„Trzy palce" wpadły mi w ręce akurat w przededniu pokazu „Kubusia i przyjaciół", najnowszej produkcji Disney Pictures. A komiks traktuje o machlojkach w światku animacji, zwłaszcza w imperium pana Waltera i jego brata Roy'a.
Ster star systemu
Pierwszy autorski komiks Richa Koslowskiego od razu został dostrzeżony i wyróżniony (Nagroda Ignatz, 2003). Nic dziwnego – jest świetnie rysowany i inteligentnie miesza gatunki: zapowiada się jak dokument, przemienia w sensację, a kończy – jak surrealistyczna bajka, z czytelnymi aluzjami. Temat chwytliwy: tajemnica sukcesu gwiazd kina. Tych największych, ponadczasowych. Kwestia talentu czy ustawka? Efekt charyzmy i pracowitości czy mrocznych knowań cwaniaków? Rezultat bolesnych wyrzeczeń czy nieetycznego działania?
Koslowski (ur. 1967, Milwaukee; na swej www.stronie prezentuje się jako „zajeb... pisarz, artysta, geniusz") z przymrużeniem oka traktuje fabułę, postaci i legendy o star systemie. Ale i sugeruje, że kariera nie zależy tylko od uśmiechu fortuny. Trzeba jej pomóc na różne sposoby...
Jak to robi Walters ze szczurem
Akcja „Trzech palców" rozgrywa się w Hollywood, teraz i kilkadziesiąt lat wcześniej. Wścibski dziennikarz przeprowadza dochodzenie w sprawie sekretnego „rytuału", któremu rzekomo poddawano najsłynniejsze animowane postaci.
Przy okazji, cofamy się do początków rysunkowo-kinowego biznesu. Bohaterami są niejaki Zawrotek Walters (nietrudno zgadnąć, że pod tym nazwiskiem ukrywa się Walt Disney), twórca „kreskowego" mocarstwa oraz jego superstar, szczur Rickey (jasne, że chodzi o Mickey Mouse). Narodziny gwiazdy przebiegają zgodnie z amerykańskim schematem: niespełniony w ludzkim przemyśle kinematograficznym Zawrotek trafia do baru, w którym gościom przygrywa na fortepianie szczur...