasu, a 8 września 1947 roku fotografia autora „Opowieści z Narnii” trafiła na okładkę magazynu „Time”. Nad głową pisarza znajdowało się anielskie skrzydło, na jego lewym ramieniu siedział diabeł.

„Listy lorda Foulgrina” Randy’ego Alcorna, które trafiły do polskich księgarń, a także ich kontynuacja – „The Ishbane Conspiracy” – czekająca na edycję w tym samym wydawnictwie WAM, nawiązują wprost do dzieła C.S. Lewisa, jednego z najważniejszych utworów literatury chrześcijańskiej. Tak jak u Lewisa diabeł Krętacz pisał listy do swego podopiecznego, demona Piołuna, tak u Alcorna pośledni demon Squaltaint otrzymuje korespondencję, a właściwie wytyczne od swojego zwierzchnika Foulgrina, każącego nazywać się lordem zaufanego agenta samego Belzebuba. A przedmiotem tej korespondencji jest osoba Jordana Fletchera, typowego przedstawiciela amerykańskiej klasy średniej przeżywającego równie typowy kryzys wieku średniego.

Facet zrobił karierę zawodową, wczołgując się w firmie na stanowisko wiceprezesa do spraw sprzedaży, kupił nowy dom letniskowy, myśli o nabyciu wypasionej łodzi. Z żoną już tylko warczą na siebie, na dwójkę dorastających dzieci nie zwraca uwagi, żywsze uczucia budzi w nim jedynie ponętna sekretarka. A diabeł zaciera ręce.

Nagle jednak ten idealny, zdawałoby się, kandydat do realizowania diabelskich celów zaczyna sięgać po Biblię, analizować swoje postępowanie. A po co mu myślenie – denerwuje się Foulgrin – „przecież ma do swojej dyspozycji telewizję (...). Do czego służyć mają technologia i media?”.

Dydaktyzm książki Alcorna jest momentami trudny do zniesienia, ale – wbrew przypuszczeniom – nie jest ta z ducha, formy i treści lewisowska historia do końca schematyczna. Szatan przegrywa wprawdzie walkę o duszę Fletchera, ale jego zasady pozostają niezmienne, a wśród nich taka: „Kuś swoją ofiarę tym, czego pragnie najbardziej, ale dawaj mu tylko to, co chcesz, aby dostał. Omamiaj go, rozpieszczaj i zapewniaj, że wszystko będzie dobrze, nawet wówczas, gdy tuczysz go tylko na ofiarę, która ma zostać złożona na ołtarzu lorda Szatana”.

Reklama
Reklama

No dobrze, powie jakiś zniecierpliwiony czytelnik, ale przecież żadnych diabłów i demonów nie ma. Pewny jesteś? To obejrzyj się za siebie.

[i]Randy Alcorn „Listy lorda Foulgrina”. Przeł. Jacek Bielas. Wydawnictwo WAM, Kraków 2009[/i]

Ponad pół wieku temu C.S. Lewis opublikował fragmenty swoich, słynnych później, „Listów starego diabła do młodego”. Nie minęło wiele czasu, a 8 września 1947 roku fotografia autora „Opowieści z Narnii” trafiła na okładkę magazynu „Time”. Nad głową pisarza znajdowało się anielskie skrzydło, na jego lewym ramieniu siedział diabeł.

„Listy lorda Foulgrina” Randy’ego Alcorna, które trafiły do polskich księgarń, a także ich kontynuacja – „The Ishbane Conspiracy” – czekająca na edycję w tym samym wydawnictwie WAM, nawiązują wprost do dzieła C.S. Lewisa, jednego z najważniejszych utworów literatury chrześcijańskiej. Tak jak u Lewisa diabeł Krętacz pisał listy do swego podopiecznego, demona Piołuna, tak u Alcorna pośledni demon Squaltaint otrzymuje korespondencję, a właściwie wytyczne od swojego zwierzchnika Foulgrina, każącego nazywać się lordem zaufanego agenta samego Belzebuba. A przedmiotem tej korespondencji jest osoba Jordana Fletchera, typowego przedstawiciela amerykańskiej klasy średniej przeżywającego równie typowy kryzys wieku średniego.

Reklama
Literatura
Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Literatura
Technologia, która uzależnia – czy w świecie „Kaori” wciąż rządzi człowiek?
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama