Opera Narodowa: Edita Gruberova zachwyciła w roli Elżbiety I

Gdy zrozpaczona Elżbieta I postanowiła abdykować, w Teatrze Wielkim wybuchła w niedzielę taka owacja, że mury omal nie popękały

Aktualizacja: 28.06.2011 12:12 Publikacja: 27.06.2011 01:24

Opera Narodowa: Edita Gruberova zachwyciła w roli Elżbiety I

Foto: AFP

Editę Gruberovą entuzjastycznie przyjmuje publiczność całego świata, ale przyjęcie zgotowane w Warszawie ją wzruszyło. Zaprezentowała się jednak w tym, co ma najlepszego w repertuarze: kreacją angielskiej królowej w operze „Roberto Devereux" Gaetano Donizettiego.

Tytuł jest mylący, bo nie Roberto jest tu najważniejszym bohaterem, ale Elżbieta I, która obdarzyła go miłością. On okazał się niewierny, zatem musiała skazać go na śmierć, mimo że nadal go kocha.

Ta rola jest jak popis w jeździe figurowej na lodzie. Efektowny wstęp najeżony został trudnymi technicznie skokami (aria z koloraturowymi ozdobnikami). Potem następuje część wolna (liryczny duet miłosny), a dynamiczny finał jest jeszcze trudniejszy niż początek.

Edita Gruberova nie trzyma się jednak reguł, ustala własną dramaturgię. W pierwszej scenie jej głos dopiero nabiera giętkości i swobody, a potem z każdą minutą interpretacja staje się coraz bardziej bogata w niuanse wokalne i emocjonalne, aż do przejmującego finału, w którym Elżbieta widzi szafot splamiony krwią Roberta.

Nie ma dziś chyba na świecie śpiewaczki, która potrafi tak poruszyć widzów, stworzyć złożony psychologicznie portret swej bohaterki. Ci, którzy jej partnerowali w niedzielnym koncercie, mają głosy młodsze, świeższe, o ładnej barwie, a nie wydobyli z muzyki Donizettiego nawet połowy tych niuansów co ona.

Anna Lubańska (Sara) i koreański baryton Sangmin Lee (Notthingham) stworzyli bardzo dobre role, Zoran Todorovich (Roberto) był jeszcze lepszy, bo w jego śpiewie było więcej subtelności. A jednak ten wieczór należał do Edity Gruberovej, absolutnej mistrzyni belcanta.

Opera Narodowa dała zaś  świetny chór oraz przyzwoicie i dobrze, choć nie zawsze równo, grającą orkiestrę, którą z wyczuciem stylu prowadził Andrij Jurkiewicz.

Editę Gruberovą entuzjastycznie przyjmuje publiczność całego świata, ale przyjęcie zgotowane w Warszawie ją wzruszyło. Zaprezentowała się jednak w tym, co ma najlepszego w repertuarze: kreacją angielskiej królowej w operze „Roberto Devereux" Gaetano Donizettiego.

Tytuł jest mylący, bo nie Roberto jest tu najważniejszym bohaterem, ale Elżbieta I, która obdarzyła go miłością. On okazał się niewierny, zatem musiała skazać go na śmierć, mimo że nadal go kocha.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla