Publikacja wyszła spod pióra pierwszego w Polsce świeckiego katolika, który został profesorem teologii. Jego spostrzeżenia o tym, jak państwo osłabia rodzinę na płaszczyźnie ekonomicznej, prawnej, symbolicznej – zawłaszczając coraz więcej jej wolności, poddając ją biurokratycznemu nadzorowi, przejmując jej tradycyjne funkcje – brzmią niezwykle aktualnie. Bo cóż się dzieje wokół nas? Rząd na siłę wysyła do szkół sześcioletnie dzieci, nie przygotowując do tego odpowiednio placówek, rzecznik praw obywatelskich wygłasza pogląd, że wychowaniem dzieci powinna się zajmować szkoła, a rodzice mogą robić to w „weekendy i popołudniami", minister spraw wewnętrznych deklaruje, że „państwo nie zatrzyma się na progu naszych domów", a sądy – tak jak w przypadku rodziny państwa Bajkowskich – odbierają rodzicom dzieci z byle powodu. Do tego jeszcze premier Donald Tusk przeprasza za obietnicę obniżenia podatków i obiecuje „lepszy standard usług" ze strony państwa.

Dobrze więc, że pojawiają się takie głosy jak ten prof. Wojciechowskiego. Głosy, które mają ostrzec nas przed zakusami państwa, które chce ograniczać naszą wolność. „Wzrost interwencji w życie rodziny jest wyrazem pragnienia urzędników, żeby wszystko uregulować, nad wszystkim zapanować. Rodzina jest traktowana przez władzę jako konkurent, co zresztą na dłuższą metę burzy całą naszą cywilizację (...). Ludzie zniekształceni przez taką politykę: dziennikarze, politycy, artyści itp, popierają i realizują ten model, bo nie znają innego" – wyjaśnia autor.

Dlaczego rodzina jest przed państwem, jak pazerne jest państwo, czy wolno karać dzieci, czy Biblia dopuszcza rozwód i aborcję, jak państwo psuje szkołę i dlaczego sześciolatki powinny pójść do niej tylko wtedy, gdy zdecydują o tym ich rodzice – o tym wszystkim dowiemy się z książki Michała Wojciechowskiego. To prawdziwa odtrutka na lewicową narrację wszechogarniającego państwa.

-bm