Reklama
Rozwiń

Gdy dorośli trzęsą portkami

Od blisko czterech lat „Rzeczpospolita" co tydzień proponuje rodzicom jedną z nowości książkowych dla dzieci. Nasz internetowy regał zawiera ich już dziesiątki

Aktualizacja: 02.06.2011 14:36 Publikacja: 29.05.2011 18:12

Uliczne czytanie książek podczas obchodów Światowego Dnia Książki w Warszawie

Uliczne czytanie książek podczas obchodów Światowego Dnia Książki w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Nie zrażamy się powszechnym biadoleniem, że dzieci nie chcą czytać, że komputer i telewizja wypierają lekturę. Na te trudne, pełne elektronicznych atrakcji czasy wybieramy pracę u podstaw. Popieramy czytanie dzieciom.

Jestem przekonana, że czytanie książek może być równie zaraźliwe, jak granie w nowości playstation, chociaż większość ludzi mediów opisujących sensacyjne zjawiska dziecięcej współczesności bywa często przeciwnego zdania.

W książkowej ofercie dla dzieci i młodzieży jest wiele tandety, erzaców pięknej literatury. Wabią krzyczącą estetyką, lekkostrawnym streszczeniem klasycznej baśni. Na szczęście wartościowych propozycji jest coraz więcej, choć w księgarniach bywają przytłoczone marketingowym hałasem.

W „Polecankach", których jestem autorką (na stronie www.rp.pl/stylzycia), proponuję Państwu przewodnik po książkach najlepszych, wyłuskanych podczas rozmów z redakcyjnymi kolegami i wszystkimi tymi osobami, którym na dobrej książce dla dzieci zależy. Lektury, zarówno ich treść, jak i ilustracje, sprawdzamy osobiście – papierkami lakmusowymi są nasze dzieci. Specjalny dodatek o książkach dla dzieci i młodzieży, który mają właśnie Państwo przed sobą, przygotowaliśmy z myślą o nadchodzącym Dniu Dziecka. Może okaże się pomocny.

„Trzęsiemy portkami. Serio!"

– wyznaje w nim Joanna Olech, która jest współautorką nowej serii przygód Bolka i Lolka i boi się, jak książki zostaną przyjęte przez dzieci. Tymczasem to trzęsienie portkami to dziś problem większości rodziców. Widziałam ich zagubienie podczas Warszawskich Targów Książki. I nie tylko podczas nich. Stają przed księgarnianymi regałami, na których aż kipi od lekturowych nowości, i zastanawiają się: jaką kupić książkę, by był to prezent trafiony? By mógł konkurować z emitującym milion dźwięków i błysków autkiem, interaktywną grą planszową, klockami lego, Barbie, hot wheelsem i bakuganem?

Profesor Grzegorz Leszczyński, historyk literatury, przekonuje na naszych łamach, że idealny gatunek literacki dla dzieci to baśń. „Jest osobistym elementarzem uczącym systemu wartości, od zarania sprawdzonym przedszkolem ludzkości" – mówi. Jednocześnie przestrzega przed konsekwencjami czytania najmłodszym bajek ocenzurowanych, przesłodzonych. Wyjaśnia, dlaczego książkowymi hitami dla nastolatków są dziś wampiriady, kryminały i horrory. Przewiduje, co młodzież będzie czytała w najbliższej przyszłości.

Krzysztof Masłoń, publicysta i krytyk literacki „Rz", pisze o wznowieniach klasyki na polskim rynku, takiej jak „Księga dżungli" Kiplinga, która dzięki nowemu przekładowi Andrzeja Polkowskiego i ilustracjom Józefa Wilkonia przypomniała o sobie po ponad pół wieku. Jednocześnie zastanawia się, gdzie się podziały np. „Dzieci z Leszczynowej Górki" czy „Rogaś z doliny Roztoki" Kownackiej.

O tym, że wyobraźnia kształtuje się już we wczesnym dzieciństwie, czyli o roli ilustracji w książce, pisze Monika Małkowska. Podkreśla, że myli się ten, kto myśli, że dzieci lubią słodkie rysunki. One sztukę odbierają poważnie. O tym, że od „czytania" obrazu mały człowiek zaczyna czytanie książek, mówi też prof. Leszczyński.

Czy książkę dla dzieci trzeba dziś jakoś specjalnie polecać? Chyba nie, bo zapanował pewien snobizm na czytanie najmłodszym. W warszawskich parkach widok młodych rodziców z książką dla dzieci pod pachą jest bardzo częsty. W kawiarniach i księgarniach organizowane są poranki książkowe, na wzór poranków filmowych. W „Czułym Barbarzyńcy", księgarni wydawnictwa Świat Literacki, nazywają się „Czułe czytanki". Problem jest więc z wyborem lektury. I z przekonaniem dziecka, że książka jest fajna.

Na ten ostatni, według psychologów dziecięcych, recepta jest prosta: wystarczy od najmłodszych lat, nawet już dzieciom kilkumiesięcznym, czytać codziennie po kilkanaście minut opowiadania i bajki. Wówczas ten wspólny czas bliskości przy nocnej lampce będzie się zawsze kojarzył z przyjemnością poznawania. I ta emocja przełoży się na przyszłą, samodzielną lekturę.

Nie zrażamy się powszechnym biadoleniem, że dzieci nie chcą czytać, że komputer i telewizja wypierają lekturę. Na te trudne, pełne elektronicznych atrakcji czasy wybieramy pracę u podstaw. Popieramy czytanie dzieciom.

Jestem przekonana, że czytanie książek może być równie zaraźliwe, jak granie w nowości playstation, chociaż większość ludzi mediów opisujących sensacyjne zjawiska dziecięcej współczesności bywa często przeciwnego zdania.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta