Będzie to też dobra okazja do posłuchania Mizrachi Trio – kolejnego stołecznego projektu łączącego jazz z muzyką klezmerską.
Rzut oka na warszawską scenę alternatywnego grania – krąg ludzi związanych z takimi zjawiskami jak Galimadjazz, Djazzpora czy WUJek – wystarczy, by znaleźć w niej wątki muzyki żydowskiej. Zazwyczaj wyłaniają się ze środka freejazzowych improwizacji. Czasem są jedynie wiodącymi motywami jazzrockowych poszukiwań, czasem całe utwory opierają się na tradycyjnej muzyce klezmerskiej. Kultura żydowska jest w środowiskach młodego stołecznego jazzu wszechobecna.
[srodtytul]Miasto jest nudne[/srodtytul]
– Myślę, że to wynika z poczucia takiego bolesnego braku multikulturowości tego miasta – mówi Raphael Rogiński, gitarzysta prowadzący takie projekty jak m.in. Szofar, Cukunft i Mizrachi Trio. – W Warszawie przed wojną tradycje żydowskie były niezwykle silne, ale w czasie okupacji zostały, całkiem dosłownie, zamordowane. Teraz to miasto jest jednokulturowe, a więc nudne. Wskrzeszanie kultury żydowskiej jest po prostu próbą wypełnienia pewnej luki.
Sam Rogiński misję kulturowego ożywienia stolicy potraktował bardzo dosłownie. Ten znakomity muzyk zaludnił stołeczną scenę muzyczną zespołami wykonującymi muzykę żydowską we wszystkich jej odcieniach: klezmerskim, sakralnym, chasydzkim... Dziś na czele Mizrachi Trio, wraz z Mikołajem Trzaską i Michaelem Zerangiem, zaprezentuje muzykę diaspor wschodnich, od Turcji po Indie.