Wielkie gotowanie muzyki

Jean Michel Jarre opowiada o jego sympatii do Polski, nowej płycie i trudnym dla niego ostatnim roku

Publikacja: 14.10.2010 14:12

fot. Christine Ferreira/aero productions

fot. Christine Ferreira/aero productions

Foto: Rzeczpospolita

[b]Przyjeżdża pan na cztery koncerty do Polski…[/b]

[b]Jean Michel Jarre:[/b] Bardzo chcę zaprezentować w Polsce mój nowy projekt koncertowy. Zacznę od Gdańska. Według mnie to najlepsze miejsce, by zainaugurować trasę koncertową. Jestem bardzo podekscytowany, że będę znowu występował w Polsce. Chcę, by każdy koncert był inny – nie interesują mnie takie, podczas których wszystko odbywa się za każdym razem tak samo, jak gdyby artysta był zaprogramowany.

[b]Czy lubi pan wizyty w naszym kraju?[/b]

Uwielbiam przyjeżdżać do Polski. Po raz pierwszy wybrałem się tu u progu mojej muzycznej kariery, ponad 30 lat temu, gdy ukazał się album „Oxygéne”. Pierwsze wyrazy wsparcia dla mnie jako kompozytora i uznania dla mojej muzyki przyszły do mnie z Polski, z kraju wówczas zniewolonego. Pisali do mnie młodzi ludzie, upewniając mnie, że to, co robię, ma sens. Informowali mnie, że moja muzyka daje im poczucie wolności, ucieczki od codzienności. Dlatego więc każdy powrót do Polski, przyjazd do Warszawy jest dla mnie czymś wyjątkowym.

[b]Jak zamierza pan wykorzystać przestrzenie hal koncertowych, w których pan zagra?[/b]

Zacząłem światowe tournee na początku roku i wciąż jest to nieukończony projekt, nad którym cały czas pracuję. Chcę przenieść magię wielkich koncertów plenerowych do wnętrza sal. Z muzycznego punktu widzenia pewne rozwiązania i użycie pewnego typu instrumentarium nie było i nie jest możliwe w plenerze z powodu ryzyka, jakie niesie ze sobą pogoda. Niektóre partie muzyczne musiały być nagrane wcześniej. Koncerty halowe są więc świetnym wydarzeniem na żywo. Będzie w nich sporo improwizacji zależnej od rodzaju publiczności i miejsca koncertu. Starałem się uzyskać efekt 3D, ale bez konieczności zakładania okularów do oglądania projekcji trójwymiarowych, jak podczas seansu „Avatara”. Kreuję raczej uczucie zanurzenia się w dźwięki i muzykę. To będzie przejście od świata analogowego do cyfrowego. Na scenie znajdzie się wiele instrumentów, a występ będzie można porównać do wielkiego gotowania. Będę mieszał składniki, dodawał przyprawy, zmieniał konsystencje i kolory.

[b]Jaka będzie muzyka na pana nowej płycie?[/b]

Ten rok był dla mnie szczególnie trudny. Straciłem matkę, ojca i wydawcę. Kiedy zacząłem komponować nowe utwory, doszedłem do wniosku, że będzie ciekawie tworzyć muzykę podczas trasy koncertowej. Próbuję nowych utworów na scenie, potem nagrywam, a album ukaże się prawdopodobnie w przyszłym roku. Pracując nad „Téo & Téa” wydaną w 2007 r., chciałem stworzyć coś lekkiego i tanecznego. Ale to wciąż była moja muzyka. Przez całe życie artysta ma do opowiedzenia jedną i tę samą historię, tylko za każdym razem ubiera ją w inne szaty. Jeśli weźmie się pod lupę dzieła Fryderyka Chopina, Stanleya Kubricka, Salvadora Dalego albo Beatlesów, można dostrzec, że stale opowiadali to samo. Kiedy wraz z innymi zaczynaliśmy tworzyć muzykę elektroniczną, byliśmy innowacyjni, a zarazem szaleni, bo nikt nie był zainteresowany tym, co robiliśmy. Pod koniec lat 80. cały świat słuchał już muzyki elektronicznej. Kto dziś nie zna Air, Moby’ego, Massive Attack albo mnie? Przypisuje się nas teraz do muzyki klubowej. Ale mój kolejny album będzie inny. Na jego użytek powstanie kilka remiksów opracowanych przy udziale moich przyjaciół, artystów. Mam wiele kontaktów pośród muzyków związanych ze sceną elektroniczną. Stanowimy jedną rodzinę.

[b]Czy podczas polskich koncertów pojawią się nowe instrumenty?[/b]

Zawsze chętnie wprowadzam nowe instrumenty. Zagram m.in. na harfach laserowych nowego typu. Spróbuję też stworzyć „social network live”, połączyć się z różnymi ludźmi za pośrednictwem Facebooka i Twittera. Chcę bardziej ożywić Internet. Mam też nadzieję powrócić do Polski w przyszłym roku na koncerty plenerowe, w Warszawie i Krakowie.

[b]Na albumie „Zoolook” z 1985 roku pojawił się podobno głos Lecha Wałęsy. W którym utworze?[/b]

Podczas pracy nad płytą podróżowałem po całym świecie i nagrywałem fragmenty programów radiowych. Miałem głosy Lecha Wałęsy, de Gaulle`a, Gagarina, mojego sąsiada z domu obok. Zawarłem je w utworze „Zoolook”, w którym wykorzystałem sylaby z tych nagrań spełniające rolę perkusji.

[b]W 1997 roku dochody z pana koncertu zasiliły Centrum Leczenia Zaburzeń Słuchu w Kajetanach. Utrzymuje pan kontakt z ośrodkiem?[/b]

Tak. Ten koncert był niezwykłym doświadczeniem, bowiem część publiczności stanowiły niesłyszące dzieci. To było bardzo wzruszające widzieć, jak odbierały muzykę poprzez wizualizacje i częstotliwości dźwięków.

[i]- rozmawiała Anna Kilian[/i]

[b]Przyjeżdża pan na cztery koncerty do Polski…[/b]

[b]Jean Michel Jarre:[/b] Bardzo chcę zaprezentować w Polsce mój nowy projekt koncertowy. Zacznę od Gdańska. Według mnie to najlepsze miejsce, by zainaugurować trasę koncertową. Jestem bardzo podekscytowany, że będę znowu występował w Polsce. Chcę, by każdy koncert był inny – nie interesują mnie takie, podczas których wszystko odbywa się za każdym razem tak samo, jak gdyby artysta był zaprogramowany.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"