[b]Rz: Coraz więcej Polaków wymienia w sklepie lub sprzedaje na aukcjach internetowych niechciany świąteczny prezent. Szacuje się, że do końca grudnia 10 proc. z nich zostanie wystawionych w Internecie. Dlaczego?[/b]
Jacek Santorski: W miarę bogacenia się części społeczeństwa rośnie dostęp do różnego rodzaju produktów. Jednocześnie następuje dewaluacja prezentu zarówno na poziomie nadawcy, jak i odbiorcy. 30 lat temu po buty dla mamy lub dziewczyny jechało się do NRD, a kolejkę elektryczną dla dziecka kupowało się spod lady i trzeba było na nią długo czekać. Zarówno dla obdarowanego, jak i darczyńcy prezent to było więc wielkie wydarzenie.
[b]Chce pan powiedzieć, że dawanie prezentów nie ma już dzisiaj dużego znaczenia?[/b]
Tak. W tej chwili mamy nadprodukcję rzeczy, bibelotów, pamiątek. Wszystko jest dostępne, jak nie w sklepach, to w Internecie. Ludzie są zabiegani. Większość robi prezenty w ostatniej chwili. Dlatego ich przypadkowość jest coraz większa.
[b]I to dlatego nie mamy wyrzutów sumienia, gdy się potem pozbywamy takiego podarunku?[/b]