Te trzy nazwiska są już wystarczającą gwarancją, by uznać nocny koncert Festiwalu za wyjątkowe wydarzenie. Zresztą każde wykonanie „Winterreise", czyli „Podróży zimowej" wzbudza szczególne zainteresowanie i nie tylko dlatego, że z tym utworem mogą zmierzyć się jedynie najwybitniejsi śpiewacy.
24 pieśni, które powstały z inspiracji wierszami romantycznego poety Wilhelma Müllera, Franz Schubert ukończył w październiku 1827 roku, na rok przed swoją śmiercią. Komponował je w sekrecie, zaintrygowanym przyjaciołom powiedział jedynie: „Pewnego dnia usłyszycie i zrozumiecie".
I rzeczywiście po jakimś czasie zaprosił ich do siebie, zapowiadając, że zaśpiewa „cykl pieśni posępnych, a praca ta poruszyła mnie bardziej niż wszystkie lieder, jakie do tej pory napisałem". Akompaniując sobie, zaśpiewał przyjaciołom cały cykl, po czym zapanowało milczenie i konsternacja. Schubert powiedział wtedy o „Winterreise": „Jest to mi bliższe niż jakiekolwiek pieśni, do których pisałem muzykę. Kiedyś i wam się też spodoba".
To ostatnie zdanie okazało się prorocze, choć „Podróż zimowa" długo musiała czekać na uznanie. Dziś jednak należy do najpopularniejszych zbiorów liryki wokalnej na świecie.
Cykl składa się z 24 utworów podzielonych na dwie części, z których pierwsza kończy się dokładnie po 12. pieśni. Właściwie żaden wykonawca nie decyduje się jednak w tym momencie zaproponować słuchaczom przerwę, burzyłaby ona nastrój budowany starannie i narastający z każdym kolejnym epizodem. Z tego również względu interpretacja „Podróży zimowej" jest wyzwaniem dla wykonawcy. Stanowi bowiem ogromny wysiłek dla głosu, wymaga ponadto ogromnych emocji.