Populacja ludzka jest podzielona mniej więcej równo na dwie płcie.
Pogląd ten uchodzi za naturalny i jest poparty wielką narracją mitologiczną; występuje powszechnie. Te dwie płcie mają się wzajemnie uzupełniać – jedna jest uległa, druga dominująca, jedna uczuciowa, druga intelektualna i tak dalej. Ogromną rolę odegrał tu stary mit o komplementarności płci. Ten dualistyczny podział rzutuje także na przypisywanie rodzaju rzeczom, zjawiskom czy słowom.
Większość współczesnych cywilizacji zbudowana jest na tym dualistycznym fundamencie. Podział na dwie płcie wydaje się głęboki i przenikający wszystko. Ta dychotomia to podstawowy język opisywania świata – kobieta i mężczyzna stają się ogniwem w niekończącym się łańcuchu innych dualizmów: dzień – noc, ogień – woda, tak – nie, góra – dół. Ta nieprawdopodobna idea ignoruje wszystko to, co pomiędzy biegunami. Jest ślepa na każde kontinuum.
Heterotopianie bardzo się dziwią takiemu podejściu do sprawy, bowiem sami postrzegają płeć nie jako dualizm, lecz jako kontinuum; jest w nim miejsce dla wielu możliwych „nasączeń" tym, co męskie i żeńskie (przy czym „męskie" i „żeńskie" nie ma specjalnego związku z kobietą i mężczyzną).
Ludzie są różni, a świat skomplikowany – brzmi artykuł 2 Konstytucji Heterotopian. Dlatego wystrzegają się mechanicznego łączenia cech biologicznych z psychologicznymi, określają to jako „biologizm" i traktują podobnie jak my seksizm. Kobieta bardziej należy do natury, a mężczyzna – do cywilizacji.
Taki pogląd przewija się właściwie w każdej epoce, nabiera może tylko trochę innego zabarwienia. Uzasadniany jest narzucającym się skojarzeniem cyklu miesięcznego z fazami Księżyca albo ciążą i porodem. Dziś przyjmując ten punkt widzenia, kładzie się nacisk na menopauzę i jej skutki, andropauzę zaś niemal zupełnie się ignoruje. Jeszcze dwieście pięćdziesiąt lat temu powszechnie uważano, że natura zaburzeń psychicznych kobiet jest w swojej istocie cielesna i związana z chorobami macicy; męskie choroby psychiczne natomiast miały pochodzić raczej „z ducha".
Jak zrozumiałam, Heterotopianie nie mają w tej kwestii jednolitych poglądów i, z grubsza rzecz biorąc, balansują – jak to oni – między dwoma: czasem upierają się, że jeśli chodzi o przynależność do natury czy kultury, nie ma żadnej różnicy pomiędzy płciami. Cykle istnieją tak samo w życiu kobiety, jak i mężczyzny. Poród i ciąża tak samo należą do natury, jak ejakulacja.
Można też uznać, że plotkowanie, przypisywane kobietom i z taką pogardą traktowane przez mężczyzn, stanowi część ustalania więzi społecznych i przekazywania informacji. Werbalność kobiet spełniała i spełnia ogromną rolę kulturotwórczą i cywilizacyjną. To za nią kryją się zdolności językowe, bez niej nie byłoby możliwe przekazywanie tradycji czy rozwój rzemiosła, to ona odgrywa dominującą rolę w edukacji dzieci.
Inni twierdzą, że to mężczyzna bardziej należy do natury, a kobieta do kultury i cywilizacji. Podbudowują swoją tezę, powołując się na słabiej kontrolowaną seksualność czy agresję u mężczyzn, mniejsze talenty językowe i ograniczoną zdolność do wymiany informacji oraz na inne badania dostarczane ostatnio przez naukę. Mężczyzna bliżej związany z naturą występuje też w mitach i ludowej kulturze Heterotopian – heros zawsze poddaje się emocjom, działa spontanicznie, nie planując, w większym stopniu powoduje nim potrzeba rywalizacji, jego zachowania są często instynktowne. Kobiecie zaś, jak już wspomniałam, tradycyjna mitologia przypisuje funkcję cywilizacyjną: komunikację, rzemiosło, kulturę życia codziennego, zachowanie ciągłości tradycji. Kiedy mówi się Heterotopianom, że są miejsca, gdzie ludzie uważają inaczej, bardzo ich to bawi.
Uwaga: podobno na północnej wyspie Heterotopii żyje społeczność, gdzie różnica seksualna jest ignorowana, niewidoczna i traktowana jako zupełnie nieoczywista.
Rozmnażanie się jest dobre i pożądane.
Mówią o tym nakazy wielu wielkich religii, zwłaszcza tych, które mają udział w rządzeniu światem i są patriarchalne, a więc, z grubsza rzecz biorąc, takie, które traktują istoty ludzkie instrumentalnie. (Oczywiście są także religie i nurty religijne, które nie podzielają tego przekonania, na przykład buddyzm czy gnostycyzm). Narodziny są więc zawsze radosne, świętuje się je i celebruje. Posiadanie dzieci jest naturalne i dobre. Brak dzieci jest niedoskonałością, uszczerbkiem, patologią. Z oburzeniem patrzy się dziś na Chiny i na regulacje demograficzne ograniczające potomstwo do jednego dziecka. Oczywiste jest, że każdy może rozmnażać się do woli, nawet jeżeli nie ma możliwości godziwego wychowania swojego potomstwa. Każdy pomysł zapanowania nad tym żywiołem budzi wzburzenie zarówno po prawej, jak i po lewej stronie. Zapewne chodzi także i o to, że przyrost naturalny zapewnia funkcjonowanie obecnych systemów.
W Heterotopii uważa się, że dopóki nie zostaną rozwiązane podstawowe problemy świata – głód, brak wykształcenia, bieda, choroby, przeludnienie niektórych regionów, przemoc – narodziny powinny skłaniać raczej do smutnej refleksji niż radości. To raczej adopcja dzieci, które już są, ma być wspierana, cieszyć się estymą i powodować radość. Rodzice zaś, którzy decydują się na nią, winni być stawiani za wzór obywatela.
W Heterotopii nie tak łatwo się rozmnażać. Trzeba przekonać społeczność, w której się żyje, że jest się dostatecznie odpowiedzialnym, że ma się miejsce na dziecko i dochody, żeby je utrzymać. Rodzicielstwo jest przywilejem. Czeka się w kolejce na pozwolenie. Narodziny się kontroluje. W wychowaniu już narodzonych dzieci w dużym stopniu pomaga społeczność i Unia. Sam fakt, że ktoś spłodził i urodził dziecko, nie daje mu nad małym człowiekiem władzy. Dzieci nie są własnością rodziców, więc i ich wychowanie jest w dużym stopniu poddane kontroli społecznej. Nikt tu nawet nie słyszał o przemocy wobec dzieci.
W Heterotopii nie widzi się związku między seksem a posiadaniem dzieci. Zapomniano o tym. Seks ma za zadanie sprawiać przyjemność i budować więzi.
Podobno na południowej wyspie Heterotopii istnieje społeczeństwo, w którym rozmnażanie się zupełnie stabuizowano. Nie seks jest tabu, lecz właśnie rozmnażanie. Panuje tam etos samoograniczenia. Pięknie, godnie i po obywatelsku jest zrezygnować z posiadania dzieci, których poczęcie traktowane jest jak wpadka, nieumiejętność zapanowania nad swoimi instynktami, zachowanie aspołeczne i nieodpowiedzialne. Rodziny bezdzietne stawiane są za wzór. Tuż przed dojrzewaniem płciowym stosuje się powszechną czasową sterylizację, którą potem można zawiesić w szczególnych przypadkach, gdy ktoś się uprze i zda odpowiednie egzaminy.
Religia jest dobrem wspólnym, należy do działań zbiorowych i prawotwórczych.
Tak funkcjonowała religia w naszych dziejach – budowała społeczeństwa, a nawet państwowe struktury, przyczyniała się do tworzenia tożsamości, łączyła i dzieliła.
W Heterotopii w całej historii dominowało inne spojrzenie na religię: była uwewnętrzniana i traktowana jako sfera prywatna. Inspiracją dla Heterotopian były demokracja ateńska i niektóre nurty oświeceniowe. Teraz jednak sprawy poszły o wiele dalej. Religijność jest czymś niezwykle intymnym – stosunek do niej przypomina nasz stosunek do seksu: ludzie mówią o tym, w co i jak wierzą, tylko najbliższym i tylko szeptem przy świecach. W sferze publicznej kwestie religijne okryte są dyskretnym milczeniem. Czasami ktoś się upije i wypapla wszystko albo natrętny paparazzo sfotografuje celebrytę, jak ten przemyka do ukrytej w podejrzanej dzielnicy świątyni. Wszyscy wiedzą, że to się robi, ale jakoś nie wypada o tym mówić. A już na pewno nie o szczegółach.
Śmierć jest tym, co zupełnie wykracza poza żywą przestrzeń psychologiczną i społeczną; nie wiadomo, co z nią zrobić. Śmierć jest najbardziej bezużytecznym zjawiskiem w naszym życiu.
Z chwilą śmierci Heterotopianin traci prawo własności do swojego życia. Staje się ono dobrem wspólnym i wszystkie dokumenty, zdjęcia, nagrania, zapiski i pozostawione przedmioty zostają zdigitalizowane i umieszczone w Internecie. Robi się tak już od pokoleń (przedtem rolę Internetu pełniły specjalne nekroteki), tak więc współczesny Heterotopianin ma dostęp do wszystkich, którzy żyli przed nim. To wielkie, ogromne i mądre źródło wiedzy o świecie – żywoty innych.
Podobnie rzecz ma się z ciałami zmarłych. Ulegają kremacji, a prochy dosypuje się do cementu nowo stawianych budowli, dróg i mostów. Jesteśmy tylko chwilą w niekończącym się pochodzie istot przez czas, zmarłych jest zawsze więcej niż żywych i są obecni we wszystkim dookoła. Dobrze jest mieć czasami świadomość, że w pięknym moście, który spina brzegi rzeki, albo w murach nowej szkoły znajduje się cząstka kogoś bliskiego. To sprawia, że Heterotopianie mają bardzo osobisty stosunek do swoich miast. I zupełnie nie boją się śmierci.
Niech tych dziesięć tez inercyjnych podanych tutaj w wątpliwość zostanie potraktowanych jako zaproszenie do gry. A ponieważ oczywistość świata nasuwa się nam bezwładnie każdego ranka, liczba tych tez wydaje się ogromna. Od wielkich rzeczy do zupełnie małych. Skoro można pomyśleć, że może być lepiej, to znaczy, że już jest lepiej.