Reklama

Stworzona do dramatów

Bohaterki grane przez Julianne Moore mają w sobie tajemnicę, która sprawia, że każda z jej kreacji na długo pozostaje w pamięci. Czy to będzie matkująca kolegom gwiazda porno w „Boogie Nights”, czy dusząca się w roli przykładnej żony Laura Brown ze znakomitych „Godzin” Stephena Daldry’ego

Publikacja: 08.01.2009 07:55

Stworzona do dramatów

Foto: BEW

Rudowłosa piękność niedawno skończyła 48 lat. Wciąż niezwykle atrakcyjna i kobieca na sposób, który nawet w Hollywood zdarza się rzadko. Gwiazda, ale przede wszystkim znakomita aktorka. Ma na koncie cztery nominacje do Oscara. Któryś z krytyków napisał, że również najbliższe lata będą należeć do Julianne Moore, a jeśli Amerykańska Akademia nie przyzna jej statuetki, będzie to już po prostu zbrodnia.

Zgadzam się całkowicie.– Jeśli bohaterka jest uwięziona pod lawiną albo w nieszczęśliwym małżeństwie, albo myśli o samobójstwie, to takiej propozycji z całą pewnością mogę się spodziewać. Raczej nie przychodzi nikomu do głowy, żeby mnie obsadzić w lekkiej komedii albo telewizyjnym show – skarży się Moore niecałkiem serio.

Bo choć reżyserzy rzeczywiście najchętniej obsadzają ją w dramatach, ma opinię aktorki wszechstronnej. Mówi się, że czyta każdy scenariusz, który do niej trafia. – Czasem tylko kartkuję – wyjaśnia. – Uważam, że muszę orientować się w całości, skoro mam podjąć decyzję: wchodzę w to czy nie.Urodziła się 3 grudnia 1960 r. w Fayetteville, niewielkim miasteczku w Północnej Karolinie.

Jej ojciec był prawnikiem wojskowym, matka, Szkotka z pochodzenia, pracowała w opiece społecznej. Rodzina ze względu na ojca często przenosiła się z miejsca na miejsce – część dzieciństwa przyszła gwiazda spędziła m.in. na Alasce i w Niemczech. Zmieniała szkoły, poznawała nowych ludzi – dziś mówi, że to nauczyło ją szybko aklimatyzować się w każdym otoczeniu.

O tym, że chce zostać aktorką, zaczęła myśleć stosunkowo późno. Zobaczyła Meryl Streep na okładce „Time’a” – to był impuls. Rodzice nie byli zachwyceni. Chcieli, żeby ich córka – wzorowa uczennica – wybrała solidniejszy zawód. Moore wspomina, że matka zapytała ją: „Dlaczego chcesz zmarnować swoją inteligencję?”.

Reklama
Reklama

Skończyła studia aktorskie w Bostonie, potem przyjechała do Nowego Jorku i zaczęła grać w teatrach off-broadwayowskich. Prawdziwe nazwisko Smith zmieniła na Moore, z imion Julie i Anne ułożyła nowe – Julianne, bo zapisując się do gildii aktorów odkryła, że miałaby zbyt liczne grono imienniczek.

Przez kilka sezonów występowała w serialu „As the World Turns”, pojawiała się w niewielkich rolach filmowych, m.in. horrorze „Rzeźnia 2” (1988) czy „Ściganym” (1993) u boku Harrisona Forda. W tym samym roku Steven Spielberg zaprosił ją do „Zaginiony świat. Park Jurajski”, a Robert Altman powierzył rolę w „Na skróty”. Zagrała też w dramacie „Safe” Toda Haynesa i biograficznym „Picasso – twórca i niszczyciel” Jamesa Ivory’ego.

Prawdziwym przełomem była jednak rola gwiazdy filmów pornograficznych w „Boogie Nights” (1997) Paula Thomasa Andersona. Dostała za nią swoją pierwszą oscarową nominację. Kolejną – w 2000 r. („Koniec romansu”), a trzy lata później jako jedna z niewielu aktorek zdobyła w jednym roku aż dwie nominacje: za role w „Daleko od nieba” i „Godzinach”.

Moore ma na koncie wiele znakomitych kreacji, także w „Magnolii”, „Hannibalu”, „Kronikach portowych”, a spośród najnowszych – w mrocznych „Ludzkich dzieciach” i „Mieście ślepców” na podstawie powieści noblisty Jose Saramago. Niedawno napisała i wydała książkę dla dzieci, znana też jest z zaangażowania w działalność dobroczynną i politykę. Ale większość czasu poświęca dziś rodzinie – dwójce dzieci, które wychowuje ze swoim drugim mężem, filmowcem Bartem Freundlichem.

[i]Opowieści z ciemnej strony

0.05 | Polsat | sobota

Reklama
Reklama

Rudowłosa piękność niedawno skończyła 48 lat. Wciąż niezwykle atrakcyjna i kobieca na sposób, który nawet w Hollywood zdarza się rzadko. Gwiazda, ale przede wszystkim znakomita aktorka. Ma na koncie cztery nominacje do Oscara. Któryś z krytyków napisał, że również najbliższe lata będą należeć do Julianne Moore, a jeśli Amerykańska Akademia nie przyzna jej statuetki, będzie to już po prostu zbrodnia.

Zgadzam się całkowicie.– Jeśli bohaterka jest uwięziona pod lawiną albo w nieszczęśliwym małżeństwie, albo myśli o samobójstwie, to takiej propozycji z całą pewnością mogę się spodziewać. Raczej nie przychodzi nikomu do głowy, żeby mnie obsadzić w lekkiej komedii albo telewizyjnym show – skarży się Moore niecałkiem serio.

Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama