Do tej pory naszym jedynym rysunkowym herosem był Wilq - gburowaty obrońca świata z Opola. Celowo niedbały komiks autorstwa braci Minkiewiczów od prawie dekady wyśmiewa nadludzkich bohaterów i pokazuje nasz kraj w krzywym zwierciadle. Natomiast w „Białym Orle" tytułowy protagonista, noszący biało-czerwony kostium, jest dostojny i szlachetny. Album kreską i fabułą nawiązuje do produktów amerykańskich wydawnictw - Marvela i DC Comics.
Tekst z archiwum "Rz"
Podobnie jak wielu herosów zza oceanu (np. Spiderman czy Hulk), główna postać staje się superbohaterem w wyniku wypadku. W tajemniczych okolicznościach wyskakuje z okna wieżowca, ale nie ginie, tylko zapada na kilka lat w śpiączkę. Dzięki technologii przyszłości budzi się, ale przez komputerowy błąd jego DNA ulega zmianie. Otrzymuje niesamowite moce - ogromną siłę i odporność. Dodatkowo specjalny kostium à la Iron Man pozwala mu latać i błyskawicznie się przemieszczać.
Przed wypadkiem był szefem wielkiej korporacji Tech Corp z siedzibą w Pałacu Kultury i Nauki. Firmę przejmuje jednak jego dawny przyjaciel i współpracownik Wiktor Ross, który teraz staje się głównym przeciwnikiem Białego Orła. Ta złowieszcza postać przypomina bogaczy próbujących zawładnąć światem w amerykańskich komiksach, m.in. Lexa Luthora antagonistę Supermana czy Harry'ego Osborne'a wroga Spidermana. Bezwzględnemu łotrowi pomaga Czarna Śmierć - mistrzyni sztuk walk, zabójczyni i uwodzicielka.
Biały Orzeł zmaga się również z Nurem, kanibalem przypominającym Golluma z filmowej trylogii „Władca Pierścieni", żyjącym w podziemiach Dworca Centralnego.