Jestem przekonany, że rodzina jest najpiękniejszą rzeczą, jaka może się przytrafić człowiekowi, i jednocześnie najtrudniejszą, najbardziej niszczącą. Czasem musimy ją zostawić, żeby żyć i być sobą, czasem za nią potwornie tęsknimy. O tym robię filmy.
[b]Nowy obraz "Zagubieni w miłości" znów opowiada o bardzo trudnych związkach. W tej historii nie ma szczęścia. Ludzie, którzy kochają, zadręczają siebie i obiekty swego uczucia. [/b]
Bo w dzisiejszym świecie trzeba nauczyć się akceptować autonomię i wolność drugiej osoby. Zrozumieć, że nie staje się twoją własnością tylko dlatego, że ją kochasz. Nie wolno się denerwować nawet wówczas, gdy ukochana osoba znika z naszego życia na jakiś czas. Nie trzeba stale się dopytywać, czy tęskni, i żądać nieustannego potwierdzania uczucia. Lepiej zaufać, przestać się bać. Nad miłością trzeba pracować. Daniel, bohater "Zagubionych w miłości", tego nie rozumie. Ale przecież kochając, oddajemy komuś swoją wolność. A przynajmniej jej część. Znam ludzi, którzy nie chcą zrezygnować nawet z ułamka własnej niezależności. Czy to znaczy, że nie są zdolni do miłości? Dlaczego zawsze chcemy drugą osobę podporządkować własnym wyobrażeniom o szczęściu? Dlaczego mielibyśmy nie liczyć się z jej zdaniem, z jej potrzebami emocjonalnymi? Charlotte z "Zagubionych..." chce czuć się wolna. Kocha swoją pracę i nie zamierza z niej zrezygnować. A Daniel, gdy ukochana wyjeżdża, podejrzewa, że ona kogoś ma. Miłość nie zawsze musi nakładać więzy. W końcówce mojej "Intymności" mężczyzna prosi: "Zostań ze mną", a kobieta odpowiada: "Nie".
[b]W "Zagubionych w miłości" przyzwala pan nawet na zdradę. [/b]
Rzecz nie w tym, czy na nią przyzwalam czy nie. Ona po prostu się zdarza. I to często. Ale miłość fizyczna nie jest w moim filmie najważniejsza. Najboleśniejsza jest sytuacja, gdy mężczyzna szuka kontaktu, a dziewczyna go unika. Mam nadzieję, że widz będzie próbował odpowiedzieć na pytanie dlaczego.
[b]Odnoszę wrażenie, że od słów woli pan prawdę gestów, zachowań. Bardzo ważne są dla pana ciała aktorów. Potrafi pan szokować, pokazując je z bliska. Czasem piękne, czasem niemal odrażająco brzydkie. [/b]