Pojedynek przy fortepianie

Zakończony w niedzielę warszawski festiwal "Chopin i jego Europa" dał publiczności to, co ona lubi: dobrą muzykę w atrakcyjnym wykonaniu. Nie zabrakło także skandalu

Aktualizacja: 01.09.2008 01:10 Publikacja: 01.09.2008 01:09

Pojedynek przy fortepianie

Foto: Rzeczpospolita

Nie wiadomo, czy Stanisław Leszczyński, który cztery lata temu wymyślił festiwal, rzeczywiście wierzy, że Ivo Pogorelić jest w stanie jeszcze porwać publiczność, jak robił to ćwierć wieku temu. Umieszczenie jego nazwiska w tytule tegorocznej imprezy („Od Pogorelicia do Czajkowskiego”) okazało się świetnym chwytem. Pianista swym zachowaniem potrafił – tak jak przed laty – podgrzać atmosferę. Odmówił wykonania połowy programu, zażądał natomiast rozliczenia winnych krzywdy, jaka spotkała go na warszawskim Konkursie Chopinowskim w 1980 r.

Ivo Pogorelić pojawił się w końcu na estradzie Filharmonii Narodowej, ale interpretacją II koncertu Rachmaninowa wzbudził raczej konsternację niż zachwyt. Tłumaczył, że zagrał tak, jak zrobiłby to sam kompozytor, który był znakomitym pianistą, ale cierpiał na artretyzm. Jednak zamysł Pogorelicia okazał się mało czytelny dla publiczności. On zdawał się tym nie przejmować i z Polski poleciał do Francji na odpoczynek w willi prezydenta Sarkozy’ego.

Nikt tak jednak nie przyciąga widzów jak sławna gwiazda. W poprzednich latach blasku „Chopinowi i jego Europie” dodawali więc Nelson Freire czy Martha Argerich. W tym roku oprócz wciąż zbuntowanego Pogorelicia był też Grigorij Sokołow i to on wprowadził słuchaczy w świat wielkiej pianistyki.

Choć Sokołow unika rozgłosu i kontaktów z mediami, to polska publiczność wie, że można się po nim spodziewać oryginalnych interpretacji. Pogorelić wyspecjalizował się w burzeniu tradycji, on woli ją odświeżać. Daje nadzieję, że epoka wielkich wirtuozów fortepianu nie skończyła się ze śmiercią Vladimira Horowitza, Artura Rubinsteina czy Światosława Richtera.

To jest festiwal zagranicznych wykonawców, polscy pianiści są na nim skromnie reprezentowani

Współcześni pianiści rzadko potrafią porwać nas swą grą. Są znakomicie wyszkoleni, ale sama biegłość w palcach nie czyni pianisty artystą. Triumfator Konkursu Chopinowskiego z 1995 r., Francuz Philippe Giusiano, zagrał koncert e-moll Chopina w sposób przeraźliwie bezosobowy, Niemiec Markus Groh jak burza przemknął po wirtuozowskim koncercie Liszta, ale z jego interpretacji niewiele zostało w pamięci.

Wśród 26 pianistów byli jednak tacy, którzy potrafią znacznie więcej, choćby Nikolai Demidenko. Rosjanin posiadający obywatelstwo brytyjskie zaprezentował się jako wrażliwy muzyk. Potwierdził klasę 29-letni Kristian Bezuidenhout, warto też zwrócić uwagę na młodszego od niego o rok Szwajcara Gilesa Vonsattela.

Z naszych pianistów mało kto zasługuje na zaproszenie poza Januszem Olejniczakiem, wspaniałym romantykiem fortepianu. Zdarzyły się wszakże przyjemne zaskoczenia. Ciekawy recital dał 19-letni Piotr Różański z Krakowa, sensacyjnie wypadł 13-letni Jan Lisiecki. Cudowne dzieci są zazwyczaj dobrze wytresowanymi uczniami, on gra w sposób naturalny i zadziwiająco dojrzały. A ponieważ mieszka i uczy się w Kanadzie, jest nadzieja, że nie zostanie u nas przedwcześnie wyeksploatowany, co kilka lat temu przydarzyło się Stasiowi Drzewieckiemu.

„Chopin i jego Europa” stał się ważną muzyczną imprezą Warszawy. Rozmachem (200 wykonawców na 23 koncertach) dorównuje Festiwalowi Beethovenowskiemu, ma wszakże staranniej ułożony program. Oba ograniczają się do wielkiej klasyki, ale tu doborem utworów nie rządzi przypadek. Jest Chopin i ci, którzy z nim lub po nim tworzyli w Europie: Beethoven, Liszt, a także twórcy niegdyś sławni, a zapomniani, jak Herz i Moszkowski.

Nawet jeśli ich koncerty są jedynie ciekawostką, to atrakcyjnie uzupełniają dzieła dobrze znane. Publiczności szukającej bardziej wyrafinowanych propozycji festiwal oferuje muzykę graną na XIX-wiecznych fortepianach. Ten sam Chopin, Beethoven czy Schubert brzmi wówczas zupełnie inaczej.

Czy zatem festiwal osiągnął już szczyt możliwości, czy dalej będzie się rozwijał? I czy za dwa lata, gdy świat będzie obchodził Rok Chopinowski, stanie się wydarzeniem w Europie? Ma na to szanse.

- Grigorij Sokołow w sonatach Mozarta i preludiach Chopina. Znakomita narracja muzyczna połączona z wielkiej klasy wirtuozerią.

- Koncert fortepianowy Andrzeja Czajkowskiego. Świetny utwór niedocenianego kompozytora (1935 – 1982) w wykonaniu Macieja Grzybowskiego.

- Jan Lisiecki. 13-latek z Kanady zadziwiająco swobodnie i dojrzale grający koncert f-moll Chopina.

- Janusz Olejniczak i Nikołaj Demidenko – wspaniałe recitale wykonane na fortepianach pochodzących z XIX stulecia.

- Kristian Bezuidenohout i Orkiestra XVIII Wieku – absolutne mistrzostwo interpretacyjne w dwóch koncertach Beethovena.

- Howard Shelley. Brytyjczyk z XIX-wieczną elegancją i wirtuozerią zagrał koncert zapomnianego dziś Henriego Herza.

j.m.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: j.marczynski@rp.pl

Nie wiadomo, czy Stanisław Leszczyński, który cztery lata temu wymyślił festiwal, rzeczywiście wierzy, że Ivo Pogorelić jest w stanie jeszcze porwać publiczność, jak robił to ćwierć wieku temu. Umieszczenie jego nazwiska w tytule tegorocznej imprezy („Od Pogorelicia do Czajkowskiego”) okazało się świetnym chwytem. Pianista swym zachowaniem potrafił – tak jak przed laty – podgrzać atmosferę. Odmówił wykonania połowy programu, zażądał natomiast rozliczenia winnych krzywdy, jaka spotkała go na warszawskim Konkursie Chopinowskim w 1980 r.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla