Groby gwiazd turystyczną atrakcją

Wycieczki na cmentarze: Forest Lawn w Los Angeles, gdzie 3 września spocznie Jackson, stanie się celem pielgrzymek fanów

Publikacja: 01.09.2009 01:24

Jackson spocznie na Forest Lawn. Fani okupowali cmentarz już podczas lipcowych uroczystości żałobnyc

Jackson spocznie na Forest Lawn. Fani okupowali cmentarz już podczas lipcowych uroczystości żałobnych

Foto: AP

Tragiczny finał, jaki ma życie popowych idoli, sprawia, że aby się z nimi spotkać, wielbiciele muszą odwiedzać cmentarze.

Never Neverland

Po śmierci Michaela Jacksona miliony ludzi z całego świata chciało nawiedzić jego grób. Po uroczystości pożegnalnej tylko rodzina wiedziała, co się stało z ciałem muzyka. Wokół sprawy narosło wiele spekulacji.

Mówiło się, że artysta może spocząć w Neverland, swojej dawnej posiadłości, gdzie miałoby powstać muzeum podobne do Graceland, jakie urządzono w hołdzie Elvisowi Presleyowi.

– Jackson miał więcej fanów niż Presley, Neverland jest większe od Graceland, a pielgrzymki może nasilić także fakt, że leży blisko odwiedzanego tłumnie Los Angeles – powiedział Reuterowi Roger Brooks z turystycznej organizacji Destination Development International. – Muzeum Jacksona mogłoby przyciągnąć miliony.

Niepokój wywoływały pogłoski, że wszystkie elementy ozdobne wnętrz posiadłości, w tym kominki, kandelabry, żyrandole, tron króla popu, a nawet żelazna brama – nie licząc kolekcji płyt i kostiumów – trafiły w kwietniu na aukcję. Została jednak odwołana.

Jak zapewnia jej organizator, większość przedmiotów wróciła do Neverlandu. Jeżeli jednak rodzina Jacksona zdecyduje się stworzyć tam muzeum – może mieć problemy z sąsiadami. Od śmierci idola protestowali przeciwko najazdowi tłumów. Założyli nawet organizację, która ma zablokować wszystkie inicjatywy związane z Michaelem. Nadali jej wymowną nazwę – Never.

Ostatecznie Michael spocznie obok Walta Disneya na cmentarzu Forest Lawn w Los Angeles. Administracja obawia się problemów z utrzymaniem porządku wokół grobowca. Wydaje się jednak, że jest na to przygotowana. Zarządzany przez prywatną spółkę cmentarz posiada bowiem wyodrębnione strefy, do których osoby postronne nie mają wstępu. Pozostałe tworzą przestrzeń muzealną z osobną ekspozycją.

Obiekt odwiedza co roku milion turystów, w tym wycieczki szkolne. Wejście jest darmowe. Pełny pogrzeb kosztuje 6980 dolarów. Kremacja 2153.

Heartbreak Hotel

Do najsłynniejszych miejsc odwiedzanych przez fanów muzyki pop należy wspomniany Graceland w Memphis, posiadłość, gdzie Elvis Presley zmarł w 1977 r. i został pochowany obok matki.

Co roku posiadłość odwiedza 700 tysięcy turystów. Dom jest tym większą atrakcją, że król rock and rolla żył i tworzył w nim przez 22 lata, czyli połowę swojego życia. Po jego śmierci zorganizowano tu muzeum, w którym odbywają się dedykowane artyście imprezy muzyczne.

Wnętrza imponują przepychem. Za szybami salonu zdobnymi w pawie oka wystawiony jest czarny fortepian Elvisa. Hitem jest pokój w stylu jungle, w którym meble obite są skórą, ściany zaś porasta dzika roślinność. Sala hollywoodzka, gdzie odnotowano filmową karierę śpiewaka, imponuje stylem art deco. W gablotach wyeksponowano płyty i gitary.

Poza domem można podziwiać kolekcję samochodów, w tym ulubione ferrari artysty. Pod koniec wizyty fani składają kwiaty na grobie. I oczywiście kupują pamiątki. Figurka przedstawiająca Elvisa w mundurze z gitarą kosztuje, bagatela, 115 dolarów. Przewodnik – 30. Za to w twardej okładce.

Bilety nie są tanie. Wycieczka typu VIP kosztuje 69 dolarów, zwykły bilet – 28 dolarów. Dyrekcja zachwala, że wcale nie trzeba opuszczać muzeum, żeby coś zjeść. W przymuzealnej restauracji serwowane są ulubione dania Elvisa, w tym Rockabilly’s Dinner, z sandwiczem z bananem, jak informuje menu w nostalgicznym stylu lat 50.

To nie koniec okazji do wydania pieniędzy. Za dodatkową opłatą w parkowej kapliczce można wziąć ślub, a potem spędzić noc poślubną w zbudowanym w pobliżu Heartbreak Hotel – już od 100 dolarów za noc. Zaaranżowane tematycznie pokoje kosztują drożej, blisko 600 dolarów. Cóż, warto zarabiać tyle, ile Elvis. Uboższym polecany jest camping.

Według „Forbesa” Presley był najlepiej zarabiającym martwym artystą. Wszystkie wpływy związane z jego dziedzictwem wyniosły 52 mln dolarów. Madonna zarobiła 40. Co to za życie!

