"Boarding Gate" Francois Assayasa, "Go Go Tales" Abla Ferrary, "Une vieille maitresse" Catherine Breillat. Trzech filmów nie miała podczas ostatniego festiwalu w Cannes żadna inna aktorka...
Asia Argento :
Napracowałam się, prawda? A wie pani, co te filmy łączy? Seks. I ryzyko. Kocham współpracować z reżyserami, którzy nie są pruderyjni. We Włoszech chcieli mnie wepchnąć w schemat rozhisteryzowanej małej mieszczki. A ja nie jestem i nigdy nie będę poukładaną skromną panienką. Mogę szaleć, potykać się i upadać, byle czasem pofrunąć. Poczuć we włosach wiatr.
Jest pani aktorką, reżyserką, producentką. Zarabiała pani na życie jako modelka. Poza tym maluje pani, pracuje jako didżejka w nocnych klubach, robi zdjęcia i pisze książki. Co pani sprawia największą przyjemność?
Jestem krótkodystansowcem, szybko się nudzę. Dlatego lubię zmieniać zajęcia. Jak poczułam się zmęczona kinem, z wielką radością zaczęłam pracować jako fotoreporterka dla angielskich, francuskich, a nawet amerykańskich magazynów. Pisanie jest wręcz nieprawdopodobną frajdą. Ale zarówno fotografowanie, jak i twórczość literacka oznaczają samotność. A ja kocham spotykać ludzi, więc zawsze wracam i będę wracać do kina.