Dwa lata temu – po publikacji „Głosów wśród nocy” oraz „Płomieni” przez środowisko „Krytyki Politycznej” – raz jeszcze rozgorzała debata wokół Stanisława Brzozowskiego. Pytano o aktualność jego myśli i zastanawiano się, kto miałby w dzisiejszej Polsce prawo powoływać się na jego dorobek. Wprawdzie nazwisko Brzozowskiego nie pojawiło się przy okazji niedawnej kanonizacji Johna Henry’ego Newmana, którego był wielkim entuzjastą i pierwszym polskim tłumaczem, ale dyskusja zapewne rozgorzeje ponownie w roku przyszłym – w kwietniu obchodzić będziemy przecież setną rocznicę śmierci Brzozowskiego. Tymczasem warto zauważyć, że autor „Głosów wśród nocy” budzić zaczyna zainteresowanie także poza Polską. W maju tego roku odbyła się na uniwersytecie we Fryburgu ciekawa sesja „Brzozowski wobec niepokoju nowoczesności”, a całkiem niedawno ukazał się francuski przekład „Pamiętnika”.
Książkę znakomicie przełożył i opracował Wojciech Kolecki, bardzo ciekawym posłowiem opatrzyła Marta Wyka, a całość pięknie wydała oficyna Le Bruit du Temps. Jej właścicielem jest Antoine Jacottet, syn znakomitego, a mało w Polsce znanego poety Philippe’a. Nazwa wydawnictwa – w polskim tłumaczeniu byłby to hałas lub szum czasów – nawiązuje do słów Osipa Mandelsztama z wydanego w 1925 roku tomiku „Szum czasów”: „Nie czuję żądzy, by mówić o sobie, ale szpiegować swoje stulecie, szum i kiełkowanie czasów”. Słowa te tłumaczą dobór książek i autorów paryskiej oficyny, wśród których znajdziemy Audena, Chestertona, Szestowa, Henry’ego Jamesa, Woolf, no i oczywiście Mandelsztama.
„Pamiętnik” Brzozowskiego jest pierwszą książką polskiego pisarza ukazującą się w wydawnictwie Jacotteta, co samo w sobie jest pewną nobilitacją. Co ważniejsze – jest to też pierwszy w ogóle francuski przekład Brzozowskiego. Fakt ten konstatujemy bez wielkiego zaskoczenia oczywiście, ale i nie bez odrobiny gorzkiej ironii. Brzozowski, wielki kochanek kultury francuskiej, autor przenikliwych studiów o Amielu, Bergsonie i Sorelu, nie budził dotąd zainteresowania Francuzów i jest dla nich kimś kompletnie nieznanym.
Tym bardziej trzeba się cieszyć z tego spóźnionego francuskiego debiutu naszego pisarza i z tym większą ciekawością śledzić będziemy recepcję „Historie d’une intelligence”, bo tak zdecydowano się zatytułować „Pamiętnik”. Trafnie, bo pisane we Florencji w obliczu śmierci zapiski Brzozowskiego rzeczywiście składają się na dzieje pewnego umysłu. W Polsce dodalibyśmy pewnie: umysłu radykalnego, niepokornego, inteligenckiego, dokonującego rozrachunku z lewicową przeszłością i spoglądającego z fascynacją na Kościół katolicki. Dodalibyśmy też, że „Pamiętnik” był książką kultową, kluczową dla wielu pokoleń polskich konwertytów i że wzorowali się na niej autorzy naszych wielkich dzienników intelektualnych: od Trzebińskiego i Konińskiego począwszy, na Gombrowiczu, Czapskim i Herlingu skończywszy. Jak jednak tę książkę będą czytali Francuzi? (...)
W podszytej humorem literaturoznawczej fantazji Wyki, snutej dla francuskiego czytelnika „Pamiętnika”, Brzozowski w tłumie turystów spaceruje po współczesnym sobie Paryżu, w którym notabene nigdy nie był, i zwiedza grobowiec cesarza, wzrusza się polskimi romantycznymi pamiątkami w mieście, które właśnie zbudowało wielką wystawę światową, symbol nowoczesności, ogląda imponujący sygnał nowoczesności, wieżę Eiffla. (...)