Jim na Kanarach

„To Jim”. „Do Jima”. Napisy o tej treści można napotkać zaraz po wejściu na paryski cmentarz Pere-Lachaise. Tragicznie zmarłego wokalistę The Doors uwielbiają zazwyczaj młodzi, nie mają pieniędzy na drogi przewodnik ani cierpliwości na spacer po krętych alejkach nekropolii. Nie interesują ich raczej grobowce Moliera, Chopina, Wilde’a i Prousta. Chcą w czasie krótszym niż pisanie esemesa dotrzeć do mogiły Morrisona. Ktoś ze starszych ironicznie spointował natłok nawigacyjnych wskazówek, dopisując pod jedną z nich zdanie: „Who The Fuck Is Jim?!”. „Kim, k..., jest ten Jim?!”.

Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu przy miejscu spoczynku wokalisty młodzi ludzie siadali, rozmawiali. Grali na gitarach, śpiewali. Podczas takich spotkań suto zakrapianych whisky, którą lubił lider The Doors, unosił się w powietrzu słodki zapach ziela. Mogło się to podobać lub nie, ale była na Pere-Lachaise atmosfera rockowych obrzędów. Duch Morrisona powracał.

Kiedy byłem ostatnio w Paryżu, ze zgrozą obserwowałem, że fanów rocka dopadła japońska epidemia. Podchodzą do grobu, cykają fotki i idą dalej. Zero refleksji, zero rozmowy. Faktem jest, że porządku pilnują ochroniarze, stoją metalowe bramki. Pociesza to, co powiedział rok temu Ray Manzarek, organista The Doors. Stwierdził, że Jim mógł sfingować własną śmierć i ukryć się na Kanarach, o czym wielokrotnie wspominał. Może tam jest bardziej rockowo.

Duże wrażenie zrobiło na mnie miejsce upamiętniające śmierć Johna Lennona. Yoko Ono, aby uchronić przed fanami eksbeatlesa mieszkańców słynnej kamienicy Dakota House, gdzie szaleniec zastrzelił jej męża – ufundowała pamiątkową płytę w pobliskim Central Parku przy alejce nazwanej Strawberry Fields. Po środku mozaiki wyeksponowała tytuł najsłynniejszej piosenki Lennona „Imagine”, co dodatkowo skłania do refleksji.

Rozsypane prochy

Najmniej problemu z fanami ma rodzina George’a Harrisona. Gitarzysta The Beatles był wyznawcą Kryszny i jego prochy zostały wrzucone do rzeki Ganges w mieście Varanasi.

Odwiedzając grób Elvisa Presleya, za dodatkową opłatą można wziąć ślub w parkowej kapliczce

Także ciało Kurta Cobaina poddano kremacji. Część prochów została rozrzucona w buddyjskiej świątyni w Nowym Jorku, część w rzece Wishkah. Reszta jest w posiadaniu zaborczej wdowy Courtney Love.

Spory kłopot mają fani Freddiego Mercury’ego. Nieoficjalnie się mówi, że popiół pozostały z ciała artysty rozsypano nad Jeziorem Genewskim lub złożono pod fałszywym nazwiskiem na jednym z angielskich cmentarzy.

Wielbiciele wokalisty Queen przyjęli wersję, że urna spoczęła pod wiśnią w ogrodzie londyńskiego domu artysty. I tam właśnie pielgrzymują.

Londyn mógłby się pochwalić kolejnym miejscem rockowego kultu, gdyby ojciec Jimiego Hendriksa spełnił jego wolę, że chce być pochowany w Anglii. Jednak sprowadził ciało gitarzysty do Ameryki i złożył w Greenwood Memorial Park w Renton, w stanie Waszyngton.

Powstał piękny grobowiec z granitową kopułą wsparty na trzech filarach. Na każdym z nich widnieje autograf artysty. W środku jest inskrypcja „Na zawsze w naszych sercach”, pod którą znalazł się obraz przedstawiający gitarę Stratocaster, jakiej używał Hendrix. Rodzina podaje, że miejsce spoczynku Jimiego odwiedza co roku kilkanaście tysięcy fanów. Niewiele. Myślę, że więcej ogląda popiersie muzyka w Alei Sław w Kielcach, gdzie stoi obok podobizn Marka Grechuty i Czesława Niemena.

Fani Riedla

Popularność miejsc kultywujących pamięć o zmarłych artystach rośnie. Władze polskich miast się przekonały, że ożywiają one ruch turystyczny. Stąd Aleja Gwiazd w Opolu – także dedykowana Niemenowi i Grechucie. Odwiedza ją więcej osób niż tablicę poświęconą liderowi Anava w jego rodzinnym Zamościu. Miłośnicy talentu Grechuty najczęściej spotykają się przy jego grobie w Alei Zasłużonych krakowskiego Cmentarza Rakowickiego. 1 listopada grobowce wybitnych artystów toną w kwiatach. Palą się dziesiątki lampek. Tak jest przed płytą Czesława Niemena w katakumbach na warszawskich Powązkach, którą zdobi cytat z artysty: „I nie żal nic/ I żal tak wiele”.

Fani Dżemu przez cały rok przybywają na grób Ryszarda Riedla na tyskim cmentarzu w Wartogłowcu. Rozmawiają, śpiewają. Najważniejszej okazji dostarcza coroczny Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla „Ku przestrodze” odbywający się od 1999 r.

Tragiczny finał, jaki ma życie popowych idoli, sprawia, że aby się z nimi spotkać, wielbiciele muszą odwiedzać cmentarze.

Never Neverland

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali