Za ten cykl „Pewnego razu we Francji" scenarzysta Fabien Nury i rysownik Sylvain Vallée byli kilkakrotnie nagradzani. Nie dziwię się. Szkoda tylko, że polskie edycje ukazują się w ślimaczym tempie: rok temu wydano pierwszy album „Imperium pana Józefa"; niedawno opublikowano „Czarne wrony". Jak długo przyjdzie czekać na pozostałe cztery?
Fabuła oparta na faktach wciąga. „Pewnego razu we Francji" to historia Josepha Joanovici, Żyda ocalałego z pogromu w rosyjskim Kiszyniowie. Jak naprawdę wyglądał, pokazuje fotografia na stronie tytułowej. Realistycznie sportretowany przez Valléego nie budzi sympatii – rysownik podkreślił wady sylwetki i charakter uzewnętrzniony na twarzy.
Pomimo upływu lat jedni widzą w nim bohatera ruchu oporu, inni – kolaboranta, zbrodniarza, mordercę. Do dziś mit Joanovici, miliardera analfabety, selfmana, osobnika niejednoznacznego moralnie i pełnego tajemnic, wciąż fascynuje Francuzów.
Historia zaczyna się w 1925 roku. Józef emigruje z żoną do Francji, zaczepia się u jej wuja w punkcie skupu złomu. Tak zaczyna się jego błyskotliwa kariera. W jaki sposób osiągnął status potentata? Niewątpliwie dzięki wrodzonej inteligencji, ale też sprytowi, zachłanności i... brakowi skrupułów.
Józef tworzy imperium oparte na krętactwie, łapówkach i szantażach. Jako sekretarkę, a z czasem i kochankę, zatrudnia śliczną pannę Lucie Schmidt. Jednocześnie kocha rodzinę i dba o pracowników. Już w latach 30. dostarcza metalowe surowce zarówno Francuzom budującym Linię Maginota, jak i Niemcom szykującym się do kolejnego ataku na Europę. Może przeczuwał, że biznesowe znajomości z hitlerowcami wkrótce okażą się bezcenne.
O tym traktuje drugi tom serii. Gdy Francja poddaje się Niemcom, Joanovici, którego wygląd nie pozostawia wątpliwości co do jego pochodzenia, pozostaje w Paryżu i pomnaża majątek, kolaborując z wrogami. Gromadzi cenne dzieła sztuki, pozostawione mu „pod opiekę" przez opuszczających Francję Żydów. I sprzedaje je okupantowi bądź wręcza jako łapówki.
Owszem, przeżywa chwile upokorzeń, lecz szybko się otrzepuje. Zdarza mu się bać, lecz nie nazistów, tylko łaknących zemsty Korsykanów. Tych załatwia przy pomocy niemieckich kumpli. Zdarzają mu się czasem momenty słabości. Rzuca się pomagać obcej kobiecie z żółtą gwiazdą Dawida, lecz jego zryw studzi znajomy francuski gliniarz, bo „szlachetność wyszła z mody".