Przede wszystkim był to niesamowity tygiel różnych wyznań i nacji, które umiały zgodnie żyć nie tylko obok siebie, ale i ze sobą, pozwalając na wzajemne przenikanie się kultur, obyczajów, a więc i smaków.
Powoli zbliża się Wielkanoc, przypomnę więc serową paschę, która pojawiała się wtedy obowiązkowo na większości katolickich stołów, chociaż została zapożyczona wprost z kuchni ruskiej. W tradycji prawosławia (które inaczej oblicza termin święta Zmartwychwstania, stąd zwykle obchodzi je w innym czasie) pełni ona ważną rolę symboliczną, podobnie jak kutia w polskiej uczcie wigilijnej (o kutii będzie osobno). Starzy wilniucy z rozrzewnieniem wspominali zwłaszcza te święta, kiedy Wielkanoc katolicka zbiegała się w czasie z prawosławną i całe miasto przesycone było świąteczną atmosferą.
Dziś pascha pojawia się w deserowych jadłospisach wielu restauracji, ale raczej w formie dalece uproszczonej, często utożsamiana z sernikiem na zimno. Tymczasem jest to danie dość trudne i czasochłonne, zaś pascha robiona na zimno jest tylko jedną z wielu bardzo zróżnicowanych receptur, z których większość wymaga gotowania.
pascha wileńska
1 kg białego sera