Podróże do zagubionych światów

Monika Bułaj, autorka "Bożych ludzi", opowiada o świecie, w którym mistycy rozmawiają z umarłymi – pisze Bartosz Marzec

Publikacja: 04.04.2011 19:36

Rumunia: cygańskie osiedle pod wioską Lipovany "Erepublic Slab"; fot. Monika Bułaj

Rumunia: cygańskie osiedle pod wioską Lipovany "Erepublic Slab"; fot. Monika Bułaj

Foto: materiały prasowe

Odnalazła ostatnich potomków Złotej Ordy, którzy czytają Koran po białorusku. Dotarła do Cyganów i obserwowała, jak wrzucają do rzeki smażone sardynki i spaghetti z małżami, ulubione przysmaki zmarłego. Cyganie boją się tych, którzy odeszli. Jeśli pojawią się w obozowiskach, przyciągną nieszczęścia i choroby. Poją ich dusze i karmią, bo wiedzą, że nie odpoczywają w pokoju.

Zobacz galerię zdjęć

Monika Bułaj, reporterka i fotograficzka mieszkająca w Trieście, opowiedziała o swoich podróżach w książce "Boży ludzie" (premiera za dwa tygodnie). Intensywną, zapisaną oszczędnym stylem prozę przeplatają mocne zdjęcia przedstawiające tajemne rytuały i pielgrzymki.

– Terminy moich wypraw wyznacza kalendarz świąt religijnych – powiedziała "Rz" Monika Bułaj. – Konstruuję narrację wokół opisów uroczystości. Boję się, że nie zdołam ocalić wszystkiego, co mnie spotyka, a doświadczenia te są niepowtarzalne. Chcę wracać do ludzi, którzy zgodzili się opowiedzieć o sobie, ale zazwyczaj przyjeżdżam na pogrzeby.

W 2000 r. trafiła do Bukowiny, na pogranicze ukraińsko-rumuńskie. Ciekawiły ją pozostałości wspólnoty starowierów, która tam istniała. W wiosce zagubionej pośród gór stało trzynaście cerkwi, ale komuniści je spalili. Pozostała jedna, murowana, z cebulastymi kopułami strzelającymi w niebo – urządzono w niej magazyn.

– Nikt nie potrafił wskazać mi drogi – wspomina Monika Bułaj. – Miałam poczucie, że oddalam się od wszystkiego, co znane. Wioskę starowierów znalazłam tylko na mapie z czasów monarchii austro-węgierskiej.

Lata świetności pamiętało zaledwie kilku starych ludzi. Ktoś przyniósł jedną ze świętych ksiąg wspólnoty. Wolumin zakopano tuż przed nadejściem Sowietów i dlatego ocalał. Reszta bogatej biblioteki poszła z dymem. Reporterka odnosiła wrażenie, że ściga cienie.

Podróżować zaczęła w roku 1985, na początku studiów na wydziale filologii polskiej UW. Ciekawili ją Łemkowie. Potem wędrowała na wschód, nad Morze Czarne i dalej, nad Kaspijskie. Zapuszczała się także na pogranicze Turcji i Iraku, do ziemi zamieszkanej przez Kurdów i mniejszość syryjską.

- Obrazu utraconego świa-ta wschodnioeuropejskich Żydów szukałam w jerozolimskiej dzielnicy Stu Bram – mówi reporterka. – Odnalazłam tam atmosferę sztetli, które do drugiej wojny światowej istniały na terenie Rzeczypospolitej.

W książce opisała doroczną pielgrzymkę do grobu rebego Szymona bar Jochaja, który w II wieku w grocie na Pustyni Judzkiej zgłębiał przez 13 lat tajemnice Tory. "Kilka miesięcy wcześniej rakiety Hezbollahu spadły na okoliczne pola, ale lud boży zdaje się nie zawracać sobie tym głowy – zauważyła. – Wojna nie istnieje dla tych mistyków, którzy rozmawiają z umarłymi i mierzą czas mileniami". Dla pobożnego żyda – twierdzi autorka – państwo Izrael to tylko pyłek w historii, drobiazg, nic.

We wstępie ksiądz Adam Boniecki podkreślił, że fotografia i proza Moniki Bułaj jest "protestem przeciwko pospiesznemu przemijaniu i znikaniu z powierzchni ziemi cudem jeszcze zachowanych, lecz już zapomnianych bogactw duchowości i w ogóle kultur". Włoski pisarz Paolo Rumiz dodał, że reporterka jak mało kto potrafi opowiedzieć o ziemiach niczyich, zawieszonych między światłem a ciemnością. Jedzie na peryferie świata, oddaje głos najsłabszym.

– Moja praca nauczyła mnie nieosądzania nikogo, pozostawiania wszystkich uprzedzeń i lęków w domu – przyznaje Monika Bułaj. – Nie osiągnęłabym wiele, gdyby nie stać mnie było na współczucie.

Zapytana o literackich mistrzów, na pierwszym miejscu wymienia szwajcarskiego reportera, podróżnika i fotografa Nicolasa Bouviera. W jednej z książek napisał, że świat przepływa przez nas jak woda i  na jakiś czas użycza swoich kolorów. A potem zostawia ludzi z pustką, którą noszą w sobie. Monika Bułaj zgadza się też z włoskim prozaikiem i eseistą Claudio Magrisem, który powiedział, że podróż to lekcja kochania. Te słowa mogłyby stanowić motto dla tej książki.

 

 

Odnalazła ostatnich potomków Złotej Ordy, którzy czytają Koran po białorusku. Dotarła do Cyganów i obserwowała, jak wrzucają do rzeki smażone sardynki i spaghetti z małżami, ulubione przysmaki zmarłego. Cyganie boją się tych, którzy odeszli. Jeśli pojawią się w obozowiskach, przyciągną nieszczęścia i choroby. Poją ich dusze i karmią, bo wiedzą, że nie odpoczywają w pokoju.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski