Jerzy Jurandot - Miasto skazanych, Stefania Grodzieńska - Dzieci getta

To wstrząsająca relacja, choć nie skupia się ?na opisie okrucieństwa hitlerowców, lecz pokazuje, jak próbowano udawać normalne życie - pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 22.04.2014 12:29 Publikacja: 22.04.2014 07:56

Jerzy Jurandot - Miasto skazanych, Stefania Grodzieńska - Dzieci getta

Foto: materiały prasowe

Niezwykła jest sama historia owych zapisków. Jerzy Jurandot – komediopisarz, satyryk i autor tekstów piosenek, oraz jego żona Stefania Grodzieńska, znana wszystkim z poczucia humoru i pełnego życzliwości spojrzenia na świat, przeżyli w warszawskim getcie ponad dwa lata.

Z ucieczką zwlekali do ostatniej chwili, zdecydowali się dopiero wtedy, gdy zaczęła się już akcja eksterminacyjna. Przeszli do normalnego świata, bo Jurandot załatwił ojcu dokument potwierdzający zatrudnienie w jednym z zakładów getta. Miał więc cień nadziei, że zapewnił rodzicom bezpieczeństwo.

Po wyjściu z getta Jurandot spisał relację i zakopał w ogrodzie tych, którzy udzielili mu schronienia. Po 1945 r. wydobył ją, ale zachował dla siebie. Wiele lat później, podczas rekonwalescencji po wylewie, dodał kolejne wspomnienia. Gdy zmarł, Stefania Grodzieńska podarowała rękopisy dokumentalistce Agnieszce Arnold z zakazem publikacji za jej życia. Dopiero teraz zostały wydane po raz pierwszy.

Jerzy Jurandot opisuje przede wszystkim rozpaczliwą próbę ratowania pozorów normalnego życia. Nim przeniósł się za mur, udał się z grupą artystów do okupacyjnych władz ZASP z pytaniem, czy mogą w getcie otworzyć teatr. Uzyskawszy zgodę, organizował występy w Melody Palace, gdzie grała też orkiestra Leopolda Rubinsztajna. Ludzie nie tańczyli, ale przychodzili, by posłuchać dancingowej muzyki i spróbować zapomnieć.

Potem Jerzy Jurandot otworzył Teatr Femina na Lesznie. Grywano tam lekkie komedie lub programy składankowe, w których nie stroniono od aktualnych komentarzy satyrycznych. Nieustannie trzeba było zmieniać repertuar, a zespół nie miał dostępu do bibliotek, nie wolno też było wystawiać aryjskich autorów.

Publiczność była spragniona nowości, choć niektórzy oglądali jeden program wielokrotnie. Na widowni zawsze było pełno z wyjątkiem dni, kiedy Niemcy urządzali polowania na mieszkańców getta.

Teatr był oazą dla aktorów i widzów, bo wszyscy przez kilka godzin chcieli się poczuć jak w normalnym świecie. Wstrząsające wrażenie wywiera dołączona do zapisków powstała w getcie komedia Jerzego Jurandota „Miłość szuka mieszkania" o perypetiach sercowych dwóch młodych małżeństw.

To typowa farsa z piosenkami, tyle że kłopoty miłosne powstają, gdy dwie pary przesiedlone do getta muszą zamieszkać w jednym pokoju. W śpiewanych kupletach mnóstwo jest zaś aluzji do życia w getcie...

W pierwszych miesiącach można było jeszcze się z tego śmiać. Potem było coraz trudniej, dlatego Jurandot nie opowiada ze szczegółami o kolejnych teatralnych programach. Jego zapiski oddają psychiczne osaczenie człowieka. W getcie wszystkie pory roku miały ten sam kolor, a dzieci pytały rodziców, jak wyglądają kwiaty i co to jest rzeka. Jurandot wiedział, że kilkaset metrów za murem jest Warszawa, którą kochał, ale ta świadomość była gorsza od niewiedzy dziecka.

Do wspomnień Jurandota dodano zbiór wierszy „Dzieci getta", które Stefania Grodzieńska opublikowała pod pseudonimem w 1949 r. i nigdy nie dała zgody na kolejne wydania. To ujęte w prostą formę portrety autentycznych małych mieszkańców, którzy zginęli z głodu lub zostali zastrzeleni przez Niemców.

We wstępie do książki Joanna Jurandot-Nawrocka pisze, że rodzice nigdy nie chcieli jej opowiedzieć o getcie. Raz tylko zabrali ją do Treblinki, by pokazać, gdzie prawdopodobnie zginęli jej dziadkowie. Potem znów, gdy między sobą mieli wymówić słowo: getto, zastępowali je określeniem „wesołe miasteczko". Tak bardzo chcieli ten czas wyrzucić z pamięci.

Niezwykła jest sama historia owych zapisków. Jerzy Jurandot – komediopisarz, satyryk i autor tekstów piosenek, oraz jego żona Stefania Grodzieńska, znana wszystkim z poczucia humoru i pełnego życzliwości spojrzenia na świat, przeżyli w warszawskim getcie ponad dwa lata.

Z ucieczką zwlekali do ostatniej chwili, zdecydowali się dopiero wtedy, gdy zaczęła się już akcja eksterminacyjna. Przeszli do normalnego świata, bo Jurandot załatwił ojcu dokument potwierdzający zatrudnienie w jednym z zakładów getta. Miał więc cień nadziei, że zapewnił rodzicom bezpieczeństwo.

Pozostało 85% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski