Ciociu, czy to gazowanie boli?

Kwiecień jest miesiącem pamięci o ofiarach Ravensbrück, wtedy bowiem, w 1945 r., skończyła się gehenna tych więźniarek, które przeżyły do chwili, kiedy Sowieci wyzwolili obóz.

Publikacja: 11.04.2014 18:17

Ciociu, czy to gazowanie boli?

Foto: Plus Minus

Jedną z ocalałych była Anja Lundholm, Niemka, więźniarka polityczna. Po wojnie została pisarką i była nominowana do literackiej Nagrody Nobla. Autorka dostała się do obozu jako osoba pochodzenia żydowskiego po matce, zadenuncjowana przez własnego ojca, esesmana. Kochany tatuś! Najwidoczniej chciał poświęcić swe dziecko na ołtarzu Führera i Tysiącletniej Rzeszy, ale jego plany wzięły w łeb, a córka zostawiła po sobie wstrząsające literackie świadectwo, lagrową prozę, której polskim odpowiednikiem są opowiadania oświęcimskie Borowskiego czy „Pasażerka" Zofii Posmysz, również więźniarki Ravensbrück.

Autorka jest Niemką. Czy ma to konsekwencje dla prowadzonej narracji? Więźniarki były rozlokowane w barakach według narodowości – poznajemy więc przede wszystkim Niemki. W Ravensbrück stanowiły 20 procent istot, które w latach 1939–1945 doświadczyły piekła (najwięcej było Polek – około jednej czwartej). W Rzymie, dokąd uciekła z Niemiec, Lundholm współpracowała z ruchem oporu, a w obozie, do którego trafiła wiosną 1944 r., poznała podobne sobie skazane (np. za męża Żyda, za zdefraudowanie własności Wehrmachtu, za cierpko wypowiedzianą uwagę pod adresem Führera). Głód, wszy, czerwonka, tyfus, na który masowo umierają więźniarki, budowa komory gazowej, codzienne bytowanie w oparach lepkiego dymu z komina krematorium, pseudomedyczne operacje dokonywane na kobietach przez esesmanów. Pandemonium codzienności, w której wciąż ubywa kobiet. Polki, Cyganki, Francuzki, Holenderki, Belgijki, Żydówki. I zarządzające nimi bezlitosne aufzejerki z SS, monstra, których zachowania przewyższyły na pewno wszystko to, co wylęgło się w chorej wyobraźni markiza de Sade.

Pewnego dnia Anja dostaje przydział do baraku „zarządzanego" przez Wandę, kobietę, która jest kochanką esesmana i zajmuje się dostarczaniem młodych kobiet do niemieckich burdeli. W „willi Wandy" obowiązują szczególne zasady, będące skrzyżowaniem kacetowej dyscypliny z „prawami" przestępczego półświatka. Więźniarki mieszkające w baraku winny „służyć" Wandzie, na szczęście Anji przypada niezbyt ciężki obowiązek codziennego opowiadania kawałów. Zostaje za to uratowana przez Wandę od niechybnej zagłady po tym, jak atakuje jedną z aufzejerek, za co zwykle szło się do gazu. Wanda kończy ponuro – zostaje zamordowana przez swoje ofiary, którym – po odsłużeniu w domu publicznym – udało się wrócić do obozu. Jej ciało leży porzucone, jest bezczeszczone przez ogromne szczury.

Do Ravensbrück przybywają kolejne transporty. Między innymi kobiety z dziećmi z Warszawy, które po upadku Powstania Warszawskiego „oddały się pod opiekę Wehrmachtu", jak brzmi oficjalny komunikat. Zostają zakwaterowane w namiocie, który staje się ich grobem. Przychodzą mrozy, głód jest powszechny, wokół baraków bawią się osierocone dzieci, a kiedy do Polek dokwaterowują Żydówki z Węgier, żniwo śmierci jest tak wielkie, że Anja z przyjaciółkami włamują się do baraku aufzejerki. Kradną jedzenie i koce, a następnie zanoszą je do „polskiego namiotu".  Tam spotykają m.in. pięcioletną Jackie, żydowskie dziecko, któremu bardzo śpieszy się do komory gazowej, bo wczoraj zagazowali mamusię. To właśnie ono zadaje pytanie będące tytułem tego tekstu.

Czy można dodać coś więcej? Pewnej nocy w niemieckim baraku toczy się filozoficzna dyskusja: czy kaci z Ravensbrück to jeszcze ludzie czy może już coś innego? W świetle świadectwa, które pozostawiła Anja Lundholm, pytanie to pozostaje otwarte.

Anja Lundholm, „Wrota piekieł. Ravensbrück", Ośrodek Karta, Warszawa 2014.

Jedną z ocalałych była Anja Lundholm, Niemka, więźniarka polityczna. Po wojnie została pisarką i była nominowana do literackiej Nagrody Nobla. Autorka dostała się do obozu jako osoba pochodzenia żydowskiego po matce, zadenuncjowana przez własnego ojca, esesmana. Kochany tatuś! Najwidoczniej chciał poświęcić swe dziecko na ołtarzu Führera i Tysiącletniej Rzeszy, ale jego plany wzięły w łeb, a córka zostawiła po sobie wstrząsające literackie świadectwo, lagrową prozę, której polskim odpowiednikiem są opowiadania oświęcimskie Borowskiego czy „Pasażerka" Zofii Posmysz, również więźniarki Ravensbrück.

Pozostało 83% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski