Jack Unterweger na początku lat 90. zamordował kilkanaście kobiet. Został skazany po trudnym śledztwie, dzięki badaniu dna. Uznano go za winnego dziewięciu zabójstw. Większość jego ofiar trudniła się prostytucją. Zabierał kobiety z ulicy, wywoził do lasu i dusił, wykorzystując do tego części ich garderoby – staniki, pończochy, raz użył własnego krawata. Niezwykły sposób, w jaki zabijał, stał się jego „autografem". Unterweger dokonał serii zabójstw, będąc jednocześnie znanym w Austrii pisarzem i celebrytą, zapraszanym do telewizji i rozgłośni. Dokonywał zbrodni nieniepokojony przez policję, choć miał już za sobą odsiadkę za zabójstwo 18-letniej dziewczyny.
Książka Johna Leakego jest oparta na aktach śledztwa, zeznaniach świadków i samego mordercy. Stanowi połączenie biografii i kryminału non-fiction. Autor prowadzi równolegle kilka wątków, świetnie oddając specyfikę śledztwa: zbrodnia jest wielowymiarową zagadką, a do wyjaśnienia prowadzą różne drogi. Choć od początku czytelnik zna tożsamość zabójcy, ma szansę wejść w skórę doświadczonego gliny, który wie, jak było, ale musi znaleźć dowody. Nie tylko ustalić kolejność zdarzeń, ale je zrozumieć. Im bliżej rozwiązania, tym większe jest napięcie, bo każdy rozdział odsłania motywacje zabójcy i techniki manipulacji, które długo pozwalały mu uniknąć podejrzeń.
Jak dowodzi Leake, Unterweger dokonywał zabójstw przede wszystkim dzięki talentowi do uwodzenia. Oczarowywał nie tylko kobiety, ślepo ufali mu również austriaccy intelektualiści, policjanci, politycy i artyści. Podczas pierwszej odsiadki, która trwała 15 lat i zakończyła
się zwolnieniem warunkowym, Unterweger napisał autobiografię, wiele listów i pamiętniki, w których dowodził swej przemiany. Stworzył literacką legendę, według której do zła pchnęły go cierpienia z dzieciństwa. Opisał, jak został porzucony przez matkę prostytutkę i jak znęcał się nad nim dziadek. Stworzył budzący współczucie portret człowieka, który zaznał w życiu jedynie okrucieństwa. Unterweger przekonywał, że za kratkami narodził się na nowo. Opierając się na tych zapiskach, wielu wpływowych Austriaków – w tym Elfriede Jelinek – apelowało o jego zwolnienie. Nikomu nie przyszło do głowy, by sprawdzić, czy w jego historii jest odrobina prawdy.