E-kultura: digtalizacja i kultura cyfrowa

Kończy się epoka muzeów. Nadchodzą wirtualne warsztaty, archiwa i medialaby otwarte dla każdego - pisze Paulina wilk

Publikacja: 13.12.2010 18:11

Francuska INA – wielkie zbiory audio-wideo; źródło INA.FR

Francuska INA – wielkie zbiory audio-wideo; źródło INA.FR

Foto: materiały prasowe

Dorasta pokolenie, które kulturę zna przede wszystkim z Internetu. Wielu młodych – i coraz więcej dorosłych – nie odwiedza kin, muzeów, nie kupuje płyt, a chęć uczestnictwa w kulturze zaspokaja dzięki nowym mediom.

Do świata wirtualnego przenoszą się twórcy. Kultura analogowa, czyli trudno dostępna, bo zamknięta w murach oper i galerii, staje się mniej atrakcyjna. Dziś najważniejszy jest wolny dostęp do dzieł. Dlatego instytucje kultury czeka rewolucja. W Europie zmiany już się zaczęły – trwa digitalizacja narodowych archiwów, rodzą się też oddolne, nowatorskie pomysły na to, jak tworzyć i rozpowszechniać kulturę.

Najbardziej zaawansowani są Holendrzy, stworzyli siatkę organizacji e-kultury. Jedną z nich jest Virtueel Platform ([link=http://virtueelplatform.nl]virtueelplatform.nl[/link]), niezależny instytut rozwijający i promujący kulturę cyfrową. Holenderski rząd uznał ją za osobny sektor, nie mniej ważny niż np. produkcja filmowa. Virtueel Platform m.in. prowadzi medialaby, czyli cyfrowe ośrodki twórcze, organizuje E-Culture Fair – festiwal, na którym spotykają się artyści, twórcy mediów i nowych technologii. Jest także ośrodkiem debaty nad przyszłością e-kultury, poszukuje odpowiedzi na pytania: jak ją archiwizować i prezentować użytkownikom?

Dzięki współpracy Holenderskiego Instytutu Audiowizualnego i innych instytucji powstał serwis Images for the Future ([link=http://imagesforthefuture.com/en/]imagesforthefuture.com/en/[/link]) z wizualnym archiwum minionego stulecia. Zebrano tam 700 tys. godzin filmu i 3 mln zdjęć. Koszty wyniosły dotąd 154 mln euro, pokrył je rząd.

[srodtytul]W twórczej sieci [/srodtytul]

Z holenderskich archiwów powstał też serwis Open Images ([link=http://openimages.eu]openimages.eu[/link]) – platforma stworzona dzięki wolnemu oprogramowaniu i działająca na licencjach Creative Commons, zezwalających na nieodpłatne wykorzystywanie materiałów. To wirtualny warsztat – można tam np. z istniejących już filmów montować nowe.

Francuski Narodowy Instytut Audiowizualny INA (ina.fr) ma jedno z największych cyfrowych archiwów na świecie – 800 tys. godzin materiałów udostępnianych odpłatnie, choć kwoty są niewielkie. INA pozwala wyszukiwać materiały, samodzielne montować filmy lub zamawiać ich produkcję. Tymczasem NAVA – węgierska siostra INA, ratuje od zapomnienia nagrania z płyt winylowych. Stworzyła archiwum Gramofon Online ([link=http://gramofon.nava.hu/]gramofon.nava.hu[/link]) – pożycza płyty od kolekcjonerów i je digitalizuje. Powstanie serwisu kosztowało 75 tys. euro, dziś znajduje się w nim 3 tys. piosenek.

W Polsce trwa digitalizacja zbiorów audiowizualnych, w ciągu czterech lat rząd przeznaczy na nią 120 mln zł. Teraz Narodowe Archiwum Cyfrowe ([link=http://audovis.nac.gov.pl]audovis.nac.gov.pl[/link]) zawiera m.in. 140 tys. fotografii i 1,6 tys. audycji. Większość zasobów nie jest jeszcze dostępna online.

W Hiszpanii finansowana przez rząd Katalonii organizacja Platoniq ([link=http://platoniq.net]platoniq.net[/link]) promuje barterową wymianę talentów. W serwisie Bank of Knowledge (bank wiedzy) wynalazcy amatorzy dzielą się odkryciami i pomysłami. Platoniq zorganizował też serię happeningów Burn Station (stacja wypalania) – w różnych miastach (m.in. w jeżdżącym po Szczecinie tramwaju) uruchomili stanowiska, na których można było wypalić płytę z utworami udostępnionymi przez autorów. Wszystko dzięki wolnemu oprogramowaniu, czyli legalnie i za darmo.

W Barcelonie co roku organizowany jest festiwal Drumbeat ([link=http://drumbeat.org]drumbeat.org[/link]), na którym spotykają się reprezentanci instytucji edukacyjnych, firm komputerowych, wynalazcy i hakerzy – wspólnie wymyślają przyszłość elektronicznej edukacji.

Nowe horyzonty cyfrowej kultury odkrywają też pojedynczy twórcy. Ronen Kadushin ([link=http://ronen-kadushin.com]ronen-kadushin.com[/link]) to pionier wolnego designu – nieodpłatnie udostępnia wzornictwo. Projekty są proste i łatwe do wykorzystania. Najgłośniejsze pomysły to składany stół, który został wykorzystany do konstrukcji namiotów dla ofiar trzęsienia ziemi w Peru, oraz projekt półki na książki, który posłużył do budowy kościoła.

Rewolucji próbują dokonać miłośnicy muzyki. Aaron Dunn z Kalifornii uruchomił Muse Open ([link=http://www.musopen.org/]museopen.org[/link]) – serwis z utworami klasycznymi zaliczanymi do domeny publicznej (nieobjętymi ochroną praw autorskich). Nagrań dostarczają wykonawcy bezpłatnie.

[srodtytul] Kto za to zapłaci [/srodtytul]

Pionierzy e-kultury mają dwa problemy. Po pierwsze, nie mogą udostępniać większości dzieł, ponieważ są one chronione prawem autorskim niepasującym do epoki nowych technologii. Po drugie, nie wiadomo, kto i jak ma płacić za kulturę w sieci. Powszechne jest przekonanie, że dla jej rozwoju potrzeba nowego modelu biznesowego, w którym odbiorcy będą głównymi sponsorami.

Takie rozwiązanie sprawdza się już m.in. w serwisie Sell A Band ([link=http://sellaband.com]sellaband.com[/link]), gdzie słuchacze wspierają finansowo ulubione zespoły, oraz w Blender Foundation ([link=http://blender.org]blender.org[/link]), w której powstały filmy animowane "Elephant's Dream" i "Big Buck Bunny".

Twórcy Platoniq proponują nową ekonomię w kulturze – rozwiązanie z pogranicza nielegalnych sieci p2p (ich użytkownicy udostępniają sobie wzajemnie bazy utworów) oraz spółdzielczości. Opracowują algorytm, który pozwoli wycenić wartość sztuki tworzonej w sieci. Zgodnie z tym scenariuszem każdy z nas byłby mikroinwestorem wspierającym twórców.

Dorasta pokolenie, które kulturę zna przede wszystkim z Internetu. Wielu młodych – i coraz więcej dorosłych – nie odwiedza kin, muzeów, nie kupuje płyt, a chęć uczestnictwa w kulturze zaspokaja dzięki nowym mediom.

Do świata wirtualnego przenoszą się twórcy. Kultura analogowa, czyli trudno dostępna, bo zamknięta w murach oper i galerii, staje się mniej atrakcyjna. Dziś najważniejszy jest wolny dostęp do dzieł. Dlatego instytucje kultury czeka rewolucja. W Europie zmiany już się zaczęły – trwa digitalizacja narodowych archiwów, rodzą się też oddolne, nowatorskie pomysły na to, jak tworzyć i rozpowszechniać kulturę.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Wakacje z festiwalem Wschód Kultury. Koncerty, wystawy, pokazy filmowe i teatralne
Kultura
„Gwiezdne wojny: Akolita”, czyli dlaczego Putin ma kim manipulować
Kultura
Nie będzie agencji zabytków, Ministerstwo Kultury łączy instytuty
Kultura
Janusz Rewiński nie żyje. Stworzył postaci memiczne zanim wymyślono memy
Materiał Promocyjny
Jaki jest proces tworzenia banku cyfrowego i jakie czynniki są kluczowe dla jego sukcesu?
Kultura
Sto lat surrealizmu w Polsce. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Kabareton w Opolu: Andrzej Duda wyśmiany jak nigdy